Szli obok siebie w milczeniu, kierując się w stronę lochów. Elizabeth z każdą chwilą czuła się słabsza. Naglę zrobiło jej się ciemno przed oczami i poczuła jak osuwa się na ziemię. Nim kobieta bezwładnie opadła na podłogę, w ostatniej chwili złapał ją Snape. Wziął nieprzytomną nauczycielkę na ręce i szybkim krokiem ruszył do jej kwatery.
-Alohomora. - Wypowiedział i drzwi otworzyły się. Zaniósł kobietę do jej sypialni i położył na łóżku. Chwile po tym nauczycielka lekko otworzyła oczy i zobaczyła przed sobą niewyraźną postać, w której rozpoznała mistrza eliksirów.
-Gdzie ja jestem? Co się stało? - Spytała cicho, nieco zdezorientowana, po czym syknęła z bólu i położyła rękę na czole.
-Zemdlałaś, jesteś u siebie w sypialni. Nie ruszaj się. - Powiedział i wyszedł z pokoju, w tym czasie kobieta zaczęła gorączkowo rozglądać się po pomieszczeniu. Nie pamiętała co stało się kilka minut temu i jak znalazła się w swojej sypialni. Dodatkowo przytłaczał ją okropny ból głowy. Po chwili Snape wrócił, niosąc namoczoną w zimnej wodzie gazę. Podszedł do nauczycielki i położył gazę na jej rozgrzanym czole.
-Jak się tu znalazłam? - Spytała ciągle osłabionym głosem.
-Przyniosłem cię Havens, nieprzytomna sama tu nie przyszłaś. - Burknął, a kobieta delikatnie uniosła kącik ust. - A taka pewna byłaś, że sobie świetnie sama poradzisz.
-Po prostu nie chciałam ci głowy zawracać, nawet jeśli to odgórny nakaz... - Nauczycielka znowu syknęła z bólu, Snape wziął z jej czoła uprzednio położoną gazę i przyłożył do niego swoją smukłą, kościstą dłoń.
-Zrób coś w końcu z tymi lodowatymi dłońmi...
-Gdyby twoje czoło nie było tak gorące, moje lodowate dłonie nie byłyby żadnym problemem. Trzeba zbić gorączkę. - Mężczyzna ponownie wyszedł z pokoju. Czarnowłosa jednak nie miała siły się nawet podnieść, znowu zaczęło jej się kręcić w głowie. Dawno nie czuła się tak źle. Nie wiedziała co się z nią dzieje. Do pokoju wrócił Severus, ciężko jednak kobiecie było stwierdzić po jakim czasie, bo była na wpół przytomna i nie wszystko do niej docierało.
-Wypij. - Profesor podał jej fiolkę z eliksirem, Elizabeth podniosła się lekko i z trudem wypiła eliksir, oblewał ją zimny pot i ciężko jej było się poruszyć. Snape wziął od niej fiolkę po czym zmienił jej okład chłodzący na czole - Za chwile poczujesz się lepiej. - Powiedział, po czym przywołał fotel i usiadł obok łóżka kobiety, która nawet nie miała siły by skomentować zachowanie mężczyzny, czy odesłać go do jego kwatery. W zasadzie nawet cieszyła się, że jest on z nią teraz. Ból przeszywał całe jej ciało, promieniował pd uda i głowy. Dzielnie go znosiła, najbardziej ciążyły jej dreszcze i zawroty głowy, które utrudniały jej trzeźwe myślenie i panowanie nad sobą. Czarnowłosa zamknęła oczy i złapała mężczyznę za rękę, co już nie zaskoczyło go tak bardzo jak poprzednio, można powiedzieć, że był na to przygotowany. Złapał więc rękę kobiety i przyglądał się jej. Nie miał wyjścia musiał po prostu czekać, aż eliksir zacznie działać. To jasne, że wolał być teraz u siebie, ale takie było polecenie Dumbledore'a, miał jej pilnować i zająć się nią gdy jej stan się pogorszy. Nie było mu to na rękę, ale zawsze spełniał wolę Albusa. Całe szczęście kobieta była dość spokojna, jak na stan w którym się znalazła. Po upływie dwudziestu minut eliksir zaczynał w końcu działać.
Elizabeth otworzyła oczy i zwróciła wzrok w stronę profesora. Chwilę tak na siebie patrzyli po czym Havens puściła rękę mężczyzny i wyszeptała.-Dziękuję.
-Wiesz, że nie robię tego dla ciebie.
-Mimo wszystko. - Kobieta westchnęła, po kilku minutach znów się odezwała. - Domyślam się, że to mieliście na myśli, mówiąc, że będzie gorzej. Myślisz, że to jeszcze bardziej postąpi?
-Nie wiem. Musisz wytrzymać do czasu, aż znajdziemy antidotum.
-Łatwo powiedzieć. - Jęknęła żałośnie.
-Wiem. Na razie ci całkiem nieźle idzie.
-Już rozumiem, dlaczego Dumbledore nie pozwolił mi pracować, tak się po prostu nie da... Już mi lepiej, możesz iść do siebie.
-Nie licz na to. Nie wiadomo co będzie jak eliksir przestanie działać. Zostaję.
-Docenia wszystko, ale potrzebuje prywatności. - Kobieta zaczęła powoli podnosić się do pozycji siedzącej jednak od razu poczuła delikatne zawroty głowy.
-Leż. - Warknął Snape, po czym kobieta znów położyła się. Było to jednak spowodowane bardziej poczuciem, że nie ma wystarczających sił na to by wstać, niż poleceniem Snape'a.
-Więc zamierzasz całą noc tak siedzieć i mi się przyglądać?
-Tak. A nie jest to nic przyjemnego, wyglądasz tragicznie.
-Chyba już wspominałam, że masz niezwykłe podejście do kobiet, Severusie. Mam tylko nadzieje, że w tym momencie wyglądam tragicznie, a nie na ogół.
-Dobrze wiesz, jak wyglądasz, gdy nie jesteś w takim stanie jak dziś. Nie widzę więc potrzeby komentowania.
-Skoro już chcesz tu siedzieć, może poczytasz jakąś książkę. Masz kilka regałów do dyspozycji.
-Nie gadaj już, tylko spróbuj odpocząć, póki możesz. - Rzucił mistrz eliksirów i oparł się wygodnie. Elizabeth udało się zasnąć, a w tym czasie Snape wybrał sobie jedną z wielu książek i po ponownym usadowieniu się w fotelu, zaczął czytać by nie siedzieć bezczynnie. W pewnym momencie, kobieta zaczęła się wiercić i mamrotać przez sen. Z sekundy na sekundę stawała się bardziej niespokojna. Zwróciło to uwagę Snape'a, oderwał więc wzrok od tekstu, spojrzał na kobietę i położył rękę na jej ramieniu. Nagle czarnowłosa gwałtownie się zbudziła, podniosła i szybko oddychając zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu.
-To tylko sen. - Powiedział spokojnie.
-Tak... - Kobieta położyła się i zakryła twarz dłońmi, dalej głęboko oddychając, gdy była już trochę spokojniejsza ponownie się odezwała. - Czy... mówiłam coś przez sen? - Nauczyciel eliksirów, spojrzał na Havens i uniósł brew.
-Nic konkretnego.
-To znaczy?
-Cholera Havens, mamrotałaś coś, nie zwracałem uwagi. - Warknął zirytowany, a kobieta odetchnęła z ulgą.
-Naprawdę, powinieneś już iść.
-Czy nie wyraziłem się jasno na ten temat?
-No dobrze mój rycerzu, zatem czuwaj. - Czarnowłosa uniosła kącik ust, a mężczyzna na te słowa zrobił zniesmaczoną minę.
Kobieta czuła się dobrze, jednak nad ranem znowu dopadł ją ból głowy i gorączka, ale było to do zniesienia, w porównaniu z poprzednim atakiem. Elizabeth ciągle leżała, a Snape znów zrobił jej okład i herbatę. Świetnie sprawował się w roli pielęgniarki. Tym razem na szczęście obyło się bez eliksirów. O siódmej rano mężczyzna wyszedł zostawiając kobietę śpiącą. Na stoliku nocnym obok łóżka położył eliksir w razie gdyby się jej pogorszyło. Severus odetchnąłby z ulgą, bo końcu uwolnił się od niańczenia kobiety, gdyby nie fakt, że zaraz po śniadaniu miał lekcję z rozbestwionymi dzieciakami.
CZYTASZ
Czarne szaty ||Severus Snape
FanfictionElizabeth Havens to niezwykle atrakcyjna kobieta, która rozpoczyna pracę jako nauczycielka w Hogwarcie. Już od pierwszego dnia w szkole zmuszona jest do współpracy ze znienawidzonym przez uczniów Profesorem Snape'm. Między nauczycielami tworzy się d...