W drodze na śniadanie Elizabeth wpadła na Minerwę, która najwyraźniej czyhała na nią już od kilku minut. Spojrzała badawczo na czarnowłosą, po czym spytała cicho.
-Wszystko w porządku?
-Tak.
-Nie chcesz ze mną porozmawiać? Wyglądałaś wczoraj na nieco wyprowadzoną z równowagi.
-Już w porządku. Znowu zaszło między nami nieporozumienie, a Snape ma naturalną zdolność do wyprowadza z równowagi. Przykro mi, że byłaś tego świadkiem.
-Elizabeth, to nie wyglądało jak kłótnia współpracowników.
-On cię szanuje, Minerwo. Mnie ani trochę, dlatego moje sprzeczki z nim, różnią się od twoich.
-Masz rację, Severus jest w stosunku do ciebie wyjątkowo opryskliwy. - W tym momencie zza rogu wyłonił się obiekt dyskusji, za którym powiewała czarna szata, przypominając ogromne skrzydła. Nauczycielki spojrzały na niego, a wicedyrektorka rzuciła w pośpiechu. - Proszę cię, bądź ostrożna. - Severus był coraz bliżej, a Havens nie czekają na niego, a nawet ostentacyjnie unikając go, ruszyła na Wielką Salę. Minerwa udałą się za nią, również nie czekała na mistrza eliksirów. Nie chciała go wypytywać o zeszłą noc, aby nie wzbudzać podejrzeń.
Po śniadaniu, gdy nauczycielka numerologii już opuściła salę, podeszła do niej kobieta o blond włosach, na której twarzy widniały liczne zmarszczki. Elizabeth zauważyła ją już podczas konferencji, lecz była wtedy zajęta usprawiedliwianiem się i witaniem ze znajomymi profesorami. Zresztą nieszczególnie czuła potrzebę poznawania nowych ludzi. Domyśliła się, że zaniedbana czarownica jest tu w zastępstwie za Quirrella, który podpadł jej chwilę przed zakończeniem ubiegłego roku. Zatrzymała się i spojrzała na niższą nauczycielkę, której zaniedbanie uwydatniało się przy niebieskookiej.
-Bathsheda Babbling, uczę mugoloznawstwa. Nie miałyśmy się czasu wcześniej poznać.
-Elizabeth Havens. Numerologia. - Oznajmiła aksamitnie, lustrując blondynkę, co zdecydowanie nie wpłynęło korzystnie na jej pewność siebie. - Jak po pierwszych tygodniach pracy?
-Dziękuję, zaskakująco dobrze. Nigdy nie miałam głowy do numerologii, podziwiam.
-Liczby potrafią był kłopotliwe. - Odparła, nie miała jednak ochoty na ciągnięcie, na siłę inicjowanej rozmowy. - Mugolska sztuka też, niemniej można się w nią wciągnąć. Miłego dnia. - Rzuciła, lecz nie brzmiała uprzejmie, a jej ton był dystyngowany, taki jakiego często zdarzało jej się używać.
*
Tego wieczoru nauczycielka numerologii znowu siedziała w pustej już bibliotece, którą kilka minut wcześniej opuściła pani Pince. Czytała stronę po stronie, co jakiś czas zerkając w na otwarte drzwi prowadzących na ciemny i cichy korytarz. Nim zdążyła zauważyć w wejściu stanął Snape, który przechodząc dostrzegł kobietę siedzącą w bibliotece oświetlonej jedynie niewielką świecą.
-Codziennie tu przesiadujesz. - Odezwał się jedwabiście, na co kobieta nieco drgnęła po czym z zalotnym uśmieszkiem spytała, spojrzawszy na mężczyznę.
-Śledzisz mnie?
-Oczywiście, bo nie mam nic lepszego do roboty.
-Wiedziałam, że nie trafiłeś tu przypadkiem.
-Wracałem od Dumbledore'a i myślałem, że dzieciaki urządzają sobie wycieczkę po dziale ksiąg zakazanych.
-Zgaduję, że byłeś tam w mojej sprawie.
-Nie jesteś aż tak interesująca, Havens.
-Spokojnie i tak nie zamierzam pytać o szczegóły. Wolę myśleć, że interesujesz się mną z własnej woli. - Odparła, na co profesor jedynie uniósł brew, po chwili kontynuowała. - Z pewnością jesteś rozczarowany, że to ja, a nie dzieciaki, których mógłbyś pozbawić punktów.
CZYTASZ
Czarne szaty ||Severus Snape
FanfictionElizabeth Havens to niezwykle atrakcyjna kobieta, która rozpoczyna pracę jako nauczycielka w Hogwarcie. Już od pierwszego dnia w szkole zmuszona jest do współpracy ze znienawidzonym przez uczniów Profesorem Snape'm. Między nauczycielami tworzy się d...