Wiadomość o zakażeniu poruszyła Elizabeth, już teraz było jej ciężko funkcjonować w szkole i prowadzić lekcje, a to dopiero pierwsza faza choroby. Bardzo cieszyła się na tę pracę, więc wiedziała, że tak łatwo się nie podda. Na razie jednak nie była w stanie podjąć jakichkolwiek działań. Informacje, które otrzymała przerastały ją, siedziała więc roztrzęsiona w swoim fotelu. Była bardzo wdzięczna Poppy, że oszczędziła sobie pogoni za nią. Wtem rozległo się pukanie do drzwi. Kobieta nerwowo zerknęła w ich stronę, ale nic nie odpowiedziała. Pukanie powtórzyło się i mimo ponownego braku zaproszenia do środka, drzwi się otworzyły i nie pojawiła się w nich o dziwo Pomfrey, ale Dumbledore w towarzystwie Snape'a. Czarnowłosa gwałtownie zerwała się z miejsca i otarła łzy, które ciągle mimowolnie napływały jej do napuchniętych oczu.
-Dyrektorze. - Nauczycielka spojrzała na siwego mężczyznę lekko poddenerwowana i zaskoczona tą nieoczekiwaną wizytą.
-Dzień dobry, Elizabeth. - Starzec uśmiechnął się delikatnie. - Była u mnie Poppy.
-Och, a ja myślałam, że nagle nauczyła się szanować decyzję innych... - Mruknęła kobieta pod nosem, a Albus kontynuował.
-Poinformowała mnie o twoim stanie. Nie mogę zmusić cię byś zgłosiła się do skrzydła szpitalnego, a tym bardziej do Świętego Munga, aczkolwiek obawiam się, że będę musiał odsunąć cię od obowiązków, do czasu aż twój stan się poprawi.
-Ale dyrektorze... - Kobieta zmarszczyła brwi. - Miałam zacząć wszystko od nowa, teraz miało być inaczej, lepiej. Praca tutaj jest dla mnie wszystkim. Poza tym od kiedy rana na nodze przeszkadza w prowadzeniu lekcji? - Powiedziała nieco nerwowo, wpatrując się w mężczyznę. -Moja droga, wiesz że tu nie chodzi o samą ranę., a im wcześniej zgłosisz się do Poppy, tym szybciej wrócisz do pracy.
-Z całym szacunkiem dyrektorze, ale czy nie uważa pan, że istnieją teraz większe problemy, niż moja drażliwość na lekcjach? Po zakazanym lesie biega niezidentyfikowane zwierze, które nie wiemy do czego jest zdolne.
-Tym już się zajęliśmy. Wyznaczeni nauczyciele i przedstawiciele Ministerstwa przeszukają jutro zakazany las i jego okolice. Jestem przekonany, że uda nam się schwytać zwierzę i bezpiecznie dostarczyć je w miejsce jego naturalnego występowania.
-Idę z nimi.
-Nie sądzę, żebyś się do czegokolwiek przydała. - Po raz pierwszy od przybycia do pomieszczenia odezwał się szorstko mistrz eliksirów, który uprzednio stał z tyłu nie angażując się w rozmowę, co więcej sprawiał wrażenie nieobecnego.
-Wydaje mi się, że mam najwięcej wspólnego z tą sprawą. - Czarnowłosa spojrzała z irytacją na Snape'a.
-Śmiem twierdzić, że w tym stanie będziesz bardziej przeszkadzać, niż pomagać. Skoro nawet zdrowa sobie nie poradziłaś. - Zakpił młodszy z mężczyzn.
-Severusie. - Wtrącił dyrektor. - Elizabeth może wam się przydać. - Na te słowa nietoperz zamilkł i skrzywił się.
-Dziękuję dyrektorze za poparcie, a co do lekcji...
-Nic z tego. - Dumbledore dał znak ręką, zmuszając kobieta do przerwania wypowiedzi. - Nie wrócisz do pracy, póki twój stan się nie ustabilizuje. - Mówiąc to udał się do drzwi. - Przemyśl po powrocie z lasu wizytę w skrzydle. - Starzec wyszedł, a za nim również Snape, gdy oddalili się na kilka kroków od drzwi dyrektor zwrócił się do towarzysza.
-Severusie, zostawiam ją pod twoją opieką.
-Ciągle uważam dyrektorze, że zabranie jej na poszukiwania bestii, to zły pomysł.
-To potężna czarownica, tylko trochę się pogubiła, a im was będzie więcej, tym lepiej. Pilnuj jej Severusie. - Dyrektor oddalił się, a Snape ruszył do siebie, po chwili jednak znów znalazł się przed wejściem do gabinetu Havens. Zapukał i w mgnieniu oka drzwi niechętnie otworzyła mu właścicielka kwatery.
-Oh, to znowu ty... wejdź. - Powiedziała zrezygnowana, gdy już oboje znaleźli się w środku. Mężczyzna podał jej fiolkę.
-Eliksir na uspokojenie. Przyda ci się.
-Dziękuję.
-Bądź gotowa jutro o 17:00, wtedy przybędą przedstawiciele z Ministerstwa.
-Dobrze.
-Przyjdę po ciebie.
-Słyszałam co ci mówił Dumbledore, ale nie musisz za mną biegać, ja naprawdę potrafię o sobie zadbać.
-Ostatnie wydarzenia zaprzeczają temu co mówisz.
-Wiem, masz rację, nie mam pojęcia co się ze mną dzieje, kiedyś byłam inna. Teraz nawet nie dałam sobie rady z jakimś zwierzakiem. - Nauczycielka skrzywiła się.
-Oboje nie daliśmy. - Ton Snape'a zmienił się jakby na łagodniejszy.
-Ja nie chciałam wracać do tematu naszego wyjścia i tej rany Severusie, wiem że masz przez to same problemy. Ale to już stało się zbyt uciążliwe dla mnie.
-Czemu mnie nie posłuchałaś i nie powiedziałaś od razu, że coś jest nie tak?
-Ja jestem nauczona żyć inaczej. Zresztą ty też nie wyglądasz na osobę, która dzieli się swoimi problemami z wszystkimi, więc powinieneś mnie zrozumieć. - Na te słowa Snape tylko niezauważalni skinął głową. - Po prostu się boję, wiem że to śmieszne, boje się, że tego nie wyleczymy. Nie tak miało być, miało się wszystko ułożyć teraz miało być inaczej. - Głos kobiety załamał się i opadła bezsilnie na fotel, po czym schowała twarz w dłoniach.
-Nie panikuj. To, że na naszych terenach jeszcze nie spotkaliśmy się z takim przypadkiem, nie skreśla cię od razu.
-Wiem, dziękuję za wszystko, ale idź już. Zanim znów mi się pogorszy.
-Będę po ciebie o siedemnastej. Jeśli jednak coś będzie nie tak, zgłoś się do Pomfrey... albo do mnie. - Ostatnie słowa wypowiedział cicho, a zaraz po tym wyszedł.
Elizabeth czuła okropny ból głowy, był to skutek nerwów. Cała sytuacja bardzo ją stresowała, a nasilało to jeszcze zakażenie, które rozstrajało jej emocje. Na szczęście, gdy wypiła eliksir otrzymany od Snape'a, stres wraz z migreną zaczęły stopniowo przechodzić. Dla młodej nauczycielki najgorsze było odsunięcie od obowiązków. Praca w szkole była jej marzeniem i za razem stabilizacją. Teraz odebrano jej wszystko co miała. Jednak gdy ból przemijał zdolna była do trzeźwego myślenia. Wtedy tłumaczyła sobie, że nie ma sytuacji bez wyjścia, a w swoim krótkim życiu przeszła już przez gorsze rzeczy. W tych momentach ważne dla niej stawało się schwytanie stworzenia. Dałoby jej to nie tylko niezbędną wiedzę do leczenia, ale też uchroniło innych przed podzieleniem jej losu. Co prawda większość uczniów bała się wejść samotnie do zakazanego lasku, jednak zawsze znajdowali się cwani miłośnicy adrenaliny, którzy zapragnęli wymknąć się tam. Jutrzejsza wyprawa była dla niej zarówno możliwością przyczynienia się do znalezienia i odesłania w odpowiednie miejsce bestii oraz ucieczką od tkwienia w czterech ścianach i użalania się nad sobą.
CZYTASZ
Czarne szaty ||Severus Snape
FanfictionElizabeth Havens to niezwykle atrakcyjna kobieta, która rozpoczyna pracę jako nauczycielka w Hogwarcie. Już od pierwszego dnia w szkole zmuszona jest do współpracy ze znienawidzonym przez uczniów Profesorem Snape'm. Między nauczycielami tworzy się d...