Przez kolejne kilka dni malinka na szyi kobiety utrzymywała się, a jej zakrywanie momentami ogromnie ją irytowało. Na szczęście pamiętała o tym i nikt więcej nie zaczął dopytywać o ślad na jej szyi. Aczkolwiek Minerwa spoglądała na nią spode łba, odkąd ta nie zastosowała się do jej polecenia i nie udała się do skrzydła szpitalnego. Praca dla młodej nauczycielki stała się o wiele przyjemniejsza, po tym jak dwóch jej najbardziej problematycznych uczniów, opuściło szkołę. Mimo to, iż wiedziała, że jest w szkole jeszcze kilku innych uczniów, wzdychających do niej ukradkiem, niespecjalnie się tym martwiła. Wiedziała, że nie ma na świecie drugiej tak bezmyślnej osoby, jak jej były uczeń Collins.
Po południu młodzi czarodzieje odrabiali zadania w Wielkiej Sali, zwykle miało to miejsce w specjalnie przeznaczonym do tego pomieszczeniu, nad którym pieczę sprawowała bibliotekarka, jednak zdarzały się wyjątki takie jak dziś. Większość z uczniów z zaangażowaniem pisała po pergaminie lub czytała, ale byli też tacy, którzy woleli pogadać zamiast zająć się pracą. Elizabeth weszła do sali, w której Severus Snape od pięciu minut urządzał przechadzki między stołami i zerknąwszy na niego usiadła na przywołanym krześle w rogu pomieszczenia. Otworzyła książkę i przystąpiła do czytania, od czasu do czasu machając różdżką w stronę uczniów, którzy byli zbyt głośno, odsuwając ich od siebie. Nie umknęła uwadze Snape'a, który zerkał na nią ukradkiem odkąd weszła, udając, że przegląda książkę i ciągle maszerując tam i z powrotem. W końcu czarownica podniosła wzrok i spoczął on na mistrzu eliksirów, zarzucającemu włosy do tyłu. Przez dłuższą chwilę wpatrywała się w niego, nie wiadomo czemu. W końcu zaobserwowała jak mężczyzna podchodzi do dwóch chłopców, którzy od dłuższego czasu nie przestawali gadać, a książka trzymana przez niego w ręce z hukiem obija się o ich głowy. Mimowolnie uniosła kącik ust, jednak szybko dotarło do niej, że jej zachowanie jest wysoce niestosowne i schowała nos w książce. Po chwili usłyszała tuż obok szelest czarnej szaty i znów podniosła wzrok.
-Czyżbyś umył włosy? - Spytała cicho unosząc kącik ust i spoglądając na mężczyznę stojącego obok niej.
-Do czego zmierzasz? - Spytał chłodno.
-Wyglądasz lepiej niż zwykle. - Oznajmiła obojętnie, po czym wstała, nie zwracając na siebie większej uwagi uczniów i tym razem to ona przeszła się pomiędzy stołami, zostawiając w rogu mężczyznę ze zdziwioną miną.
*
Poprawianie esejów przerwało kobiecie pukanie do drzwi, leniwie zwlekła się z fotela przy biurku i podeszła do drzwi. Gdy je otworzyła, ujrzała czarnowłosego mężczyznę, który uniósł rękę, demonstrując tuż przed jej nosem, dość zniszczoną książkę bez tytułu.
-Wejdź. - Oznajmiła czarownica i oboje znaleźli się w środku.
-Znalazłem coś co może cię zainteresować. - Snape podał czarownicy lekturę, ta spojrzała najpierw na mężczyznę, a potem na książkę, po czym otwarła ją i przekartkowała.
-Podobno interesuje cię ten temat.
-Rozumiem, że przyniosłeś mi ją, żeby mnie przekupić.
-W rzeczy samej. A więc dlaczego nagle zainteresowałaś się tak trudną odmianą magii? - Spytał, a niebieskooka odłożywszy książkę na biurko, nalała whisky do szklanki.
-A po co czyta się podręcznik do eliksirów? - Spytała tajemniczo i podawszy szklankę mężczyźnie, usiadła na kanapie. Ten chwilę się wahał, ale w końcu zajął miejsce obok nauczycielki. - Uważasz, że nie jestem wystarczająco dobra?
-Nic takiego nie powiedziałem. Ale po przeczytaniu tylu książek z pewnością wiesz, że całkowite opanowanie magii bezróżdżkowej jest bardzo trudne.
CZYTASZ
Czarne szaty ||Severus Snape
FanfictionElizabeth Havens to niezwykle atrakcyjna kobieta, która rozpoczyna pracę jako nauczycielka w Hogwarcie. Już od pierwszego dnia w szkole zmuszona jest do współpracy ze znienawidzonym przez uczniów Profesorem Snape'm. Między nauczycielami tworzy się d...