LXXIII

4.5K 361 603
                                    

Elizabeth zgarnęła z kuchni nieco tostów i znów zaszyła się u siebie, od niechcenia przeglądała Prorok Codzienny. Rozmyślając nad tym, co powinna teraz zrobić, aby nie zranić mężczyzny, ale również nie tworzyć kolejnego sekretu i nie narażać jeszcze bardzie ich relacji. Chociaż na to było już za późno. Wiedziała, że ich związek wisi na włosku i teraz wszystko było w jej rękach. Ale sama była sobie tego winna, to ona naważyła piwa, więc teraz ona musiała je wybić. Bała się i nie miała żadnego pomysłu na bezbolesne wyjście z sytuacji. Na obiad musiała iść, bo wiedziała, że jeśli również na tym posiłku się nie pojawi, ściągnie do siebie nie tylko Snape'a, ale również Minerwę i Poppy. Zbliżając się do drzwi, usłyszała zna przeciwka głos i od razu podniosła wzrok. 

-Wszystko w porządku? - Spytała Aurora, widząc Elizabeth, która wczoraj w nerwach opuściła wieżę. Gdy tylko czarnowłosa spotkała jej spojrzenie, odwróciła wzrok zakłopotana i nic nie mówiąc weszła do środka, udając się na swoje miejsce. Nie miała siły na konfrontację z nikim. Całą noc walczyła z bólem głowy, jedyne czego chciała to odciąć się od świata na moment, ale nie było to możliwe. Nie zwracając uwagi na nikogo w okół, wzięła się za jedzenie. Słyszała Minerwę, która coś do niej mówiła, ale ignorowała to, dopiero po jakimś czasie, czując jej dłoń na swoim ramieniu, zerknęła w jej stronę.

-Jadłam śniadanie u siebie. - Wypaliła czarnowłosa, na co wicedyrektorka skrzywiła się. 

-Dobrze się czujesz?

-Ymm, tak. Po prostu nie mam ochoty na rozmowy. 

-Spałaś coś?

-Trochę... - Odparła i wzięła łyk soku, a w tym czasie pielęgniarka, wyszeptała coś do McGonagall, która po tym dała w spokoju dojeść Elizabeth. Przez swoje rozkojarzenie nauczycielka nawet nie zwróciła uwagi na dziwne zachowanie Severusa. Gdy tylko zjadła, jako pierwsza opuściła Wielką Salę. Chwilę później Snape podążył za nią. Nim minęło kilka minut, niebieskooka idąca korytarzem, poczuła dość agresywny uścisk na nadgarstku. Mężczyzna wciągnął ją do jednej z klas i gdy tylko puścił ją, zamknął z hukiem drzwi. Wbijając w nią świdrujące spojrzenie.

-Nigdy nie byliśmy ze sobą tak blisko jak teraz, a ja ciągle mam nieodparte wrażenie, że trzymasz mnie na dystans, bardziej niż kiedykolwiek. To dość ciekawe, nie sądzisz? - Spytał zjadliwie, nie czekając na odpowiedź. - Od dłuższego czasu zachowujesz się dziwnie i już nawet wiem dlaczego. - Elizabeth wpatrywała się w mężczyznę, czując jak zaczyna jej się kręcić w głowie. Nie wiedziała co powiedzieć, ani do jakich wniosków doszedł mężczyzny. Tępo wpatrywała się w niego, próbując zachować trzeźwe myślenie. Chwilę później Snape kontynuował tym samym nieprzyjemnym tonem. - Ile to trwa!?

-S-słucham? - Mruknęła zdezorientowana, wpatrując się w lodowate oczy profesora.

-Wiedziałem, że tak będzie. - Warknął pod nosem, a czarnowłosa mruknęła cicho.

-Wiedziałeś?

-To ja powinienem był od początku obawiać się Sinistry, wiem jaki ma gust.

-Skąd o nas wiesz? - Spytała, na moment wlepiając wzrok w podłogę.

-Nie śledzę cię, jeśli o to pytasz. Ale czy teraz najważniejsze dla ciebie jest to jak się dowiedziałem?! - Wysyczał zaciskając zęby. 

-Nie wiem co powiedzieć, Severusie... przepraszam... - Mruknęła, spoglądając na niego.

-Co niby taka kobieta jak ty mogłaby widzieć w kimś takim jak ja? - Wysyczał. - Obrzydliwy nietoperz z lochów i panna idealna. Byłem idiotą myślą, że to ma jakiś sens. - Warknęła, zaciskając pięść.

Czarne szaty ||Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz