LIV

5.2K 373 56
                                    

Gdy nadeszła kolejna lekcja oklumencji, samopoczucie czarownicy było zdecydowanie lepsze niż ostatnio, czego nie można było powiedzieć o opanowaniu i pewności siebie, które po ostatnich ćwiczeniach nieomal opuściły ją. Myśl o Severusie poznającym kolejne sceny z jej życia, przerażała ją. Z perspektywy innych, mogło wydawać się to niepoważne. Ale czy aż tak dziwny jest strach, przed tym, że osoba na której nam zależy, poczuje do nas wstręt?

-Mam nadzieję, że ćwiczyłaś. Jeśli nie, to nie ukryjesz tego przede mną. - Snape odezwał się zaraz po przekroczeniu progu pokoju.

-Jakie to ma znaczenie, skoro panowanie tracę dopiero, jak jesteś w moim umyśle?

-W brew pozorom ogromne. Gotowa?

-Powiedzmy. - Sytuacja powtórzyła się, mistrze eliksirów rzucił zaklęcie, po czym znalazł się w umyśle kobiety, która poczuła zawroty głowy i zaczęła obserwować dokładnie znane jej już sceny.

Była w niewielkiej kuchni, z której sufitu zwisały żeliwne garnki i patelnie, płomienie wyglądające z ogromnego palenisko, sprawiały, że pomieszczenie wydawało się znacznie przytulniejsze, niż było w istocie. Ściany przystrojone były łańcuchami z ostrokrzewu, co wskazywało na okres świąt Bożego Narodzenia. Po kuchni krzątała się Walburga, wydając polecenia swojemu skrzatowi, gorliwie je spełniającemu. Nastoletnia Elizabeth pomagała pani domu, we wszystkim czego nie zleciła ona skrzatowi. W pewnym momencie do pomieszczenia wbiegł doskonale znany Severusowi dzieciak, Syriusz Black. Wpadł z impetem w wazę, rozlewając poncz po całym pomieszczeniu. Oczywiście skończyło się to awanturą... Siedziała w gabinecie Minerwy, tuż przed jej biurkiem i wpatrywała się w nią z niedowierzaniem. W końcu nie wytrzymała i łzy zaczęły lecieć po jej policzkach. Wicedyrektorka przyglądała się jej ze współczuciem. W końcu podeszła do uczennicy i przytuliła ją z matczyną troską...

W tym momencie Elizabeth poczuła nieznośny ból głowy, jak gdyby jej mózg miał zaraz eksplodować, na co zgięła się w pół. Po chwili wspomnienia zniknęły, a ona z trudem wyprostowała się spoglądając na Snape'a unoszącego brew ze zdziwieniem.

-To jej przypadł ten zaszczyt, poinformowania mnie o śmierci moich rodziców. - Sarknęła kobieta.

-Pewnie, dlatego teraz zachowuje się jakby była twoją matką.

-Myślę, że możesz mieć rację. Ale z pewnością, nie takiej córki chciała.

-Co robiłaś u Black'ów? 

-Ciągle twierdzisz, że nie interesują cię moje wspomnienia? - Czarownica uniosła kącik ust, usatysfakcjonowana tym, że wyszło na jej i tak jak twierdziła, jej życie ciekawi mistrza eliksirów. - Pewnie miałeś przyjemność chodzić z Syriuszem do szkoły? - Dodała po chwili zastanowienia. 

-Niezmierną. - Rzucił ironicznie, krzywiąc się.

-Nie dostrzegasz podobieństwa? - Kontynuowała z nieco złośliwym uśmieszkiem, bawiąc się zdezorientowaniem mężczyzny.

-Nie. - Rzucił ostro. - A powinienem?

-Mam trochę wspólnego z rodem Blacków. - Oznajmiła, obserwując jak mina na twarzy profesora robi się jeszcze bardziej ohydna. - Ale słusznie nie dostrzegasz podobieństwa. Moja matka pochodziła z rodziny Rosier, była kuzynką Druelli, żony Cygnusa Blacka. Przez to zdarzało mi się bywać zarówno u niego, jak i u jego siostry Walburgi, u której zdecydowanie byłam mile widziana. Spełniałam jej wszystkie kryteria. - Kobieta znów uniosła kącik ust. 

-Gdybyś miała takiego syna, też zadowoliłabyś się byle czym.

-Cóż za komplement. 

-A więc kuzynka odebrała ci chłopaka? - Mruknął złośliwie, świdrując Elizabeth spojrzeniem. 

Czarne szaty ||Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz