Elizabeth nie wyspała się tej nocy przez koszmary, które zamiast ustać, stały się bardziej realne. Nieprzespana noc to nie wszystko, skurcze ciągle ją męczyły, a przez brak snu i zmęczenie znosiła to jeszcze gorzej. Choć w gruncie rzeczy były już dużo bardziej znośne, niż kilka dni temu. Czarnowłosa próbowała czytać, co jakiś czas krzywiąc się pod wpływem nieprzyjemnego ukłucia.
Snape wszedł do sypialni z herbatą oraz talerzem gofrów i odłożywszy naczynia na stolik nocny, usiadł na rogu łóżka, zerkając ciepło na kobietę, która zamknęła książkę i skierowała spojrzenia na mężczyznę, delikatnie unosząc kącik ust. Ten odgarnął jej włosy z twarzy i przykładając dłoń do jej czoła mruknął.
-Mogę z tobą zostać, znajdzie się ktoś na zastępstwo za mnie.
-Chcesz zrobić taką przysługę uczniom? - Spytała, unosząc brew, a potem z trudem wypuściła powietrze.
-Oczywiście, że nie. Aczkolwiek twoje potrzeby są w pierwszej kolejności. Jestem w stanie nawet odpuścić sobie uprzykrzanie poranka pierwszorocznym. - Odparł, niepewnie kładąc dłoń na wpół przykrytym kołdrą brzuchu czarnowłosej.
-Idź na lekcje, kochanie. - Powiedziała, wpatrując się w bladą twarz profesora, po czym dodała, przenosząc wzrok na swój wydatny brzuch. - Damy sobie we dwójkę radę.
-Jesteś pewna? Nie czułaś się najlepiej.
-Wiesz, że jestem niewyspana i marudna, ale nic mi nie jest. - Odparła, powoli wypuszczając powietrze.
-Niepokoją mnie te koszmary.
-Mnie też, ale powinnam unikać eliksiru słodkiego snu.
-Musimy więc znaleźć inne rozwiązanie.
-Poczekajmy kilka dni, może odpuszczą, a jeśli nie, to będziemy szukać rozwiązania. - Powiedziała splatając swoją delikatną dłoń z lodowatą dłonią mistrza eliksirów, który wpatrywał się w czarnowłosą z lekkim niepokojem, ale też miłością. Jeszcze na nikogo nie patrzył tak jak na nią.
-Jesteś pewna, że nie chcesz, żebym został?
-Idź, nie przejmuj się, ale wróć od razu jak skończysz. - Mruknęła, delikatnie uśmiechając się. - I podaj mi te gofry. - Kącik ust Snape'a delikatnie uniósł się, po czym wstał i podał kobiecie talerz pełen gofrów z owocami i złożył na jej czoło pocałunek. Zaraz po tym udał się do drzwi, nim wyszedł zerknął na nią i rzucił na odchodne.
-Uważaj na siebie... i na dziecko.
-A ty na siebie Severusie. Spróbuj oszczędzić uczniów.
-Nie słynę z takich aktów miłosierdzia. - Rzucił złośliwie i zniknął za drzwiami, pozostawiając Havens na kilka godzin samą.
*
Wieczorem Severus leżał obok wtulonej w poduszkę czarownicy, sprawdzając eseje uczniów. Niektóre z niech czytał na głos, dając Havens powód do śmiechu i nieco poprawiając jej humor. Severus zerkał na nią co jakiś czas, trochę po to, aby upewnić się czy nie wygląda nieco słabiej, ale również po to, aby dodać sobie siły do dalszego poprawiania prymitywnych wywodów nastolatków i na moment odciągnąć od nich myśli. Czarnowłosa była niezwykle piękną kobietą, zawsze to widział, tak jak wszyscy w okół, ale teraz, gdy zrozumiał to co do niej czuł i w pełni to zaakceptował wydawała mu się jeszcze piękniejsza. Każdy fragment jej ciała, był idealny i wyjątkowy, nawet blizny. Mimo, że teraz jej włosy były potargane i zaniedbane, a oczy podkrążone, ciągle była najpiękniejsza na świecie.
CZYTASZ
Czarne szaty ||Severus Snape
FanfictionElizabeth Havens to niezwykle atrakcyjna kobieta, która rozpoczyna pracę jako nauczycielka w Hogwarcie. Już od pierwszego dnia w szkole zmuszona jest do współpracy ze znienawidzonym przez uczniów Profesorem Snape'm. Między nauczycielami tworzy się d...