Za oknem gabinetu znajdowało się ośnieżone boisko do gry w quidditcha, oczekujące na rozpoczęcie nowego sezonu. A przy biurku w ciepłym pomieszczeniu siedziała Minerwa, wpatrując się w usadowioną na przeciwko Elizabeth.
-Znalazłam za ciebie zastępstwo! Nauczycielka, sprawia wrażenie bardzo kompetentnej. Zerknij na jej CV. - Rzuciła McGonagall nie kryjąc zadowolenie i wyciągając teczkę z papierami w stronę przybranej córki.
-To znaczy, że już nie mam żadnej szansy na powrót. Na jaki czas ma umowę o pracę?
-Na razie na dwa lata.
-Dwa lata?! - Mruknęła zmieszana czarnowłosa, od niechcenia zerkając na dokumenty dotyczące nowej profesorki.
-Elizabeth, teraz musisz odpoczywać, a zapewniam cię, że gdy urodzi się dziecko, nie będziesz miała czasu na uczenie cudzych dzieci numerologii. - Powiedziała, obserwując wyraźnie niezadowoloną czarownicę.
-I co mam teraz robić?
-Na początek, musisz przygotować plany dla nowej nauczycielki, dostarczę ci szczegółowe rozpiski. Gdy się zjawi będziesz miała za zadanie wprowadzenie jej.
-To oczywiste, ale nie o to mi chodziło.
-Wiem, ale na razie będziesz miała co robić. Tylko nie siedź nad tym po nocach, nie musisz przygotowywać dla niej informacji o dosłownie wszystkim.
-Znasz mnie, nie proś o niemożliwe.
-Byłam u ciebie ostatnio, ale cię nie zastałam. Nie powinnaś się nigdzie plątać sama wieczorami.
-Przeniosłam się do Severusa.
-Słucham? - Wymamrotała starsza kobieta, z niedowierzaniem wytrzeszczając oczy.
-Nalegał, chce mieć mnie na oku, gdyby coś się działo.
-Może to dobry pomysł. Lepiej, żebyś nie była sama. - Odparła, z trudem powstrzymując się od zadawania pytań. Gdy Elizabeth oddała jej papiery, które przejrzała, ta znów kontynuowała.
-Pomona wypytywała mnie o ciebie.
-O co konkretnie?
-O twojego partnera... - Dodała nieco się krzywiąc.
-I co odpowiedziałaś?
-Żeby spytała ciebie. Wiesz, że nie rozpowiadam niczego na prawo i lewo.
-To muszę ci przyznać.
-Wiesz, że wszyscy o was plotkują. Powinniście bardziej uważać.
-Niech plotkują. Nie będziemy udawać, że się nie znamy.
-Bardzo szybko zmieniacie zdanie.
-Żebyś wiedziała... - Westchnęła.
*
Podczas nieobecności mężczyzny Elizabeth przeglądała jego ubrania w ogromnej drewnianej szafie, z nadzieją, że znajdzie coś w czym jej będzie wygodnie. Szwy jej koszuli nocnej ledwo już wytrzymywały, a w większość swoich rzeczy już się nie mieściła. Niestety nie miała w tym momencie ochoty na zakupy, więc z nadzieją przeszukiwała garderobę Snape'a. Poza szatami, były w niej głównie zwykłe białe i czarne koszule, które i tak wydawały jej się być lepszą opcją od jej piżamy. Kulminacyjnym punktem poszukiwań okazał się moment, gdy znalazła duży podkoszulek z równie wielkim, szmaragdowym napisem Slytherin na samym środku. Rozbawiła ją świadomość, że mężczyzna posiada coś takiego, jednak odłożyła koszulkę na bok, jako jedną z opcji. Jeszcze chwilę przeglądała szafę, nie znalazła jednak nic bardziej odpowiedniego. Natomiast miano najciekawszego znaleziska otrzymały bokserki, nie byle jakie. Świąteczne bokserki w choinki. Elizabeth nieomal popłakała się z rozbawienia, wyjmując je z szafy. Gdy przywróciła się do porządku, postanowiła się przebrać i zmienić niewygodną koszulę nocą na znaleziony podkoszulek. Jednak nim zdążyła to zrobić, drzwi otwarły się i do środka wszedł profesor, analizując kobietę i otwartą szafę. Czarownica spojrzała na niego i odezwała się prezentując mu znaleziony podkoszulek.
CZYTASZ
Czarne szaty ||Severus Snape
FanfictionElizabeth Havens to niezwykle atrakcyjna kobieta, która rozpoczyna pracę jako nauczycielka w Hogwarcie. Już od pierwszego dnia w szkole zmuszona jest do współpracy ze znienawidzonym przez uczniów Profesorem Snape'm. Między nauczycielami tworzy się d...