Kobieta obudziła się z ogromnym bólem głowy, pamiętała jak przez mgłę to co wczoraj się działo. Rozejrzała się i dotarło do niej, że leży na kanapie w gabinecie Snape'a. Co więcej leży z głową na kolanach mężczyzny, który niewzruszony czyta książkę tuż nad jej głową. Nagle poczuła, że robi jej się niedobrze, przyłożyła dłoń do ust i gwałtowanie zerwawszy się z kanapy pobiegła do łazienki. Snape odprowadził ją wzrokiem z uniesioną brwią, po czym flegmatycznie odłożył książkę na etażerkę i pokręcił głową. Elizabeth zdążyła dobiec do łazienki, nim zwymiotowała. Mocno odczuwała skutki wczorajszego picia. Przepłukała usta wodą, a potem przemyła twarz. Wsparta na umywalce spojrzała w lustro i głośno wypuściła powietrze. Była blada i miała podkrążone oczy, nic poza tym. Lecz z pewnością gorzej się czuła niż wyglądała. A to wszystko z własnej głupoty. Wyszła obolała z łazienki i wróciła na kanapę, na której już nie było Severusa. Kilka sekund później pojawił się z dwiema fiolkami. I usiadł obok niej.
-Jak nie umiesz pić, to nie pij. - Mruknął zjadliwie mężczyzna.
-Mam mocną głowę, jestem pewna, że to wszystko przez to cholerne zakażenie. - Kobieta schowała twarz w dłoniach.
-Wypij. - Snape podał jej jedną z fiolek.
-Co to?- kobieta mruknęła mrużąc oczy.
-Wywar żywej śmierci, który wczoraj zrobiłaś. - Sarknął.
-Świetnie. - Czarnowłosa nie myśląc wzięła fiolkę i napiła się z niej.
-Tak mi ufasz? - Spytał mężczyzna jedwabiście.
-Nikomu nie ufam, Severusie. - Wymamrotała, a mężczyzna podał jej drugą z fiolek.
-Wypiłaś eliksir na kaca, a to jest antidotum.
-Mhm- kobieta wzięła kolejną fiolkę i wypiła jej zawartość. - Przynieś mi lepiej wody.
-Czy ja ci wyglądam na skrzata domowego.
-Z lewego profilu, trochę. - Nauczycielka wzruszyła ramionami i podparła ręką głowę. Profesor, skrzywił się, ale pozostawiając to bez komentarza, przyniósł kobiecie szklankę wody.
-Dzięki- mruknęła Havens biorąc szklankę, po czym wzięła łyk wody. Kac powoli zaczął przechodzić kobiecie, za sprawą eliksiru. W pewnym momencie oprzytomniała i zaczęła przypomniała sobie dokładniej wydarzenia z wczorajszej nocy. A konkretnie pocałunek. Nerwowo zaczęła zastanawiać się czy tylko na pocałunku się skończyło, ale przecież znała samą siebie, wiedziała, że nawet po pijaku by się nie posunęła do niczego więcej. Snape obserwował nauczycielkę, na której twarzy malowała się taka mina, że z pewnością rozbawiłaby go, gdyby nie to, że domyślał się co właśnie przypomniała sobie kobieta. Nie zamierzał jednak okazywać po sobie, że jakkolwiek go to ruszyło. Zamierzał zachowywać się tak, jakby to się nigdy nie zdarzyło i miał nadzieję, że Elizabeth też tak postąpi, zważywszy na to, że ciągle musi on nadzorować leczenie kobiety, więc jest skazany na dalszy kontakt z nią. Elizabeth wstała, poprawiając rozpuszczone włosy.
-Idę już, za chwilę śniadanie, a jeszcze muszę doprowadzić się do ładu. - Powiedziała już bez zmęczenia w głosie, stanowczym, beznamiętnym tonem.
-Więc zamierzasz pojawić się dziś na śniadaniu?
-Trzeba popsuć humorek uczniom, którzy już przygotowali wieńce na mój grób. - Powiedziawszy to wyszła, nie patrząc na Snape'a i udała się do siebie, gdzie od razu wzięła prysznic. Biorąc prysznic myślała nad tym wszystkim. To nie było w jej stylu, opicie się taką ilością alkoholu, a co dopiero całowanie jakiegoś faceta. Dużo zawdzięczała Severus'owi, w pewnym sensie stał się jej bliski, ale nie aż do tego stopnia, żeby go całować, nie był też szczególnie atrakcyjną osobą. Mimo wszystko potrafił być pociągający, jego sposób poruszania się, tajemniczość, intelekt przyciągały kobietę. Podobne rozmyślenia snuł u siebie Severus, Elizabeth była niezwykle atrakcyjna, już pierwszego dnia to stwierdził, ale początkowo nie dopuszczał do siebie tego stwierdzenia, a przynajmniej próbował. Poza tym nigdy nie interesowały go kobiety, poza Lily. Której pozostawał wierny przez całe swoje życie, aż do wczorajszej nocy. Czuł ogromne wyrzuty sumienia, i wstręt do siebie, kolejny już raz nie mógł winić Elizabeth za to co im się przytrafia. Była kompletnie pijana, to on powinien zachować rozsądek. Najgorsze w tym wszystkim było to, że gdy doszło do pocałunku, nie chciał go przerywać. W tym momencie jedyne czego pragnął to przestać o tym myśleć, o ustach kobiety, jej dotyku...
-Szlag by to... - Mężczyzna skarcił się w myślach i gotowy do wyjścia ruszył na wielką salę, po drodze odbierając kilka punktów gryffonom, zbyt zadowolonym z poranka. Nauczycielce numerologii poranna toaleta zajęła trochę więcej czasu. Czarna suknia, biżuteria, upięte włosy, nieskazitelny makijaż i mogła wychodzić. Nie zamierzała siedzieć u siebie całymi dniami i myśleć o męczących ją koszmarach, a teraz też o pocałunku, który miał zadatki na to by stać się jej nowym koszmarem. Bardzo doceniała to, że Snape nie wraca do tematu i nie wypomina jej tego, co zdecydowanie było jej winą. Oboje byli nietrzeźwi, ale nie wzięło się to z niczego, czuła, że łączy ją z mężczyzną więź, a alkohol tylko wzmocnił to uczucie i doprowadził do incydentu. Mimo wszystko, była na siebie wściekła. Weszła do wielkiej sali, która była już praktycznie cała wypełniona, a sowy właśnie roznosiły listy, do uczniów. Kobieta skinęła beznamiętnie do kilku nauczycieli i usiadła obok Snape'a, jednak nie spojrzała na niego. Nalała sobie do kubka czarnej kawy i wzięła łyk. Wtem usłyszała zza pleców głos Minerwy, która właśnie weszła.
-Jak miło cię tu widzieć. Jak się czujesz?
-Lepiej.
-Ciągle wyglądasz blado, może mimo wszystko powinnaś zostać w łóżku.
-Miałam ciężką noc- stwierdziła, a Snape zerknął na nią z uniesioną brwią.
-Będzie coraz lepiej, moja droga. Zjedz coś, bo słyszałam, że mało jadasz ostatnio.
-Zawsze byłam pod wrażeniem, jak tu szybko się rozchodzą informacje. Minerwo, po prostu mam mniejszy apetyt przez to wszystko.
-Ale powinnaś jeść.
-Minerwo...
-No dobrze, już ci daję spokój. - Starsza kobieta poklepała Elizabeth po ramieniu przechodząc i usiadła na swoim miejscu obok Dumbledore'a. A Havens przewróciła oczami i ugryzła tosta.
-Ciężką noc? - Snape powiedział półgłosem z uniesionym kącikiem ust nie patrząc na kobietę, która z kwaśną miną spojrzała na niego i zatrzepotała długimi rzęsami. - Wstyd ci się przyznać, że się opiłaś praktycznie do nieprzytomności?
-Chciałam jej zaoszczędzić szczegółów, które ciebie też nie stawiają w najlepszym świetle... -Elizabeth powiedziała z opanowaniem, chociaż mocno skarciła się w myślach, za to, że wróciła do wydarzeń z wczoraj. Po czym jeszcze bardziej ściszyła, cichy już ton. - Poza tym, nie muszę się z wszystkiego spowiadać, ani Minerwie, ani nikomu innemu. - Kobieta podparła czoło ręką i odwróciła wzrok w drug stronę. A na twarzy Snape'a zagościła bardzie obrzydliwa mina niż zwykle. Nic już nie powiedział. W pewnym momencie czarnowłosa syknęła z bólu i przygryzła wargę, praktycznie nikt tego nie zauważył, jednak mistrz eliksirów siedzący najbliżej spojrzał na kobietę, która przyciskała dłoń do uda, w miejscu, w którym znajdowała się z trudem gojąca się rana. Zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech, ból jednak nie ustawał. Elizabeth przez chwilę wahała się, czy prosić mężczyznę o pomoc. Nie wiedziała, czy to zwykły ból czy przemieni się w coś gorszego. Wiedziała jedynie, że w tym stanie nie może zostać na sali wystawiona na wzrok wszystkich uczniów. Wzięła głęboki oddech i szybkim, jednak niepewnym krokiem ruszyła w stronę bocznych drzwi, niedaleko stołu nauczycielskiego. Zanim zniknęła za drzwiami, zerknęła na Snape'a, który cały czas ją obserwował.
![](https://img.wattpad.com/cover/187439637-288-k794104.jpg)
CZYTASZ
Czarne szaty ||Severus Snape
FanfictionElizabeth Havens to niezwykle atrakcyjna kobieta, która rozpoczyna pracę jako nauczycielka w Hogwarcie. Już od pierwszego dnia w szkole zmuszona jest do współpracy ze znienawidzonym przez uczniów Profesorem Snape'm. Między nauczycielami tworzy się d...