VI

9.2K 564 100
                                    

Trzej chłopcy niepewnie weszli do sali numerologii, w której przy biurku siedziała Elizabeth. Byli to ci sami, którzy pytali o zajęcia dodatkowe, tym razem był z nimi ślizgon z siódmej klasy. 

-Dzień dobry - powiedzieli wszyscy trzej. - Kobieta spojrzała na nich zza papierów. - Mamy listę. 

-Widzę, że prócz listy macie też obstawę - Nauczycielka numerologii spojrzała na przystojnego młodego blondyna i uśmiechnęła się lekko.

-Ja przyszedłem w imieniu siódmego rocznika, popieramy ten pomysł. 

-Ach tak? - Havens uniosła brew i wzięła od Chapmana listę. Była dłuższa niż się spodziewała, widniało na niej 12 nazwisk. Przez chwilę je analizowała. Chłopcy zniecierpliwieni przyglądali się nauczycielce, czekając aż w końcu coś powie. Po chwili kobieta odłożyła kartkę na biurko i spojrzała na uczniów. 

-No dobrze, można spróbować. W piątek o 18:00. Spóźnień nie akceptuję. 

-Dziękujemy! - Na twarzach chłopaków pojawiły się uśmiechy od ucha do ucha.

-Nie sterczcie już tutaj, jestem zajęta. 

-Dziękujemy jeszcze raz - Młodsi chłopcy udali się do drzwi, natomiast starszy został.

-Gdyby trzeba było w czymś Pani pomóc odnośnie tego kółka to jestem chętny.

-Zapamiętam, ale zaległą pracę i tak ma mi pan dostarczyć - Powiedziała beznamiętnie pisząc coś w swoim notesie.

-Oczywiście, nie o to mi chodziło - Powiedział trochę speszony Collins, Elizabeth przerwała pisanie i spojrzała na niego.

-Idź już, bo się rozmyślę. - Chłopak tylko kiwnął głową i wyszedł.                                                            Elizabeth cały czas zastanawiała się co ciekawego przygotować na dodatkowe zajęcia, na które naprawdę się cieszyła. Nie lubiła za daleko wybiegać w przyszłość, ale już była ciekawa, co wyniknie z tego przedsięwzięcia, czy się uda, czy uczniowie nie zrezygnują po pierwszej godzinie. Mimo wszystko była szczęśliwa. Gdy nadszedł piątek od samego rana stresowała się, prawie tak bardzo jak podczas rozpoczęcia roku. Udała się na śniadanie i usiadła przy stole, przy którym była jak na razie tylko Minerwa.

-Dzień dobry Minerwo - Uśmiechnęła się.

-Dzień dobry - Wicedyrektorka również odpowiedziała uśmiechem. 

-Stresuję się jak podczas rozpoczęciem - Havens napiła się kawy. - Dziś mam pierwsze zajęcia dodatkowe.

-Słyszałam, cieszę się, że się angażujesz - Z ust kobiety nie znikał ciepły uśmiech, w tym momencie do stołu przysiadł się Snape.

-To nie ja, uczniowie wyszli z inicjatywą. Naprawdę się nie spodziewałam, w końcu mało pochlebne komentarze słyszę na swój temat ostatnio.

-Najważniejsze, że nie od gryfonów - Wtrącił ironicznie Snape, a McGonagall spojrzała na niego spode łba, po czym z powrotem zwróciła wzrok na młodą nauczycielkę.

-Moja droga trzymam kciuki, żeby dobrze poszło.

-Dzięki, najwyżej te całe lekcje dodatkowe to spisek. Jak tylko wejdę do sali rzucą na mnie confundusa i zmuszą do opuszczenia kraju na testralu. - Elizabeth uśmiechnęła się sama do siebie, a Snape uniósł kącik ust i powiedział.

-Osobiście dopilnuję, żeby ten spisek przebiegł pomyślnie. 

-Od początku wiedziałam, że dobro uczniów jest dla ciebie priorytetem. - Młoda kobieta spojrzała na mężczyznę i uniosła kącik ust.

Czarne szaty ||Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz