Chapter Love Shot 18

537 6 0
                                    

Przez pare dni bardzo mocno cierpiałam z powodu mojej matki, nie odzywałam się do dziewczyn.

W ten czas mieliśmy jeden dzień wolny, spotkałam się z zaprzyjaźnionym członkiem Winner. Spotkałam się z nim tylko dlatego, że była przed nim trasa koncertowa i nie mieliśmy mieć ze sobą kontaktu przez pare miesięcy.

Z resztą... kim on dla mnie jest? Abym musiała się z nim spotykać. Robię to z grzeczności, ok?

Po zjedzonym posiłku, chłopak zaprosił mnie na spacer. Zgodziłam się bo nie spieszyło mi się do akademika.

Usiedliśmy na drewnianej ławce, obydwoje na dwóch końcach i spoglądaliśmy prosto przed siebie. Przed nami było jeziorko, lekko zamarznięte.

- Jennie? Mogę ciebie o coś spytać? - pytał dalej patrząc przed siebie.

- Jasne.

- Czy jak wrócę... z trasy koncertowej - zaczął się jąkać - Spędzisz ze mną wtedy jeden dzień? Chciałbym ciebie gdzieś zabrać.

- Dobrze.

Zgodziłam się, aby miał poczucie humoru, nie chciałam psuć atmosfery.

***

- Unni?! Czemu się nie odzywasz? Coś się stało? Z kim byłaś dzisiaj cały dzień? Dzwoniłam nawet do G-dragona! - wrzeszczała najmłodsza. 

- Pogadamy później, ok? Dopiero co wróciłam i jestem dosyć zmęczona - powiedziałam kładąc się w ubraniach na łóżko.

- Obiecywałaś nam park rozrywki i zakupy w dzień wolny! A znikałaś z samego rana. Myśle, że zasługujemy na wyjaśnienia.

- Przepraszam.

Wzięłam telefon do ręki, aby sprawdzić w internecie wiadomości.

- A gdzie jest Roseanne i Ji-soo?

Dopiero po dłuższej chwili zauważyłam, że brakuje współlokatorek, myślałam całkowicie o czymś innym.

- Serio? Serio, Jennie? Dopiero teraz to zauważyłaś?

- Przepraszam, Lalisa. Obiecuje, że się po prawie. Skupie się całkowicie tylko na zajęciach!  Byłam dzisiaj się pożegnać z Mino, jutro wylatuje w trasę koncertową.

- No tak, jakiś facet ważniejszy od przyjaciółek z pokoju. 

- Widzę was codziennie, a jego nie będę widzieć przez kilka miesięcy. Przepraszam - mówiłam siadając na łóżku.

Gadałam sam na sam z Lalisą do późnego wieczora, potem wzięłam prysznic i zasnęłam. A dziewczyny nadal nie wróciły, zaczynałam się martwić, ale są odpowiedzialne za to co robią.

W nocy się przebudziłam i zobaczyłam, że wszystkie śpią u siebie w łóżku, ulżyło mi na sercu.

Zasnęłam dalej spokojnie...

***

Codziennie było tak samo, zajęcia i zajęcia... powrót do akademika i sen.

Od czasu do czasu wymieniłam kilka zdań z dziewczynami, nawet nie gadałam dobrze z chłopakami z big bang.

Przecież to nie moja wina... skupiłam się maksymalnie tylko na nauce i zdjęciach w wytwórni.

Chora ambicja to znowu się odezwała. Każdego dnia pisał do mnie Jong-in, ale odpisywałam mu za każdym razem, że mam dużo na głowie i nie mam czasu.

Pewnego dnia usiadłam na krześle podczas przerwy miedzy zajęciami i przyszedł akurat po mnie Yang.

-Jennie? Wszystko dobrze? Ostatnio słyszałem, że nie gadasz z nikim. Czy to wszystko prawda?

-Wszystko dobrze, skupiłam się ostatnio trochę bardziej na nauce.

-Nie chcesz pogadać o tym? - pytał zmartwiony szef.

-Nie trzeba, naprawdę wszystko w porządku.

Yang zaczął iść w stronę drzwi i akurat minął się z Kwon.

Gd podbiegł do mnie przerażony z pytaniami co się stało, że Yang przyszedł.

Na wszystko odpowiadałam wzruszając ramionami do góry a potem w dół.

***

Tak wyglądało moje 5 miesięcy życia, od czasu do czasu rozmowa z ciocią.

Ciocia czuła się naprawdę świetnie i udało się jej znalezienie pracy marzeń.

Nareszcie umówiłam się na posiłek z Jong-in, bo właściwie osiągnęłam dużo sukcesów w wytwórni.

Mogłam dać sobie więcej czasu na rozrywki.

Kai czekał na mnie pod akademikiem, wsiadłam do jego samochodu.

-Nareszcie ciebie widzę -powiedział uśmiechając się.

-Tak, racja. Przepraszam, że minęło tyle czasu... naprawdę miałam dużo pracy.

-Rozumiem, też miałem sporo pracy, ale zawsze dla ciebie znajdę czas. Pamiętaj o tym.

-Dobrze, dziękuje. Twój zespół stał się bardzo popularny, przez ten długi okres czasu. Musiałeś naprawdę ciężko pracować. Gratuluje.

-Dziękuje, Jennie. Chcesz gdzieś się wybrać? Chcesz coś zjeść? - pytał ruszając samochodem.

-Zjadłam przed wyjściem. A ty chcesz jeść?

-Właściwie to też już jadłem. Może wybierzemy się do parku rozrywki? Co ty na to?

-Park rozrywki? Brzmi ciekawie. Czemu by nie? Możemy się tam wybrać.

-Nie ma sprawy! - pokiwał głową zadowolony.

***

W parku rozrywki było naprawę wiele ludzi, nie wiedziałam gdzie podziać swoje oczy.

Nie zauważyłam jadącego roweru wprost na mnie, a kierowca roweru nie miał zamiaru skręcić w stronę, aby mnie uniknąć.

Jong-in pociągnął mnie za rękę i wpadłam na jego. Lepsze to niż, zostać przejechanym przez rowerzystę.

-Dziękuje - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.

-Nic się nie stało? Wszystko w porządku? Coś cię boli?

-Wszystko w porządku, przepraszam za problem.

Zawstydziłam się samym faktem, że zostałam objęta przez innego faceta niż G-dragona.

Co za bzdury gadam?! Kwon jest dla mnie jak starszy brat, którego nigdy nie miałam i mieć nie będę.

-Jaki problem? To, że ciebie złapałem w odpowiednim czasie? Pf...

-Tak - zarumieniły mi się policzki ze wstydu.

Love Shot |Jennie [BLACKPINK&EXO] ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz