Tego dnia w Hogwarcie jak co roku 31 października, odbywała się Noc Duchów. Uczniowie wprost przepadali za tym świętem, zresztą jak za każdym innym. Tej nocy na uczcie nie podawano zwykłych kanapek czy kurczaka. Stoły były zastawione po brzegi, pasztecikami dyniowymi, tortami i ciastkami. Wielka sala przystrojona była ogromnymi dyniami, przyniesionymi przez Hagrida, a przy suficie latały nietoperze. Uczniowie i nauczyciele wraz z duchami powoli zaczęli napełniać sale. Elizabeth po przespaniu kilku nocy dzięki eliksirowi czuła się, a przynajmniej wyglądała już trochę lepiej. Przeszła przez salę, wolno i z gracją, chyba nauczyła się panować nad obolałą nogą. Bo o tym, że już była sprawna, nie było mowy. Usadowiła się wygodnie obok Minerwy, która popijała sok dyniowy.
-Miło cię widzieć Minerwo.
-Ciebie również, ostatnio rzadko się pokazujesz, nawet na Wielkiej Sali.
-To prawda, od razu po lekcjach wracam do siebie.
-Czy ty w ogóle coś jesz? Weź sobie ciasteczko. - Podsunęła jej miskę z pachnącymi ciastkami pod nos.
-Tak, mam blisko do kuchni. - Kobieta mimowolnie się uśmiechnęła.
-Czy coś się stało? - Minerwa świdrowała ją wzrokiem.
-Po prostu męczą mnie bóle głowy, to minie, ale dziękuję za troskę Minerwo.
-Przepracowujesz się.
-Wcale nie robię więcej niż ty Minerwo, każdy z nas musi poprawiać prace i dyżurować.
-Ja już swoje wiem Elizabeth.
W tym momencie na krześle obok usiadł Snape i skinął do nich tylko lekko głową. Po chwili Dumbledore wyszedł na środek, a gwar na sali w momencie ucichł.
-Witam wszystkich bardzo serdecznie w tym niezwykłym dniu. Świętujemy dziś, nie tylko noc duchów, ale również rocznicę zakończenia Pierwszej Wojny Czarodziejów! - Na te słowa Elizabeth westchnęła, a Snape tylko martwo wpatrywał się w tacę z pasztecikami położoną tuż przed nim. - [...] Częstujcie się, bawcie i napawajcie przedstawieniem, które specjalnie dla nas przygotowały duchy Hogwartu! - Rozległy się brawa i wiwaty, a dyrektor wrócił na swoje miejsce. Wszyscy, zarówno uczniowie jak i nauczyciele, rzucili się radośnie na przysmaki, jedynie Snape i Havens tego zaniechali. Oboje wydawali się być nieobecni, zamyśleni. Siedzieli tak przez dłuższą chwilę. Z zamyślenia wyrwał ich głos Dumbledore'a.
-Elizabeth, Severusie, częstujcie się! - Zachęcił ich siedzący kilka krzeseł dalej dyrektor. Oboje spojrzeli na niego jak na kosmitę. Ten tyko uśmiechnął się promienie i wrócił do dyskusji z profesor Sprout. W tym momencie wspomniani nauczyciele wymienili ze sobą spojrzenia.
-Już nie można nawet w spokoju posiedzieć przy tym stole, skoro już jesteśmy do tego zmuszeni, bo zaraz ktoś ci zacznie podstawiać ciasto pod nos. Tak jakby tylko na jedzeniu polegała życie. - Mruknęła ledwo słyszalnie czarnowłosa, a w jej głosie dało się dosłyszeć nutkę irytacji. Snape spojrzał na nią ponownie i uniósł brew.
-W końcu wymamrotałaś coś sensownego.
-A ty właśnie prawie przyznałeś mi rację. Faktycznie niezwykły dzień. - Kobieta napiła się wina, które stało w złotym pucharze.
-Nie wiem jak ty, ale ja nie dam rady nic zjeść.
-Cóż w takim razie Dumbledore będzie się musiał pogodzić z tym, że nie rzucimy się jak reszta na kawałek ciastka. - Powiedział jedwabiście. Po tym wrócili do siedzenia w ciszy. Elizabeth przysłuchiwała się rozmowie Minerwy i dwóch innych nauczycieli, a Severus, piorunował wzrokiem uczniów. W końcu nadszedł czas na przedstawienie duchów. W tym roku przygotowały one Egzekucję Sir Nicholasa. Wszyscy oglądali na wstrzymanym oddechu, a na końcu duchy zostały nagrodzone gromkimi brawami.
-Severusie... - Szepnęła kobieta, a ten zwrócił się do niej i wykrzywił twarz w lekkim grymasie. - Uroczystość niedługo dobiegnie końca, a my mamy dzisiaj dyżur, nie sądzisz, że powinniśmy iść i się rozejrzeć, czy ktoś nie urządza sobie prywatnej nocy duchów na korytarzu?
-Chodźmy. - Mruknął Snape wyraźnie znudzony już siedzeniem na sali. Po czym wyszli praktycznie niezauważalnie. Gdy znaleźli się na korytarzu kobieta zaczęła.
-Dzięki, już byłam zmęczona siedzeniem tam.
-Nie tylko ty.
-Wiem, że są powody do świętowania. Rozumiem radość wszystkich, dzień bez lekcji, święto duchów i jeszcze... rocznica zakończenia wojny. - Czarownica zatrzymała się przy oknie na okrytym półmrokiem korytarzu, a mistrz eliksirów przystanął obok niej. - To nie tak, że ja się nie cieszę, że to wszystko się skończyło, że możemy teraz świętować zakończenie wojny. Bardzo się cieszę, naprawdę. Ale ten dzień zawsze skłania mnie do refleksji, przemyśleń. Co by było Severusie, gdyby tamta noc skończyła się inaczej? - Elizabeth spojrzała na mężczyznę.
-Też zadaję sobie to pytanie. - Snape powiedział cicho,a przed oczami miał Lily. Lily, którą zastał tamtej nocy w domu w Dolinie Godryka. Martwą Lily.
-Czy też myślisz czasem o tym, że zrobiłeś coś źle, że podjąłeś złą decyzję i zastanawiasz się jakby wyglądało twoje życie, gdybyś zachował się wtedy inaczej? - Kobieta wyszeptała.
-A kto nie myśli? - Snape ciągle wpatrywał się tępo w księżyc, kobieta też najwidoczniej miała złe wspomnienia, jednak nie maskowała się tak dobrze jak Snape, była coraz bardziej roztrzęsiona, wzięła głęboki wdech i odruchowo złapała Snape'a za rękę, nie patrząc na niego. Ten nawet nie zareagował, nie miał w tym momencie na to siły, po chwili kobieta gwałtownie zabrała rękę.
-Ekhem... wybacz. - Powiedziała chłodno i nagle dało się słyszeć za ich plecami.
-Eeee nie psuj takiej chwili! - Oboje odwrócili się gwałtownie. Ku ich zdziwieniu, a za razem uldze był to brodaty mężczyzna siedzący za ramą obrazu. To prawda, że portrety były świetne w roznoszeniu plotek, ale z dwojga złego lepiej, że zobaczyła ich postać stworzona farbą olejną niż jakiś uczeń lub co gorsza nauczyciel.
-Jakiej chwili? - Prychnęła nauczycielka i w tym momencie zaczął dochodzić ich gwar wychodzących z Wielkiej Sali na drugim końcu korytarza. - Idę sprawdzić czy ktoś nie kręci się na dziedzińcu. - Wymamrotała Havens i nieco speszona szybkim krokiem ruszyła na wspomniane miejsce. Snape zerknął na postać z obrazu, po czym ruszył przed siebie.
-Och Severusie! - W jego stronę zaczęła szybkim krokiem zbliżać się starsza kobieta, w zielonych szatach. - Dlaczego wyszliście w środku zabawy?!
-To nie był środek Minerwo. Poza tym, nie musimy ci się z wszystkiego tłumaczyć.
-Pytam z troski Severusie, oboje nie wyglądaliście zbyt dobrze przy stole.
-Cudownie, że się martwisz, ale potrafię o siebie zadbać, a Havens z pewnością przybiegnie się do ciebie wypłakać jeśli coś będzie nie tak. - Powiedział ironicznie. I nie czekając na odpowiedź wymiął Minerwę i ruszył w głąb korytarza. Zrobił obchód kilkakrotnie. Udało mu się odebrać nawet kilka punktów uczniom, którzy już powinni być w dormitoriach. Całe szczęście nie wpadł na Elizabeth. Mężczyzna był lekko podirytowany tym co wynikło, jednak nie mógł winić kobiety. Wyglądało na to, że była pod wpływem silnych emocji. A niestety nie każdy umie nad nimi zapanować. Mimo wszystko nie miał ochoty na konfrontację z nią, przynajmniej na razie.
CZYTASZ
Czarne szaty ||Severus Snape
FanfictionElizabeth Havens to niezwykle atrakcyjna kobieta, która rozpoczyna pracę jako nauczycielka w Hogwarcie. Już od pierwszego dnia w szkole zmuszona jest do współpracy ze znienawidzonym przez uczniów Profesorem Snape'm. Między nauczycielami tworzy się d...