Czarnowłosa tuż po skończonej lekcji, wyjąwszy z szuflady w biurku książkę ruszyła do klasy mistrza eliksirów. Nie miała jeszcze odwagi, żeby odwiedzać go w jego prywatnych kwaterach. Nie po tym wszystkim co się stało. Drzwi były otwarte i ostatni uczniowie właśnie opuścili salę, wtedy kobieta weszła do środka i podeszła do biurka, przyglądając się mężczyźnie zacięcie skrobiącemu coś po pergaminie. Jednak nie odezwała się, mężczyzna, który był świadomy obecności kobiety, również ani drgnął, dopisując ostanie zdanie. Jednak, gdy po dłuższej chwili czarnowłosa ciągle milczała, ten uniósł wzrok i spojrzał na nią pytająco.
-Jak ręka? - Spytała z zalotnym uśmiechem, który był ostatnio rzadkością.
-Jak widać. - Mruknął jedwabiście, szybkim gestem prezentując lewą dłoń.
-Oddaję. - Powiedziała wyciągając w stronę mężczyzny starą książkę, którą ten pożyczył jej jakiś czas temu.
-Uważasz, że już nie jest ci potrzebna? - Spytał unosząc brew i przenosząc wzrok z kobiety na przedmiot w jej dłoni.
-Powiedzmy, że już dowiedziałam się z niej tego czego chciałam. Zresztą na razie odpuszczę sobie to.
-Czyżby cię to przerosło? - Rzucił biorąc książkę od czarownicy i kładąc ją na biurko.
-Oczekujesz, że będę zaprzeczać? A więc nie, masz rację, przerosło mnie to pod wieloma względami.
-Coś takiego...
-Pamiętasz co zrobiłam podczas meczu, to było cudowne uczucie, moc przepływająca przez całe moje ciało. Ta siła, potęga, tyle rzeczy, które mogłabym zrobić posiadając taką moc... - Mistrz eliksirów nie spuszczał wzroku z nauczycielki, subtelnie unosząc brew i wsłuchując się w jej aksamitny głos. - Za bardzo mi się to spodobało, dlatego nie mogę tego kontynuować.
-Potęga nie powinna cię przerażać, Havens. Zresztą długa droga przed tobą do osiągnięcia jej.
-Wiesz kogo zrobiło ze mnie pragnienie władzy, potęgi i siły, nie chcę wracać do tego co robiła kilka lat temu.
-Nie musisz. Wszystko zależy od ciebie. Zaprzepaszczenie takiego talentu byłoby idiotyczne, ale z pewnością ty jesteś zdolna do czegoś takiego.
-Dlaczego mam wrażenie, że są to słowa wyjęte z ust Dumbledore'a?
-Bo każda rozsądna osoba, powiedziałaby ci to samo. Jednak niektórzy, w przeciwieństwie do mnie, znaleźliby w tym swój cel.
-Domyślam się. Już nie przeszkadzam. - Odparła i ruszyła do drzwi. Gdy tylko wyszła Snape mimowolnie rzucił okiem na książkę leżącą przed nim i dostrzegł coś między kartkami. Gdy otwarł książkę w zaznaczonym miejscu ujrzał zasuszonego fiołka. Z uniesioną brwią wziął do ręki suchy kwiat i spojrzał na niego, a kącik jego ust drgnął nieznacznie. Zrozumiał, że oddanie książki, było jedynie pretekstem do rozmowy. Co więcej, tym drobnym gestem, kobieta chciała pokazać mu, że żałuj swojego wcześniejszego postępowania. Kwiat miał mu uświadomić, że Elizabeth myśli o nim i zależy jej na nim. Jednak bogata symbolika roślinki, obejmująca każde uczucie od przyjaźni, aż do miłości, nie ułatwiała mężczyźnie interpretacji. Nie wiedział jak należy postąpić, lecz coraz bardziej miękł pod wpływem gestów współpracownicy.
*
Następnego ranka, gdy nauczycielka numerologii wybrała się na śniadanie do Wielkiej Sali, została zaczepiona przez pielęgniarkę.
-Jak się czujesz? - Spytała troskliwie szatynka spoglądając na młodszą koleżankę, która westchnęła.
-Ciągle mam mdłości i...
CZYTASZ
Czarne szaty ||Severus Snape
FanfictionElizabeth Havens to niezwykle atrakcyjna kobieta, która rozpoczyna pracę jako nauczycielka w Hogwarcie. Już od pierwszego dnia w szkole zmuszona jest do współpracy ze znienawidzonym przez uczniów Profesorem Snape'm. Między nauczycielami tworzy się d...