LXVI

4.8K 342 141
                                    

Następnego ranka, idąc na śniadanie Elizabeth usłyszała za sobą głoś, a po nim pośpieszny stukot obcasów. 

-Elizabeth zaczekaj! - Oznajmiła wicedyrektorka, próbując przecisnąć się przez gromadę uczniów. Młoda nauczycielka nic sobie z tego nie robiąc szła dalej. Nie miała zamiaru kryć urazy, za to co zrobiła Minerwa. Niestety udało się jej dogonić koleżankę.

-Elizabeth proszę porozmawiajmy. - Na te słowa czarnowłosa, odwróciła się w stronę współpracownicy i odparła aksamitnie.

-Nie sądzisz chyba, że mam ochotę z tobą rozmawiać, po tym co zrobiłaś. 

-Źle zrobiłam. Zrozum, że martwiłam się o ciebie. 

-Ja też nie jestem święta, Minerwo, ale to ty zawsze byłaś tą rozsądną. Zawiodłam się na tobie. - Mruknęła i weszła do Wielkiej Sali, gdzie przy stole siedziało już kilu nauczycieli. Gdy zajęła miejsce, na krzesło Minerwy, przesiadła się pielęgniarka uśmiechając się ciepło do Elizabeth. 

-Dzień dobry, jak się czujesz, słońce? - Odezwała się półgłosem szatynka. 

-Nie jest źle, może nawet trochę lepiej. 

-Wyglądasz na zmartwioną. - Odparła z troską, a nauczycielka numerologi, przysunęła się wraz z krzesłem do kobiety i odezwała się cicho. 

-Pokłóciłam się z Minerwą. - Pielęgniarka spojrzała na koleżankę pytająco.

-Czyżbyś...

-Nie, nie powiedziałam jej i nie zamierzam. 

-Wiesz, że ona bardzo przeżywa twój zły stan i to, że odcięłaś się od niej. 

-Wiem, ale są granicę, Poppy. Nie chcę za dużo mówić, zresztą przyjaźnicie się, pewnie w końcu dowiesz się od Minerwy. 

-Nie bądź dla niej zbyt surowa, Elizabeth. Ona nie chce dla ciebie źle. I nie zamartwiaj się tyle, wiesz, że ci to szkodzi. - W tym momencie do sali wkroczyła wicedyrektorka z kwaśną miną, od razu jej wzrok przyciągnęła Pomfrey siedząca na jej miejscu i plotkująca z niebieskooką. Poczuła mieszane uczucia.

-Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła Poppy. - Mruknęła Elizabeth.

-Daj spokój i bierz się za jedzenie. - Odparła z uśmiechem, a jej wzrok skierował się w stronę zbliżającej się Minerwy, która bez słowa minęła kobiety i usiadła na miejscu pielęgniarki, która spojrzała na nią zdezorientowana. 

-Nie chciałam wam przerywać rozmowy. - Oznajmiła nauczycielka transmtacji, nalewając sobie herbaty.

-Nie rozmawiałyśmy o niczym ważnym, Minerwo. - Odparła pielęgniarka i nieco odsunęła się od Elizabeth, ta również zrobiła to samo. Zauważając, że Snape od dłuższej chwili siedzi już przy stole, zwróciła w jego stronę wzrok. 

-A więc, nawet siedzieć obok niej się boisz? - Mruknął cicho Snape, czując na sobie wzrok czarownicy, która uniosła brew, zerkając na bibliotekarkę siedząca po prawej stronie mężczyzny. 

-Kto wie co jeszcze pożyczyła z twoich zbiorów. - Odparła ledwo dosłyszalnie - Rozmawiała z tobą? - Dodała cicho, spoglądając na Snape'a i sięgając po pasztecika dyniowego.

-Jeszcze nie spotkał mnie ten zaszczyt.

-Oby tak zostało. - Mruknęła i zabrała się za jedzenie obserwując sowy roznoszące przesyłki. W pewnym momencie poczuła zawroty głowy i wzięła głęboki oddech, podpierając twarz dłonią. W tym samym momencie, zarówno Severus, jak i Poppy, zwrócili się w stronę niebieskookiej. 

Czarne szaty ||Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz