83. Uderzył Naruto

257 25 13
                                    

Naruto

Nie wiem czy odwiedzić dziś Sasuke. Nie chce żeby znów z jego ust wypadło takie słowo jak "nienawidzę cię" co gorsza skierowane do mojej osoby. Ja już nic nie wiem, dlaczego próbował się zabić? Dlaczego nagle mnie nienawidzi? Czemu nas nie pamięta? Czemu nagle kocha Sakure? Tak wiem jest ich sporo do tego, te pytania mogą się nigdy nie kończyć.

Nie chce nawet myśleć, co gdyby Sasuke już nigdy nas nie pamiętał. Swojego własnego rodzonego brata lub... mnie.

Jeśli jednak Sakura nie będzie się opierała co do Sasuke, to widocznie wtedy będą razem. Nie chce widzieć ich w ten sposób, sam kiedyś próbowałem ich, jak to ująć "zesfatać" ale widocznie nie są sobie pisani. Więc dlaczego Sasuke nagle ją kocha, patrzy na tak nią... nawet tak na sekundę na mnie nie spojrzał jak na nią. Nie wiem... Czy jest w czymś lepsza ode mnie?

Chce żeby pamiętał o naszych wspólnych chwilach. Nie chce zepsuć tego co my wspólnie zbudowaliśmy, albo to on to psuje? Sam tego nie wiem. Ja poprostu nie rozumiem tego wszystkiego, tyle razy przytrafiały nam się złe chwile, po czym wspólnie to odbudowywaliśmy. Ale nie wiem jak będzie tym razem. Jeśli on naprawdę mnie nie kocha...

Nagle moje monotonne myślenie przerwał głos Itachi'ego...

-co chcesz? Bo wiesz, że ja gotować nie umiem, do tego nie ma Sasuke i trzeba sobie jakoś poradzić

-rób co chcesz, w sumie nie jestem glodny- odpowiedziałem znudzony jak i lekko smutny

-Naruto ty się nie przejmuj tym... Sasuke- odparł mówiąc imię "mojego chłopaka" z
obrzydzeniem- pewnie sobie za kilka dni przypomni jak ważny dla niego jesteś- pocieszył mnie co mniej więcej mu się udało

-a co jeśli zostanie tak na zawsze?- spytałem w obawie

-mówiłem ci już, masz się nie przejmować

-Itachi jak niby mam się nie przejmować tym, że mój chłopak mnie nie pamięta, a co do tego nienawidzi

-zbyt wszystko wyolbrzymiasz- dodał podchodząc do mnie i zostawiając pół gotowy obiad

-nie... mówię prawdę, nawet nie może teraz tutaj przy mnie być

Naprawdę brakuje mi jego bliskości.

Itachi usiadł obok mnie, przejeżdżając palcami po moich blond włosach.

-nie będę się powtarzał, masz się tym nie przejmować, kiedyś napewno mu przejdzie- nagle zaczął muskać palcami moje lekko zaczerwienione policzko- ej! Dlaczego masz czerwone policzko? Ktoś cię uderzył?

-y... T-to n-nie tak, to... uderzyłem się sam- odparłem jękając się

-nie kłam, jeśli ktoś ci to zrobił, odrazu masz mi powiedzieć kto to był

-ale to naprawdę nic takiego

-Naruto... Kto?

-... Sasuke- odpowiedziałem po chwili namysłu jak i niepewnie

-Co?!- krzyknął widocznie z zaskoczenia, nie tylko go to zaskoczyło

-prosze tylko nic nie rób- poprosiłem żeby nie zrobił w szpitalu zamętu

-Naruto on cię uderzył!- krzyknął głośniej

W sumie ma rację, ale dalej go kocham i nie chce żeby mu się coś stało.

-ale to była moja wina- odparłem na obronę Sasuke

-kiedy?- spytał wiedząc, że jedno słowo wystarczy

-... wczoraj wieczorem gdy poszedłem go odwiedzić- dodałem niepewnie jak i cicho

-jak?

-... bo popchnąłem Sakure bo Sasuke chciał ją pocałować po czym... Stało się to- odparłem na tyle cicho, że myślę, że ledwie było mnie słychać

-ide teraz do niego, ty tu siedź i się nie ruszaj- odparł po czym wstał z kanapy, ubrał buty, kurtke i wyszedł

Ja nie próbowałem go zatrzymać, bo myślę, że to by nic wtedy nie dało.

Itachi

Po jakiś czterdziestu minutach, byłem już pod szpitalem. Nie mam zamiaru nic zrobić Sasuke, to go nie będzie bolało, bo będzie już martwy.

Żeby uderzyć własnego chłopaka i to w szpitalu. Nawet krztu szacunku nie ma, uratował go, a on ma czelność go bić, nie no tego już za wiele.

Po chwili wparowałem wściekły do sali gdzie przebywał Sasuke, na szczęście pielęgniarki przy nim nie było. Złapałem tak jak wcześniej... mocno jego piżamę, tak żeby spojrzał głęboko w moje mordercze oczy.

-zadowolony?- spytałem ledwo się powstrzymując od uderzenia mojego głupiego lecz rodzonego brata

-nie wiem o czym mówisz... a teraz bym poprosił żebyś mnie puścił, bo wezwę pielęgniarkę

-gdy kopniesz w kalendarz, to pielęgniarka ci już nie pomoże- odparłem uśmiechąjąc się szyderczo

-powinieneś się leczyć człowieku- dodał łekko w strachu

-ja?- zaśmiałem się mu prostu w twarz- to ty powinieneś się leczyć, uderzyłeś swojego chłopaka

-ile razy mam się powtarzać, że ja nie mam chłopaka- powiedział jakby to było dla niego normalne

-ale ty naprawdę jesteś durny- po czym lekko uderzyłem go w twarz, a wychodząc powiedziałem...- to za Naruto, egoisto

Wyszedłem zadowolony z siebie ze szpitala, po czym zacząłem kierować się w stronę sklepu, bo pewnie potrzebujemy pieczywa czy coś.

☆ Nie Odchodź ☆ [SasuNaru] (Skończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz