LXXV

4.7K 358 309
                                    

Tego dnia na wizycie u Elizabeth, Poppy w końcu pozwoliła jej na wyjście z łóżka, a nawet ze swojej kwatery. Przerwa świąteczna ciągle trwała, więc Elizabeth postanowiła chociaż na chwilę wrócić do normalności. Na śniadanie oczywiście zaspała, ale gdy tylko wstała, ubrała się i zrobiła makijaż. Wszystko to sprawiło, że poczuła się dużo lepiej. Z pewnością przyczyniła się do tego również świadomość, że nie jest już więźniem własnego łóżka. Problematyczny był jedynie fakt, że sukienka wydała jej się być dużo bardziej niewygodna niż zwykle. Zerknęła w lustro na nieco podniesiony na brzuchu materiał i nawet nie zareagowała. Nie miała siły na denerwowanie się tym. Założyła biżuterię i ruszyła do pokoju nauczycielskiego. Tak naprawdę, dużo rzeczy stało się dla niej obojętne w ostatnim czasie. Otworzyła drzwi i weszła do pomieszczenia obleganego przez profesorów. Przy kominku tuż obok Hooch stała Sprout i przegryzała jabłko. Przerwała swoją wypowiedź, gdy zobaczyła w drzwiach nauczycielkę numerologii i odezwała się pogodnie. 

-Elizabeth! Jak dobrze cię widzieć! 

-Wzajemnie. - Odparła czarownica, zerkając na Flitwicka popijającego ze zdobionej filiżanki kawę, po chwili zabrał on głos. 

-Dawno cię nie widzieliśmy. Czyżby zimowa wycieczka?

-Nie pamiętam kiedy ostatnio byłem na wycieczce, nie opuszczam Hogwartu od wieków... Chyba w końcu muszę to zmienić. - Wtrącił Binns siedzący w fotelu. A Charita próbująca naprawić swój zegarek, zerknęła na ducha, robiąc dziwną minę. Potem jej wzrok na moment spoczął na brzuchu nauczycielki numerologii. 

-Właśnie opowiadałam, o irytku. Wczoraj wieczór przyłapałam go na demolowaniu jednaj z klas. Nie uwierzycie, wystarczyło go poprosić o to, żeby przestał i przestał! - Rzuciła podekscytowana Pomona, wymachując trzymanym jabłkiem. W tym momencie do środka weszła również Minerwa i usiadła na jednym z krzeseł, zerkając na Elizabeth, która stojąc przy stole, przysłuchiwała się z uniesioną brwią, opowieści opiekunki Hufflepuff. - To było coś! Już nic mnie tak w tym roku nie zdziwi, jak to. - Dodała, biorąc gryz jabłka.

-Jestem w ciąży. - Rzuciła Elizabeth bez zastanowienia. Sama nie wiedziała dlaczego. W każdym bądź razie uświadomiło to Sprout jak bardzo nie miała racji. Niska kobieta zaczęła kasłać, zakrztuszona kawałkiem jabłka, Hooch szybko zareagowała i poklepała ją po plecach. W tym samym momencie Flitwick wypuścił z rąk filiżankę, która z hukiem wylądowała na podłodze, rozbijając się w kawałki. Reszta nauczycieli wpatrywała się w Havens z szeroko otwartymi ustami. Czarnowłosa stała na środku pomieszczenia i zamiast stresować się, z trudem powstrzymywała rozbawienie, wywołane przez reakcje profesorów. Po kilku minutach Hooch odezwała się, zakłopotana.

-To chyba nici z naszych zawodów.

-Przynajmniej się nie upokorzę, przegrywając. - Odparła unosząc kącik ust.

-Gratulacje. - Wtrąciła Burbage.

-Z kim? - Rzuciła nagle zielarka, nie kryjąc szoku, na co Hooch ją szturchnęła w ramię.

-Myślisz, że znasz każdego czarodzieja na świecie? - Odpowiedziała Elizabeth, uśmiechając się tajemniczo. Sprout, wymieniła spojrzenie z Flitwickiem, który właśnie doprowadził do porządku filiżankę. 

-Nie stój tak, Elizabeth. Siadaj. - W końcu odezwała się Minerwa, siedząca na rogu stołu, a czarnowłosa zajęła jedno z krzeseł. Dopiero teraz zaczęła czuć się odrobinę niezręcznie, przez wzroki skierowane na jej brzuch. Zaczęło ją to trochę krępować, mimo to odezwała się z naturalną gracją. 

-Pewnie nie będę w stanie zostać z wami do końca roku. 

-Ale wszystko z wami w porządku? - Spytała Pomona, próbując zabrzmieć naturalnie, ale ciągle targało nią zdziwienie, zmieszane z ciekawością i powoli zmieniające się w ekscytację. Elizabeth uniosła brew, słysząc formę jakiej w pytaniu użyła nauczycielka i po chwili odparła. 

Czarne szaty ||Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz