XXVIII

7K 464 143
                                    

W świąteczny poranek uczniowie od razu po przebudzeniu przystąpili do otwierania prezentów znalezionych na swoich łózkach. Ku zaskoczeniu Elizabeth również i ona po otwarciu oczu ujrzała dwa drobne upominki, różniące się od siebie. Jeden zapakowany w kolorowy świąteczny papier, natomiast drugi w minimalistyczny, szary. Intuicyjnie sięgnęła najpierw po mniej kolorową paczuszkę. Pociągnęła za sznureczek, a po tym zdjęła papier, pod którym była dość gruba książka w skórzanej oprawie. Kobieta otwarła książkę na pierwszej stronie, był to tomik poezji, o którym nigdy wcześniej nie słyszała, co było dziwne, bo w dziedzinie literatury miała całkiem dużą wiedzę. Mimowolnie uśmiechnęła się, sama do siebie przekładając strony książki. Do podarku nie był załączony żaden liścik, jednak czarnowłosa była prawi pewna, że jest to prezent od Snape'a. Tego się nie spodziewała. Delikatnie odłożyła książkę na stolik nocny, po czym otworzyła kolejną paczuszkę, pod papierem znalazła pudełko czekoladek oraz dołączoną karteczkę na której widniał staranny napis.

Wesołych świąt! V. C.

-Collins... - Elizabeth westchnęła i odłożyła czekoladki na bok, po czym wstała i niechętnie przystąpiła do porannej toalety, chciałaby teraz być gdziekolwiek indziej, ale nie tutaj, nie w Boże Narodzenie. Mimo tego, że nie miała ochoty na świętowanie i wystawny obiad, chciała jak zwykle dobrze wyglądać. Ubrała czarną długą suknie, jednak o nieco innym kroju niż zwykle z długim rękawem i odsłoniętymi ramionami, nie mogło oczywiście zabraknąć jej słynnego naszyjnika, przedstawiającego węża owiniętego wokół szyi. Z tyłu głowy, w upięte włosy wplotła jemiołę, aby wyglądać nieco bardziej świątecznie. Ostatnie muśnięcie szkarłatną szminką i była gotowa. Do świątecznego obiadu nie zostało dużo czasu, więc zerknąwszy ostatni raz w lustro wyszła na korytarzy, na którym wpadła na Snape'a. Ten zatrzymał się i spojrzał na kobietę.

-Nie wiedziałam, że tak przestrzegasz świątecznych tradycji. - Powiedziała uszczypliwie Havens.

-Niesłychane, byłem pewien, że wiesz wszystko. - Oboje ruszyli w stronę Wielkiej Sali.

-Miło z twojej strony. - Rzuciła Havens w połowie drogi.

-Nie wiem o czym mówisz. - Oznajmił Snape.

-Nidy nie słyszałam o tym autorze.

-To najwyższa pora.

Gdy tylko weszli do sali do nauczycielki numerologii praktycznie podbiegła Minerwa i serdecznie ją uściskała.

-Wesołych świąt, Elizabeth! - Powiedziała łagodnie lecz wesoło starsza kobieta i wepchnęła koleżance pudełko przepięknie udekorowanych świątecznych ciasteczek.

-Dziękuję Minerwo, tobie też życzę wesołych świąt. - Odpowiedziała, starając się by w jej głosie nie było słychać niechęci. Snape'a już nie było obok kobiet, gdy tylko nadarzyła się okazja ruszył do stołu i usiadł na swoim miejscu, nie zamierzał już wstawać, nawet gdyby sam Merlin przyszedł złożyć mu życzenia. Kilka sekund później, ku radości Havens, że nie musi wysilać się dłużej na uprzejmości, również Minerwa zasiadła przy stole. Wielka Sala wyglądała dziś wspaniale, z sufitu zwieszały się grube festony ostrokrzewu i jemioły i padał zaczarowany śnieg, był zupełnie inny niż prawdziwy - suchy i ciepły. Uroczystość rozpoczęło odśpiewanie kolędy przez chór szkolny, a w zasadzie jego część, gdyż reszta z uczniów śpiewających w nim nie została na święta w szkole. Mimo to nie brzmieli gorzej niż zwykle. Kolejno przemówił Dumbledore, a po tym wszyscy przystąpili do jedzenia. Stoły były bardzo bogato zastawione. Setki tłustych, pieczonych indyków, góry pieczonych i gotowanych ziemniaków, półmiski frytek, wazy pełne polanego masłem groszku, srebrne łódki z gęstym sosem pieczeniowym i żurawinowym, a także sterty czarodziejskich strzelających niespodzianek, rozłożone co kawałek na wszystkich stołach, również na stole nauczycieli. Gdy wszyscy już się najedli zaczęli rozpakowywać czarodziejskie petardy z niespodziankami, towarzyszył temu ogromny huk. Nauczyciele popijali grzane wina, za sprawą którego atmosfera przy stole zaczęła się coraz bardziej rozluźniać. Dumbledore zamienił swoją tiarę w ogromny różowy kapelusz, a Minerwa chichotała z żartu usłyszanego od Pomeny. Tylko Snape i Elizabeth siedzieli sztywno popijając wino, starali się nie zerkać w stronę współpracowników by uniknąć, wciągnięcia w głupkowate świętowanie.

Czarne szaty ||Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz