Chapter Love Shot 89

137 5 0
                                    

Po porannej pogadance z dziewczynami odważyłam się na jeden krok, krok w stronę mojej rodziny. Mam pare spraw do wyjaśnienia z nimi. Jeżeli między mną, a Jisoo wszystko jest dobrze, to czemu miedzy mną a rodziną ma być źle? Mój ukochany od rana życzył mi miłego dnia i chciał się spotkać, z wielkim bólem serca musiałam mu odmówić. Nie wiem ile czasu mi zajmie spotkanie z rodziną, a o szesnastej muszę się stawić w wytwórni. Będę siedzieć tam pewnie do późnej nocy razem z dziewczynami. Musimy uzupełnić zaległości przez ten czas, co Jisoo cierpiała z mojego powodu. 

Ubrałam się przyzwoicie, aby mama i ciocia nie czepiały się co do mojego ubioru.

Jest chyba dobrze? Nie mają się do czego przyczepić? Nie mają

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Jest chyba dobrze? Nie mają się do czego przyczepić? Nie mają. Weszłam do salonu, tak ubrana.

- Dziewczyny? Jak wyglądam? - zapytałam nieśmiało.

- Jak zawsze świetnie.

- Idę dzisiaj do cioci i mamy, boje się. Boje się, że nic się nie zmieniło. To znowu zaczną impulsywnie wyciągać wnioski z mojego życia. A bardzo bym tego nie chciała.

- Powinno być wszystko w porządku. Powiesz nam później, jak było.

- Powiem.

Ubrałam buty, wychodząc wzięłam głęboki wdech i ostatni raz przed wyjściem spojrzałam na dziewczyny. Wyglądały na lekko przerażone, pewnie moim zachowaniem. Może i dużo przeżyłam, ale nie trzeba mnie tym usprawiedliwiać.

Pojechałam pod sam budynek, gdzie mieszka ciocia wraz z mamą. Dzwoniąc domofonem na samym dole przed klatką, myślałam czy nie wycofać się. Pojechałam bez żadnej zapowiedzi, więc nie wiedzą nic. Trudno... raz się żyje. Zadzwoniłam i weszłam po schodach pod same drzwi mieszkania.

W progu ustała moja rodzicielka, nie wiedząca co zrobić jak mnie zobaczyła.

- Wejdź - powiedziała zdziwiona, machając zachęcająco ręką.

Bez zawahania weszłam do środka, ściągając od razu buty.

- Jennie? - usłyszałam głos cioci dobiegający z kuchni - To ty?

- Tak to ja, ciociu.

Kobieta przybiegła z kuchni jak poparzona i rzuciła mi się prosto na szyje szlochając.

- Czemu tak długo u nas nie byłaś? - dalej przytulała.

- Ostatnim razem zostałam wyzwana przez karierę jaką wybrałam, czekałam aż wam przejdzie.

- Kochanie - odepchnęła mnie od siebie delikatnie ciocia - Przepraszamy ciebie bardzo. Wiemy, że masz ciężki okres w życiu, ale my też. Powinniśmy rozumieć siebie nawzajem.

- Ale... wtedy przesadziłyście. Nie doceniacie mnie kim jestem i jaka jestem.

- Doceniamy ciebie zawsze - wtrąciła się matka.

- Gdybyście mnie doceniały, to byście się tak nie zachowywały - usiadłam na kanapie - Czy kiedykolwiek z własnej woli zadzwoniła do mnie któraś z was? Dzwonicie do wytwórni tylko, aby się dowiedzieć o mojej sytuacji.

- Nie chcemy zajmować dużo twojego czasu, który powinnaś poświecić karierze. Widzisz dobrze jak jest? - zaczęła smutno mówić ciocia - Za każdym razem jak nas odwiedzasz wychodzisz smutna, zdołowana. Nie powinno tak być, wiesz o tym bardzo dobrze.

- Dziękuje wam, że mnie chronicie - złapałam obydwie za dłonie, siedząc na środku pomiędzy kobietami.

Poczułam ulgę psychiczną po tej krótkiej, ale ważnej rozmowie. Mamy czas, aby wyjaśnić sobie wszystko dokładnie. Tylko to teraz dla mnie się liczy najbardziej. Kontakty z rodziną są najważniejsze na świecie. Mama zaproponowała nam, zabranie mnie na grób ojca. Nie byłam ani razu, nie miałam odwagi. Teraz jest okazja na to.

Love Shot |Jennie [BLACKPINK&EXO] ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz