Snape złapał kobietę za przedramię, ta próbowała się wyrwać jednak nie udało jej się, ponieważ gdy tylko się ruszyła, uścisk profesora momentalnie stał się mocniejszy. Nic jednak nie powiedziała. Mężczyzna podwinął nieco rękaw kobiety, aby przyjrzeć się sino-zielonej plamie na jej nadgarstku. Gdy odsłonił większą część przedramienia, jego oczom ukazał się fragment, nie czego innego, jak mrocznego znaku. Mistrz eliksirów zdziwił się nie na żarty. Spodziewał się po kobiecie wielu rzeczy, ale nie tego. Przecież znał praktycznie wszystkich śmierciożerców, a ją zobaczył pierwszy raz minionego września. To wszystko nie składało się w logiczną całość. Mimo szoku, profesor jedynie skrzywił się nieznacznie i po chwili bezczynności, obejrzał siniak. Czarnowłosa zacisnęła prawą dłoń w pięść.
-Już się napatrzyłeś? - Spytała spokojnie, ale w jej głosie było sporo jadu. Gdy tylko mężczyzna puścił rękę kobiety, ta rzuciła mu lodowate spojrzenie i minąwszy go, weszła do siebie. Zamknęła za sobą drzwi i oparła się o nie, głośno wypuszczając powietrze. Zacisnęła dłoń na lewym nadgarstku i zamknęła oczy. Miała dość. To było ostatnie czego teraz chciała. Ale może dobrze się stało, może to najwyższy czas, może teraz Snape da jej święty spokój? Przecież i tak nie mogła tego wiecznie ukrywać. Znowu była na siebie wściekła, jednym zaklęciem, mogła powstrzymać mężczyznę. Dlaczego więc tego nie zrobiła? Osunęła się na ziemię i schowała twarz w dłoniach. Nie była nawet w stanie płakać, już od dawna. Siedziała skulona pod drzwiami, ponad godzinę. Również Snape'a dotknęła ta sytuacja, emocje wywołał w nim, nie tylko fakt, że kobieta była śmierciożercą, ale również to że nie wiedział o tym wcześniej. Że chociażby nie domyślił się niczego. W dodatku, nie mógł pogodzić się z tym, że kobieta, która nie była mu obojętna, jako pierwsza od dawna, miała tak obrzydliwą przeszłość jak on. Dlaczego wszystko musiało być takie trudne? Mimo wielu myśli i pytań kotłujących się w jego głowie, postanowił skupić się na problemie z siniakiem. W końcu to było teraz ważniejsze, niż przeszłość. Dwie godziny później zapukał do drzwi Havens. Minęło kilka minut zanim otworzyła mu kobieta w czarnym, satynowym szlafroku. Jej kruczoczarne włosy sięgające ramion, były rozpuszczone i jeszcze wilgotne.
-Czego chcesz? - Spytała, wyraźnie niezadowolona z tego, kogo zobaczyła.
-Wpuścisz mnie?
-Czemu niby miałabym to zrobić?
-Bo stąd nie pójdę, póki tego nie zrobisz. Trzeba się zająć tym siniakiem. - Elizabeth domyślała się, że groźby mężczyzny, mogą nie być bezpodstawne, więc chcąc sobie oszczędzić, wysłuchiwania kilkugodzinnego pukania do drzwi, niechętnie wpuściła go do środka. Nieco ulżyło jej, iż nie przeszedł rozmawiać o tym, co zobaczył na jej przedramieniu. Gdy byli już w środku, rzuciła mu zirytowana pytające spojrzenie.
-Kiedy skończyło ci się antidotum?
-A więc umiesz obliczyć, że taka niewielka dawka, nie starczyła mi na tyle czasu?
-Nie tylko ciebie mam na głowie, Havens.
-To ciekawe, bo twoje zachowanie, zaprzecza twoim słowom.
-Kiedy?
-Z trzy tygodnie temu.
-Powinnaś mi powiedzieć. - Profesor położył dwie duże fiolki eliksirów oraz jedną malutką, na etażerce, przy kanapie.
-Wiem lepiej, co powinnam.
-Myślę, że przez to siniak się nie zagoił. Twój organizm nie jest wystarczająco silny. Siadaj, trzeba się go w końcu pozbyć.
-Nie dość, że się wpraszasz w środku nocy, to jeszcze będziesz mi rozkazywał? - Elizabeth spytała unosząc brew. Dziwił ją fakt, że to, czego mężczyzna dowiedział się o niej kilka godzin temu, kompletnie nie wpłynęło na jego podejście do niej. A może po protu ukrywał to, tak jak swoje emocje.
CZYTASZ
Czarne szaty ||Severus Snape
FanfictionElizabeth Havens to niezwykle atrakcyjna kobieta, która rozpoczyna pracę jako nauczycielka w Hogwarcie. Już od pierwszego dnia w szkole zmuszona jest do współpracy ze znienawidzonym przez uczniów Profesorem Snape'm. Między nauczycielami tworzy się d...