Sasuke
Minął już tydzień i właśnie dziś Naruto miał wprowadzić się do mnie. Po tym czasie przestał gniewać się na mnie przez to co mu zrobiłem.
Ale czasami miał swoje humorki jak to Naruto.
Pakowałem jego rzeczy do torby. Pytał się dlaczego musi się przenieść ale ja za każdym razem odpowiadałem że to tylko chwilowo, że jego matka chce zostać sama.
Zgodził się bo wiedziałem że nie lubi sprawiać matce przykrości.Skończyłem pakować jego rzeczy. Zszedłem po schodach a Naruto już czekał.
Uparł się że jeśli tak bardzo chce go wziąść do siebie to muszę wszystko zorbić za niego.
Ubrałem buty i pożegnałem się z matką blondyna a ten nagle na nią skoczył, myślałem że sie popłacze z tęsknoty. Ale co ja moge wiedzieć na ten temat.Wyszliśmy i po chwili byliśmy w moim domu. Teraz moge powiedzieć że panował tam ogromny bałagan. A pijany Itachi spał na kanapie. Głowe miał na ziemi a nogi na oparciu. Butelki po alkoholu na ziemi. Na oko było ich z 13 musiał sobie przyprowadzić swoich przyjaciół.
Naruto był bardzo zdziwony tym widokiem.-no co nie było mnie tu z 3 tygodnie- powiedziałem omijając śmieci obok drzwi- daj mi rzeczy- podał mi torbe z swoimi ubraniami
Poszedłem do swojego pokoju. A Naruto musiał zostać dalej obok drzwi. Zaniosłem rzeczy i wróciłem. Obudziłem śpiącego brata. A ten wstał jak naparzony i krzykął "Deidara"
-Deidara?- po chwili odezwał się blond włosy
-a... już sobie poszedł- dodał Itachi i wstał potykając się o śmieci i uderzył stopą o kanape
Dlaczego teraz?
Jak to musi dziwnie wyglądać z oczu Naruto.-dobra chodź nie zwracaj na niego uwagi- powiedziałem szarpiąc go za ubranie i sprowadziłem do swojego pokoju- tutaj schowaj swoją bielizne i ubrania
-a gdzie mam spać?
-jak to gdzie ze mną- powiedziałem zdziwiony
-ale...
-przecież ile razy spaliśmy razem- przerwałem mu
-ale twój brat...- dodał pakując swoje rzeczy do szafki
-a... on mówiłem nie zwracaj na niego uwagi on żyje w swoim świecie a pozatym nic ci nie zrobi- jednak bałem się że może powiedzieć coś głupiego- a i tak za często nie bywa w domu
Naruto po długim czasie spakował swoje rzeczy i zeszliśmy na dół do kuchni. Jednak lodówka była całkowicie pusta a nie miałem nic innego. Itachi jak zawsze musiał wszystko zjeść. Zawsze ja mysialem kupywać a on jadł. Idiota.
Poszedłem do sklepu Naruto się uparł że zostanie w domu i poogląda coś w telewizji. Mój brat spał więc myślę że nie wiwinie coś głupiego.
Kupiłem to co było potrzebne i wziąłem więcej niż zwykle. Szedłem drogą do domu byłem w połowie a ktoś zaczął mnie wołać
-wreście dlaczego się nie zatrzymałeś?- zapytał Neji a Sakura stała obok niego
-...- szedłem dalej jakby ich nie było
-ej ziom stój- zobaczył że trzymałem w ręce zakupy-co ty za mamusie robisz?
-już zakupów nie można zrobić- powiedziałem a Sakura wyglądała jakby chciała coś powiedzieć ale Neji ciągle wchodził jej w słowo- daj jej coś powiedzieć- dodałem patrząc na zdziwioną Sakure
-....- jednak nic nie powiedziała
-no to nie zawracajcie mi dupy- szedłem ale widocznie dalej nie doszły do nich słowa to co im powiedziałem- a wy co niezrozumieliście
-idziemy do ciebie i tak widocznie kupiłeś za dużo więc zjemy razem
-mam gościa więc spieprzajcie- ale oni dalej swoje- ile razy mam się powtarzać- tym razem nakrzyczałem a Sakura się skuliła za długo włosym. Myśli że coś tym osiągnie że co wygląda słodko? Bardziej żenująco. Tak mnie wkurzają.
-ziom my i tak wejdziemy- dodał Neji który szedł przede mną i zauważyłem że jesteśmy blisko mojego domu
Więc ja również przyśpieszyłem będąc obok drzwi do domu. Wszedłem i szybko zamknąłem centralnie przed twarzą Sakury która zorbiła duże oczy.
-co się stało?- zapytał Naruto który stał przede mną po tym zauważyłem że w domu lśniło czystością
-kiedy ty to zorbiłeś?
-gdy cie nie było- dodał podnączac obok mnie najwidoczniej ostatni śmieć. A... nie jeszcze dwa śmiecie są za drzwiami.
Muszę szybko się ich pozbyć bo jescze dziwne skojarznia przyjdą im do głowy gdy zobaczą Naruto u mnie. Bo nikogo oprócz Neji'a nigdy nie przyprowadzałem. Tylko miałem go ale to się zmieniło.
-zachwile wróce- powiedziałem podając Naruto torbę z zakupami
Wyszedłem na zewnątrz i szybko zamknąłem drzwi żeby nie zauważyli Naruto.
-ile razy mam się powtarzać idzicie sobie już- pociągnąłem Neji'a za jego kurtke a Sakura jak piesek poszła za nim
-Sasuke możemy wejść?- zapytała Sakura skulając się za długo włosym. Druga Hinata się znalazła.
-nie i więcej nie chce się powtarzać- wykrzyczałem bo byliśmy dość daleko od domu- więc teraz sobie idzicie
-Sasuke- znów ta wkurzająca landryna
-czego?- puściłem kurtke Neji'a
-prosze...- zorbiła maślane oczka jakby myślała że jej to coś pomoże
-dobra- powiedziałem znudzony ich gadaniem. Zgodziłem się bo chcialem żeby dali mi już spokój
Wszedliśmy a Sakura pierwsze co zorbiła to chwaliła mój dom. Jakby było czym się zachwycać. Neji podszedł do kanapy i się na niej położył. A ten co przyszedł tu spać?
Poszedłem poszukać Naruto sprawdziłem w moim pokoju ale go nie było. Po czasie sprawdziłem prawie wszystkie pomieszczenia. Została mi tylko kuchnia. Wszedłem do kuchni a ten... gotował?
-dlaczego gotujesz?
-tak sobie... słyszałem jakieś głosy kto to był?- zapytał wyciągając pomidor z siatki, umył go i po chwili zaczął kroić na plasterki
-wpadli Neji i Sakura- chciałem go okłamać ale i tak by się dowiedział- to jak możesz to zrób więcej albo ci pomóc
-nie... nie trzeba
Wróciłem do nieproszonych gości i wręczyłem im wode.
-z kim gadałeś?- znowu
-z przyjacielem- dodałem również biorąc do ręki wode
-serio?- poszedł do kuchni zobaczyć kto to jest- ej to ten głupek Naruto- wykrzyczał
-jak go nazwałeś?- zapytałem wkurzony nikt nie ma prawa go tak nazywać
-niesłyszałeś?
-bardzo dobrze aż za dobrze- podszedłem do niego i chciałem go uderzyć ale Sakura mi przerwała przytulając mnie z tyłu- co ty robisz?- zapytałem z troche mniej gniewem w głosie
-przestańcie prosze- powiedziała zaciskając mnie mocniej
Odepchnąłem ją a ta spadła na ziemie. I po chwili wszedł Naruto miał wymalowane zdziwienie na twarzy.
CZYTASZ
☆ Nie Odchodź ☆ [SasuNaru] (Skończone)
Fanfiction~♡~ Książka pisana dość dawno i jest moją pierwszą, więc "mogą" pojawić się dużo błędów. ⬛⬛⬛⬛⬛⬛⬛⬛⬛⬛⬛⬛⬛⬛⬛⬛ Usunęłam rozdział 22 bo jest zbyt, jakby to ująć... Poprostu mrozi. Jest kluczowy, ale nie było innego wyboru.