Pół godziny po obiedzie, Snape ruszył na Wielką Salę. Zamiast zwykłych stołów, były tam porozkładane po całej sali, w równych odstępach, biurka. Gdy wszedł ujrzał Elizabeth, która siedziała za największym z biurek, w centralnym punkcie sali, jak zwykle porządkując papiery.
-Spóźniłeś się o 2 minuty i 16 sekund. Co masz na swoje usprawiedliwienie? - Havens podniosła wzrok i spojrzała na mężczyznę.
-I domyślam się, że ty w tym czasie zdążyłaś przeprowadzić konkurs. - Sarknął podchodząc do biurka.
-Ależ oczywiście. - Czarnowłosa zatrzepotała rzęsami. - Siadaj. Niedługo powinni zacząć przychodzić. Miej na nich oko. Nawet na ślizgonów. - Czarodziejka podparła twarz dłonią i wpatrując się na mistrza eliksirów, stojącego naprzeciwko niej, po drugiej stronie biurka, dodała nieco ostrzej. - Zwłaszcza na ślizgonów.
-Źle trafiłaś.
-Ja będę miała na ciebie oko. - Kobieta uśmiechnęła się flirciarsko. - Więc uważaj. - W tym momencie oboje odwrócili się i zobaczyli nieśmiało wchodzącego do sali Collins'a.
-Ja chyba za wcześnie przyszedłem. - Rzucił chłopak, zdezorientowany podsłuchaną rozmową nauczycieli.
-No, no, Collins. Ciebie się tu nie spodziewałem. - Mruknął Snape, nieco kpiąco, wlepiając wzrok w nastolatka. - W tym momencie do sali weszła wysoka i nienaturalnie chuda krukonka. Skinęła do nauczycieli na przywitanie i stanęła pod ścianą.
-Musimy poczekać jeszcze chwilę. Mają niecałe piąć minut. - Oznajmiła Elizabeth, po czym Snape zwrócił się w stronę kobiety.
-Collins? - spytał kpiąco i ledwo dosłyszalnie, nauczycielka tylko uniosła brew i zwróciła wzrok w stronę drzwi, przez które zaczęło przechodzić coraz więcej uczniów. Chwilę później w pomieszczeniu było już nieco ponad trzydziestu uczniów. Wylosowali numerki i usiedli przy odpowiednich biurkach. Profesor Havens przedstawiła zasady i machnięciem różdżki, sprawiła, że na biurkach pojawiły się testy konkursowe.
-Macie 90 minut. Zaczynamy. - Oznajmiła i przewróciła srebrną klepsydrę stojącą na biurku. Elizabeth i Severus na zmianę przechadzali się między biurkami piszących uczniów. Trochę też szeptali między sobą. Czas minął szybko i już dwie minuty po czasie, w sali nie było nikogo, prócz nauczycieli.
-Dobrze się spisałeś. - Rzuciła czarnowłosa, sortując prace.
-Ach tak? - Mężczyzna uniósł brew. A kobieta wzięła testy i oboje ruszyli w stronę lochów. - Będziesz się musiała odwdzięczyć.
-Zobaczymy co da się zrobić. - Elizabeth rzuciła wchodząc do swojej kwatery. -Wpadnij do mnie po kolacji na gin martini.
-Ostatnio to nie skończyło się dobrze.
-Przecież nie zapraszam cię na whisky. - Havens uniosła kącik ust i zniknęła za drzwiami. Zaczęła poprawiać prace konkursowe, więc nie zjawiła się na kolacji. Snape po posiłku udał się do nauczycielki, sam nie wiedział dlaczego skorzystał z zaproszenia, ale gdy zapukał do drzwi i usłyszał zaproszenie do środka, nie było już odwrotu.
-Więc jednak przyszedłeś. - Usłyszał, gdy tylko przekroczył próg.
-Sprawdzić, czemu nie byłaś na kolacji. Wiesz, że ciągle mam cię pilnować.
-Ach no tak. Dumbledore ci kazał, trzeba słuchać. Siadaj. - Kobieta wstała i podeszła do barku. -To co, napijesz się? - Spytała wyciągając butelkę.
-Niech będzie, ale ty może sobie odpuść.
-Jestem dorosła, więc pozwól, że sama zdecyduję.
CZYTASZ
Czarne szaty ||Severus Snape
FanfictionElizabeth Havens to niezwykle atrakcyjna kobieta, która rozpoczyna pracę jako nauczycielka w Hogwarcie. Już od pierwszego dnia w szkole zmuszona jest do współpracy ze znienawidzonym przez uczniów Profesorem Snape'm. Między nauczycielami tworzy się d...