XXVII

7.4K 464 114
                                    

Młoda nauczycielka od razu po przyjściu wzięła relaksującą kąpiel. Wyglądało na to, że od jutra miała wrócić do obowiązków, wyjścia do Hogsmeade, nocne dyżury, nie miała na to ochoty, ani motywacji. Nie czuła już takiej potrzeby, by wrócić do prowadzenia lekcji jak wcześniej, ale wiedziała, że tak będzie lepiej. Ciągłe zamknięcie w czterech ścianach jej nie służyło, skupiła się na swoich koszmarach, błędach z przeszłości i teraźniejszości. Miała już dość tego nieustannego myślenia. Snape w tym momencie, na drugim końcu lochów rozmyślał nad głupotami, które Havens mówiła po pijaku. Dzisiejsza sytuacja, to, że Dumbledore wysłał ich razem do Hogsmeade, bez wcześniejszego uprzedzenia go o tym, zdziwiła go. Być może starzec zobaczył, że relacja Severusa i Elizabeth, o ile jakąkolwiek mieli,  zaczęła się psuć i teraz usilnie stara się ich pogodzić. Może Havens miała rację i starzec chce ich zeswatać, chce by mistrz eliksirów w końcu przestał myśleć o Lili, ale to niemożliwe. Gdy nauczyciel spojrzał na zegar było już po dwudziestej. Wziął więc wcześniej przygotowaną fiolkę z wieczorną dawką antidotum i jak zwykle ruszył do kobiety. Zaklęciem otworzył drzwi, jak to zwykle robił, gdy nauczycielka leżała chora w łóżku. Przywyknął do pukania dopiero do drzwi sypialni. Pociągnął za klamkę i wszedł do środka.

-Cholera Snape! - Warknęła z irytacją kobieta, będąca tylko w czarnej satynowej koszuli nocnej na ramiączkach, w pośpiechu wciągając na siebie wykonany z tego samego materiału szlafrok z długim rękawem, nieco dłuższy od koszuli nocnej, bo sięgający do kolan. - Nie leże już w łóżku umierająca, więc pukaj. Nawet jak umieram to pukaj. - Wysyczała kobieta mocno podirytowana, choć tak naprawdę nic się nie stało. Mężczyzna uniósł brew, ani drgnął odkąd wszedł do pomieszczenia.

-Powinnaś się mnie spodziewać. 

-A co jak bym była naga? Jestem u siebie. - Mężczyzna uniósł brew.

-Myślisz, że nie wiem jak naga kobieta wygląda?

-Dokładnie tak myślę, Snape. - Kobieta podeszła do mężczyzny i wyrwała mu z ręki fiolkę, po czym chwyciła różdżkę leżącą na kominku i machnęła nią w stronę drzwi, które otworzyły się. - Dobranoc. - Oznajmiła, a Snape zniesmaczony wyszedł z pomieszczenia uprzednio obdarzając kobietę chłodnym spojrzeniem. - Elizabeth zamknęła za nim drzwi. 

Rano oboje udali się na śniadanie do Wielkiej Sali. Snape był jak zwykle trochę wcześniej. Mimo tego, że uczniów było dużo mniej niż zwykle, na sali panował gwar. Wszyscy byli zadowoleni z braku lekcji i dzisiejszego wypadu do Hogsmeade. W trakcie śniadania Dumbledore wstał. 

-Cisza! - Krzyknął starzec i w momencie wszyscy umilkli, a ich oczy zwróciły się w stronę dyrektora. - Pragnę wam przypomnieć, że dziś odbędzie się wyjście do Hogsmeade. Zbiórka o godzinie 9, czyli już niedługo, na dziedzińcu. Będzie wam towarzyszyć profesor Havens oraz profesor Snape. - Po tych słowach dało się słyszeć szmery, zdziwionych oraz niezadowolonych uczniów. - Życzę wam udanego wyjścia! - Gdy dyrektor skończył mowę usiadł na swoim miejscu, a na sali znowu podniósł się gwar i wszyscy wrócili do jedzenia. Albus zerknął na Severusa i Elizabeth.

-Nie szalejcie za bardzo w Miodowym Królestwie. - Staruszek posłał do nich uśmiech. 

-Postaramy się. - Odpowiedziała niechętnie Havens. - Widzimy się na dziedzińcu.- Rzuciła do Snape'a odchodząc od stołu. 

Przed dziewiątą kobieta założyła długi, rozkloszowany, czarny płaszcz i ruszyła na dziedziniec, wyszła trochę za wcześnie, w wyznaczonym miejscu nie było jeszcze nikogo, chwilę potem przyszedł Snape. Stanął obok kobiety bez słowa. Po kolejnych minutach podekscytowani uczniowie zaczęli się schodzić z różnych stron budynku.  

Czarne szaty ||Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz