Elizabeth całą noc przygotowywała zadania na turniej. Było to lepsze, niż męczenie się z koszmarami, aczkolwiek brak snu dawał się we znaki. Po dużej, czarnej kawie, Havens udała się na lekcje, po których od razu wróciła do siebie, aby dokończyć pracę. O dziwo skończyła na tyle wcześnie, aby wypić antidotum na czas. Kobieta wzięła książkę i usiadł na sofie, chciała się czymś zająć, aby za dużo nie rozmyślać. Zanim jednak zaczęła czytać, przez dłuższą chwilę siedziała bezczynnie. Nim zdążyła otworzyć wybraną wcześniej książkę, usłyszała pukanie. Była to pora standardowych wizyt Snape'a, którego głos, od razu, po wypowiedzeniu mało uprzejmego zaproszenia do środka, usłyszała Elizabeth.
-Niesamowite, Havens nie za biurkiem. Czyżby jakieś święto, o którym nie wiem?
-W pewnym sensie. Świętuję zakończenie układania pytań do turnieju. - Havens odłożyła książkę na etażerkę. -Na razie mam wolne i nawet nie zapomniałam o antidotum.
-Coś takiego.
-Widzisz, potrafię zaskoczyć. - Czarnowłosa uniosła kącik ust i założyła nogę na nogę.
-Ale z pewnością nic nie jadłaś.
-Snape, nie jesteś moją matką, ani Minerwą, żeby wpychać mi paszteciki dyniowe. - Powiedziała nieco rozbawiona.
-Czyżby? - Zaraz po tych słowach mężczyzna zniknął za drzwiami, na dosłownie kilka minut, to nieco zdziwiło kobietę. Czarownica wpatrywała się z uniesioną brwią w drzwi, w których chwilę później stanął Snape z talerzem pasztecików dyniowych. Kobieta patrzyła jak mężczyzna kładzie przyniesione, porcelanowe naczynie na etażerce obok sofy i z trudem powstrzymywała śmiech. -Masz coś zjeść, nie po to robiłem antidotum, żebyś z głodu umarła.
-Zadziwiasz mnie, ale nie jestem głodna.
-Nie zamierzam cię karmić Havens.
-Jesteś pewien? Bo ja bym się nie obraziła. - Elizabeth uniosła kącik ust i wzięła jeden pasztecik. -Siadaj. - Mężczyzna usiadł na fotelu i spojrzał na czarnowłosą, która pochłaniała przysmak.
-Wyglądasz na zmęczoną.
-Dziwne jakbym nie wyglądała.
-A czujesz się lepiej, odkąd nie bierzesz eliksiru słodkiego snu?
-Przeszły mi te objawy, więc nie pomyliłeś się, to musiało być od przedawkowania.
-Pokaż mi siniaka. - Po tych słowach przeniósł się z fotelu na kanapę, usiadł obok kobiety, ta wyciągnęła do niego rękę. Severus delikatnie podwinął rękaw jej sukni i znów mimowolnie jego wzrok przyciągnął mroczny znak, po chwili spojrzał na siniak i wyciągnął z kieszeni w szacie fiolkę eliksiru i gazę. Elizabeth spojrzała na niego z uniesioną brwią.
-Nie chce wiedzieć co jeszcze tam nosisz.
-To dobrze, bo nie zamierzam ci pokazywać. - Nalał na gazę nieco balsamu i przetarł siniak. -Mam nadzieję, że po odstawieniu eliksiru słodkiego snu, twój organizm zacznie prawidłowo pracować i to się w końcu wygoi.
-Też mam taką nadzieję. - Nauczycielka cały czas przyglądała się mężczyźnie, gdy Snape skończył smarować nadgarstek kobiety, ich wzroki spotkały się. Patrzyli sobie w oczy przez dłuższą chwilę. -Intrygujesz mnie. - Powiedziała cicho czarnowłosa i odgarnęła spadający jej na oczy kosmyk włosów, mężczyzna obojętnie odwrócił wzrok i odłożył fiolkę na bok.
-Pójdę już. - Gdy podnosił się z kanapy, czarownica delikatnie złapała go za nadgarstek, przez co mężczyzna znów spojrzał w jej stronę. Spojrzenie Elizabeth było inne, pełne emocji, nauczyciel nie potrzebował słów, aby zrozumieć co ma na myśli czarownica. Usiadł z powrotem, wiedział, że kobieta nie chce zostać sama. Chwilę milczeli, po czym w końcu Havens odezwała się.
![](https://img.wattpad.com/cover/187439637-288-k794104.jpg)
CZYTASZ
Czarne szaty ||Severus Snape
FanfictionElizabeth Havens to niezwykle atrakcyjna kobieta, która rozpoczyna pracę jako nauczycielka w Hogwarcie. Już od pierwszego dnia w szkole zmuszona jest do współpracy ze znienawidzonym przez uczniów Profesorem Snape'm. Między nauczycielami tworzy się d...