LVIII

5.6K 351 171
                                    

Snape zapukał do kwatery nauczycielki numerologii, czując dziwny strach. Bał się, że wszystko okaże się jedynie wymysłem jego wyobraźni, a gdy zastuka w drzwi, nie otrzyma odpowiedzi. Jednak wszystkie jego obawy zniknęły, gdy usłyszał zaproszenie do środka. Po przekroczeniu progu, ujrzał kobietę rozkładającą po pokoju doniczki z przeróżnymi roślinami. 

-Powinnaś tu kiedyś zaprosić Pomonę. - Rzucił wchodząc. 

-Pewnie bym jej już stąd nie wyrzuciła, więc wolę nie ryzykować. - Odparła z zalotnym uśmieszkiem, którego tak brakowało mężczyźnie. - Podobały ci się książki? 

-Zdecydowanie do książek masz lepszy gust, niż do mężczyzn. 

-Siadaj, napijesz się czegoś?

-Whisky. - Mężczyzna zajął miejsce na kanapie i obserwował jak czarownica nalewa złoty napój do szklanki. Wyglądała jakoś inaczej, nie tylko przez strój i fryzurę, coś się w niej zmieniło, ale jeszcze nie potrafił określić co. Czuł się jak po powrocie do przytulnego domu, po długiej, żmudnej podróży. Wszystko było tak znajome i kojące. Nie mógł oderwać wzroku od Elizabeth, która w końcu podała mu szklankę i usiadła obok niego. Chwilę milczała i wpatrywała się w płomień w kominku na przeciwko, aż w końcu zabrała głos.  

-To trwało dłużej, niż się spodziewałam. Porównywali wszystkie moje zeznania z zeznaniami innych śmierciożerców, którzy na szczęście mało widzieli. Do znudzenia penetrowali mój umysł. Myślodsiewnia okazała się równie przydatna jak oklumancja. Do uniewinnienia mnie wystarczył im tylko fakt, że zakochałam się w kimś kogo udawał, a potem zmuszał mnie przemocą do wykonywania jego poleceń i to, że nie dopuściłam się większych zbrodni. - Oznajmiła bez przekonania i po chwili milczenia dodała. - Mój proces trwał kilka dni, z dużymi odstępami. Zaliczyłam nawet odsiadkę w celi. Ale w końcu jestem uniewinniona i niezależna od nikogo, przynajmniej na razie.

-Bezpieczniej by było, gdybyś mi nie mówiła tego wszystkiego. Tak czy inaczej jestem pod wrażeniem. - Rzucił spoglądając na kobietę.

-Dużo mi pomogłeś, dziękuję. - Odparła wpatrując się w oczy mężczyzny.

-Zrobiłaś się miękka, Havens. Już drugi raz mi dziękujesz. 

-Nie mów, że ci się to nie podoba. - Na twarzy czarnowłosej zagościł uwodzicielski uśmiech.

-I właśnie dlatego mnie dziwi, że to robisz. 

-Lubię cię zaskakiwać. - Na jej słowa mistrz eliksirów, w końcu odwrócił od niej wzrok i wziął łyk ognistej. Sam nie wiedział co łączy go z kobietą i co go do niej przyciąga. Nie potrafił się odpowiednio zachować, ale chciał być przy niej, chciał spędzić z nią trochę czasu, po tak długiej rozłące. - Co jeśli bym nie wróciła? - Spytała.

-Żałowałbym, że nie zostawiłaś dla mnie więcej książek. - Rzucił, a po chwili milczenia dodał nie patrząc na kobietę. - Nie wiem, Havens. Nie chcę się wiedzieć. 

-Dziwi mnie, że po wszystkim czego się o mnie dowiedziałeś, ciągle mi pomagasz. Wiesz, że nie możesz oczekiwać ode mnie takiego samego oddania.

-Niczego od ciebie nie oczekuję. Po prostu chcę w ten sposób odkupić swoje winy. - Ciemnooki mężczyzna wbił w nią swoje przenikliwe spojrzenie, przyprawiając ją o dreszcze. Chwilę patrzyli na siebie, oczyma pełnymi tęsknoty uczuć, emocji. W końcu Severus odłożył szklankę i zaczął powoli zbliżać się do czarnowłosej. Ku jego zdziwieniu czarownica odwróciła twarz, nic nie mówiąc. Mężczyzna poczuł ukłucie w żołądku. Znów nie potrafił się odpowiednio zachować, był pewien, że oboje tego chcą, ale najwidoczniej się mylił. Uderzyło to w jego ego i wszystkie uczucia, które tak w sobie tłumił, do tego stopnia, że zerwał się z kanapy z zamiarem wyjścia. 

Czarne szaty ||Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz