Gdy nadeszła kolejna lekcja oklumencji, samopoczucie czarownicy było zdecydowanie lepsze niż ostatnio, czego nie można było powiedzieć o opanowaniu i pewności siebie, które po ostatnich ćwiczeniach nieomal opuściły ją. Myśl o Severusie poznającym kolejne sceny z jej życia, przerażała ją. Z perspektywy innych, mogło wydawać się to niepoważne. Ale czy aż tak dziwny jest strach, przed tym, że osoba na której nam zależy, poczuje do nas wstręt?
-Mam nadzieję, że ćwiczyłaś. Jeśli nie, to nie ukryjesz tego przede mną. - Snape odezwał się zaraz po przekroczeniu progu pokoju.
-Jakie to ma znaczenie, skoro panowanie tracę dopiero, jak jesteś w moim umyśle?
-W brew pozorom ogromne. Gotowa?
-Powiedzmy. - Sytuacja powtórzyła się, mistrze eliksirów rzucił zaklęcie, po czym znalazł się w umyśle kobiety, która poczuła zawroty głowy i zaczęła obserwować dokładnie znane jej już sceny.
Była w niewielkiej kuchni, z której sufitu zwisały żeliwne garnki i patelnie, płomienie wyglądające z ogromnego palenisko, sprawiały, że pomieszczenie wydawało się znacznie przytulniejsze, niż było w istocie. Ściany przystrojone były łańcuchami z ostrokrzewu, co wskazywało na okres świąt Bożego Narodzenia. Po kuchni krzątała się Walburga, wydając polecenia swojemu skrzatowi, gorliwie je spełniającemu. Nastoletnia Elizabeth pomagała pani domu, we wszystkim czego nie zleciła ona skrzatowi. W pewnym momencie do pomieszczenia wbiegł doskonale znany Severusowi dzieciak, Syriusz Black. Wpadł z impetem w wazę, rozlewając poncz po całym pomieszczeniu. Oczywiście skończyło się to awanturą... Siedziała w gabinecie Minerwy, tuż przed jej biurkiem i wpatrywała się w nią z niedowierzaniem. W końcu nie wytrzymała i łzy zaczęły lecieć po jej policzkach. Wicedyrektorka przyglądała się jej ze współczuciem. W końcu podeszła do uczennicy i przytuliła ją z matczyną troską...
W tym momencie Elizabeth poczuła nieznośny ból głowy, jak gdyby jej mózg miał zaraz eksplodować, na co zgięła się w pół. Po chwili wspomnienia zniknęły, a ona z trudem wyprostowała się spoglądając na Snape'a unoszącego brew ze zdziwieniem.
-To jej przypadł ten zaszczyt, poinformowania mnie o śmierci moich rodziców. - Sarknęła kobieta.
-Pewnie, dlatego teraz zachowuje się jakby była twoją matką.
-Myślę, że możesz mieć rację. Ale z pewnością, nie takiej córki chciała.
-Co robiłaś u Black'ów?
-Ciągle twierdzisz, że nie interesują cię moje wspomnienia? - Czarownica uniosła kącik ust, usatysfakcjonowana tym, że wyszło na jej i tak jak twierdziła, jej życie ciekawi mistrza eliksirów. - Pewnie miałeś przyjemność chodzić z Syriuszem do szkoły? - Dodała po chwili zastanowienia.
-Niezmierną. - Rzucił ironicznie, krzywiąc się.
-Nie dostrzegasz podobieństwa? - Kontynuowała z nieco złośliwym uśmieszkiem, bawiąc się zdezorientowaniem mężczyzny.
-Nie. - Rzucił ostro. - A powinienem?
-Mam trochę wspólnego z rodem Blacków. - Oznajmiła, obserwując jak mina na twarzy profesora robi się jeszcze bardziej ohydna. - Ale słusznie nie dostrzegasz podobieństwa. Moja matka pochodziła z rodziny Rosier, była kuzynką Druelli, żony Cygnusa Blacka. Przez to zdarzało mi się bywać zarówno u niego, jak i u jego siostry Walburgi, u której zdecydowanie byłam mile widziana. Spełniałam jej wszystkie kryteria. - Kobieta znów uniosła kącik ust.
-Gdybyś miała takiego syna, też zadowoliłabyś się byle czym.
-Cóż za komplement.
-A więc kuzynka odebrała ci chłopaka? - Mruknął złośliwie, świdrując Elizabeth spojrzeniem.
CZYTASZ
Czarne szaty ||Severus Snape
FanfictionElizabeth Havens to niezwykle atrakcyjna kobieta, która rozpoczyna pracę jako nauczycielka w Hogwarcie. Już od pierwszego dnia w szkole zmuszona jest do współpracy ze znienawidzonym przez uczniów Profesorem Snape'm. Między nauczycielami tworzy się d...