LXXXV

5.8K 311 388
                                    

-Przyniosłem brownie. - Oznajmił profesor, przekraczając próg sypialni i wbijaj wzrok w czarnowłosą, która wyjrzała na niego zza książki. 

-Czym sobie na to zasłużyłam? - Spytała, delikatnie unosząc kącik ust i zamykając trzymaną lekturę. 

-Z pewnością nie wyrzuceniem medyczki. - Odparł unosząc brew, po czym dzierżąc niewielki kartonik z ciastem i dwa widelczyki, usadowił się na łóżku. Elizabeth zwróciła wzrok w jego stronę, nieco się podnosząc. 

-Nic nie zmieniło to, że nie wysłuchałam jej wykładu o tym, jak źle jest... nie mogłam.

-Przynajmniej badania wytrzymałaś, powiedzmy, że za to należy ci się nagroda. - Oznajmił jedwabiście i otworzył uprzednio położony na kolanach kartonik z czekoladowym ciastem, podając Havens jeden ze sztućców. Ta uśmiechnęła się delikatnie i od razu wbiła widelec w ogromny kawałek ciasta. - Podczas wizyty stwierdziła, że jesteś moją żoną. - Dodał, a czarownica z rozbawieniem uniosła brew. 

-To miłe, że jest ktoś, kto myśli, że jesteśmy zbyt porządni na nieślubne dziecko. - Rzuciła aksamitnie, a Snape wbił w nią wzrok, ta po chwili również zerknęła na niego i ich spojrzenia spotkały się. Wtedy czarnowłosa kontynuowała. - Po części ja wprowadziłam ją w ten błąd. Nazwała mnie „Panią Snape", a ja nie miałam siły jej poprawiać. - Mruknęła z nutką flirtu w głosie i znów sięgnęła widelcem po ciastom, rozkoszując się jego wyrazistym czekoladowym smakiem. 

-Panią Snape? - Severus zmarszczył brwi nie odrywając wzroku od kobiety pochłaniającej brownie.

-Panią Snape. - Powtórzyła, czując lekkie rozbawienie. - Brzmi okropnie. 

-Polemizowałbym. - Rzucił i nabił na widelec kawałek ciasta.

-Ach tak? - Havens uniosła brwi, obserwując czarnowłosego profesora, który jedynie zrobił obojętną minę, ale w końcu dodał. 

-Nie najgorzej wyglądasz w bieli.

-Do czego zmierzasz?

-Na razie mamy inne rzeczy na głowie. - Dodał, odwracając wzrok od kobiety. 

-Severusie? - Znów rzuciła z lekkim zakłopotaniem. 

-Ale kiedyś przyjdzie na to czas. 

-Czy ty... chciałbyś się ze mną ożenić?

-Pytanie brzmi, czy ty byś chciała za mnie wyjść, Haves? - Mistrz eliksirów wbił spojrzenie w błękitne oczy czarownicy, w których dało się dostrzec lekkie zakłopotanie, zmieszane ze szczęściem.

-Jedynie pod warunkiem, że zachowałabym swoje nazwisko. - Zalotnie uniosła kącik ust, zatapiając się w jego ciemnym, hipnotyzującym spojrzeniu. 

-Nie ma mowy. - Odparł stanowczo, unosząc brew. 

-Mam nadzieję, że to nie były oświadczyny.

-Po części, ale na razie musimy skupić się na twoim zdrowiu i zdrowiu dziecka. - Dodał, zakładając jej włosy za ucho. - A więc masz czas, na przemyślenie przyjęcia mojego nazwiska. - Mruknął złośliwie unosząc kącik ust. Elizabeth po chwili milczenia, złożyła na jego ustach krótki, przesiąknięty czekoladą pocałunek i wróciła do jedzenia ciasta. 

Czarne szaty ||Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz