LXXIX

5.3K 377 506
                                    

Za oknem gabinetu znajdowało się ośnieżone boisko do gry w quidditcha, oczekujące na rozpoczęcie nowego sezonu. A przy biurku w ciepłym pomieszczeniu siedziała Minerwa, wpatrując się w usadowioną na przeciwko Elizabeth. 

-Znalazłam za ciebie zastępstwo! Nauczycielka, sprawia wrażenie bardzo kompetentnej. Zerknij na jej CV. - Rzuciła McGonagall nie kryjąc zadowolenie i wyciągając teczkę z papierami w stronę przybranej córki. 

-To znaczy, że już nie mam żadnej szansy na powrót. Na jaki czas ma umowę o pracę? 

-Na razie na dwa lata. 

-Dwa lata?! - Mruknęła zmieszana czarnowłosa, od niechcenia zerkając na dokumenty dotyczące nowej profesorki. 

-Elizabeth, teraz musisz odpoczywać, a zapewniam cię, że gdy urodzi się dziecko, nie będziesz miała czasu na uczenie cudzych dzieci numerologii. - Powiedziała, obserwując wyraźnie niezadowoloną czarownicę. 

-I co mam teraz robić?

-Na początek, musisz przygotować plany dla nowej nauczycielki, dostarczę ci szczegółowe rozpiski. Gdy się zjawi będziesz miała za zadanie wprowadzenie jej. 

-To oczywiste, ale nie o to mi chodziło. 

-Wiem, ale na razie będziesz miała co robić. Tylko nie siedź nad tym po nocach, nie musisz przygotowywać dla niej informacji o dosłownie wszystkim. 

-Znasz mnie, nie proś o niemożliwe. 

-Byłam u ciebie ostatnio, ale cię nie zastałam. Nie powinnaś się nigdzie plątać sama wieczorami.

-Przeniosłam się do Severusa. 

-Słucham? - Wymamrotała starsza kobieta, z niedowierzaniem wytrzeszczając oczy.

-Nalegał, chce mieć mnie na oku, gdyby coś się działo. 

-Może to dobry pomysł. Lepiej, żebyś nie była sama. - Odparła, z trudem powstrzymując się od zadawania pytań. Gdy Elizabeth oddała jej papiery, które przejrzała, ta znów kontynuowała. 

-Pomona wypytywała mnie o ciebie.

-O co konkretnie?

-O twojego partnera... - Dodała nieco się krzywiąc. 

-I co odpowiedziałaś?

-Żeby spytała ciebie. Wiesz, że nie rozpowiadam niczego na prawo i lewo. 

-To muszę ci przyznać. 

-Wiesz, że wszyscy o was plotkują. Powinniście bardziej uważać. 

-Niech plotkują. Nie będziemy udawać, że się nie znamy. 

-Bardzo szybko zmieniacie zdanie. 

-Żebyś wiedziała... - Westchnęła.



*

Podczas nieobecności mężczyzny Elizabeth przeglądała jego ubrania w ogromnej drewnianej szafie, z nadzieją, że znajdzie coś w czym jej będzie wygodnie. Szwy jej koszuli nocnej ledwo już wytrzymywały, a w większość swoich rzeczy już się nie mieściła. Niestety nie miała w tym momencie ochoty na zakupy, więc z nadzieją przeszukiwała garderobę Snape'a. Poza szatami, były w niej głównie zwykłe białe i czarne koszule, które i tak wydawały jej się być lepszą opcją od jej piżamy. Kulminacyjnym punktem poszukiwań okazał się moment, gdy znalazła duży podkoszulek z równie wielkim, szmaragdowym napisem Slytherin na samym środku. Rozbawiła ją świadomość, że mężczyzna posiada coś takiego, jednak odłożyła koszulkę na bok, jako jedną z opcji. Jeszcze chwilę przeglądała szafę, nie znalazła jednak nic bardziej odpowiedniego. Natomiast miano najciekawszego znaleziska otrzymały bokserki, nie byle jakie. Świąteczne bokserki w choinki. Elizabeth nieomal popłakała się z rozbawienia, wyjmując je z szafy. Gdy przywróciła się do porządku, postanowiła się przebrać i zmienić niewygodną koszulę nocą na znaleziony podkoszulek. Jednak nim zdążyła to zrobić, drzwi otwarły się i do środka wszedł profesor, analizując kobietę i otwartą szafę. Czarownica spojrzała na niego i odezwała się prezentując mu znaleziony podkoszulek. 

Czarne szaty ||Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz