Naruto
Dziś nie poszedłem do szkoły bo źle się czuje, głowa mnie boli i jestem przeziębiony. Chyba wiem przez co jestem chory, wczoraj wieczorem poszedłem w zimną pore na zewnątrz z samą koszulką... dolne ubrania oczywiście miałem ubrane.
Sasuke poszedł do pracy, a Menma do szkoły, nie mówiłem im, że jestem chory no bo nie chce ich zabarczać jeszcze moimi problemami, a Sasuke pracuje dziś do późna, a Menma ma swojego chłopaka i nim musi się zająć.
A Ja sobie sam rade dam, tylko, że ciężko jest mi wstać z łóżka i zaparzyć herbate, ale dam rade.
Jak się przewrócę to spadnę, a później się podniosę. Na szczęście zdążyłem sobie wziąść tabletki i szklanke wody.Nagle zorbiłem się senny i zasnąłem.
Sasuke
Naruto pewnie myśli, że poszedłem do pracy, a ja jestem w sklepie w sumie już z niego wychodzę z lekarstwami. Neji mnie zastąpił, mam szczęście, że mam takiego przyjaciela ale czasami potrafi on nawiwijać i jeszcze w te problemy wciągnąć i mnie.
Wiem, że Naruto jest chory i jeszcze mi o tym nie powiedział, nie można tak sobie ukrywać przede mną choroby. Ja prędzej czy później się o tym dowiem.
Po chwili byłem już w mieszkaniu. Ściągnąłem buty i kurtke poszedłem do kuchni, do szklanki nalałem wody i zabrałem do ręki tabletki.
Wszedłem do sypialni, a Naruto sobie smacznie śpi. Zauważyłem, że, on już ma przy sobie tabletki ale zabrałem je do dłoń... bo moje są lepsze i bardziej mu pomogą.
A w sumie za chwile powinien przyjść Itachi, lecz on nie może nawet go dotknąć, poprostu mu na to nie pozwole. Ja się nim zajmę.Nagle poczułem dotyk na moim udzie. Obróciłem się, a Naruto już nie spał.
-Sasuke... co- zakaszlał i cicho mówił- co t-tu robisz?
-jestem żeby się tobą zająć- odparłem z troską w głosie
-ale musisz... iść do pracy, nie sprawiaj, że moje problemy idą na ciebie
-ale chce się tobą zająć, Naruto jesteś chory, do tego nic mi o tym nie mówiłeś
-bo- znowu zakaszlał- nie chce żebyś przeze mnie miał problemy
-Neji za mnie pracuje, więc spokojnie- odparłem dumnie
-tylko uważaj żeby się ode mnie nie zarazić, musisz się trzymać daleko ode mnie
-to teraz mnie wyganiasz
-dobrze wiesz, że nie- dodał próbując wstać ale szybko zareagowałem i znowu położyłem go na łóżko- Sasuke, nie jestem dzieckiem
-w tej chwili poczuj się jakbyś był... A! I zachwile będzie Itachi masz się trzymać od niego z daleka! Ja się tobą zajmę
-no dobrze tylko nie krzycz bo boli mnie strasznie głowa- powiedział trzymając się za czoło
-przepraszam- wyszeptałem
-dobra ide spać, a... mam jeszcze jedną prośbe, zrobiłbyś mi herbate?
-oczywiście!- wykrzyczałem dumnie- a... przepraszam, oczywiście- poprawiłem na szept
Poszedłem do kuchni i po chwili wróciłem z zaparzoną herbatą.
-masz, tylko uważaj bo gorąca- odparłem podając mu gorący napój do ręki
-wiem, dziękuje
Usiadłem obok niego na łóżku i przyglądałem się jego czerwonej twarzy.
-co się stało?- spytał popijając herbatą
-nic, a co?
-no tak dziwnie mi się przyglądasz- odparł patrząc na mnie pytająco
-bo jesteś cały czerwony
-no bo chyba jasne, jak jestem chory to dziwnie wyglądam
-nie dziwnie, słodko
-kłamiesz, zawsze jak jestem chory wyglądam jak błoto
-nie prawda- odparłem głaszcząc jego blond włosy
-to ty nie kłam- powiedział nie zmieniając tonu czyli dalej miał ten cichy, słodki głosik
-dobra nie chce wykłócać się z chorym...
-chciałeś powiedzieć chorym psyhcicznie
-nie...- nagle ktoś zapukał do drzwi, to pewnie Itachi- dobra ide otworzyć
Wstałem z łóżka i skierowałem się w strone drzwi po czym je otwarłem i wpuściłem mojego brata.
-myślałem, że będziesz troche później- odparłem lekko zdziwiony
-a widzisz jakoś się wyrobiłem
-nie kłam i tak pewnie tylko spałeś, bo gdybyś był tu Naruto dawno by cie wygonił z mieszkania
-być może- powiedział obojętnie- a gdzie
Naruto?-śpi
-o tej godzinie i nie jest w szkole... a ty w pracy- odparł patrząc na mnie dziwnie
-Jezu, chory jest, a ja się nim zajmuje
-to dobrze, że kupiłem warzywa to mu zrobie rosół
-ja mu zrobie!- krzyknąłem szarpiąc z jego ręki siatke z zakupami
-co ty taki dzisiaj naburmuszony?
-a co cie to- odparłem wściekły
-bracie ty chyba jednak jesteś chory- dodał śmiejąc się
-nie rób sobie żartów z chorego Naruto!
-dobra, dobra, bo zachwile na mnie naskoczysz- powiedział ręce dając w góre na obrone
Zacząłem robić rosół po godzinie i coś, był już gotowy. A przez ten cały czas przeszkadzał mi Itachi, ciągle wkaładał swoje łapy do makaronu albo zjadał marchewke. Wkurza mnie to, to ma być rosół do Naruto, a nie mojego durnego brata.
Po chwili zaniąsłem zupe do sypialni i położyłem na niskiej szafce nocnej obok łóżka. A, że zapomniałem łyżki to musiałem się wrócić. Wróciłem, usiadłem na łóżku i zacząłem karmić mojego chłopaka, nawet jego sprzeciwy wobec jego karmienia nie pomogły.
Gdy zjadł zaniąsłem pusty talerz do kuchni, a zauważyłem, że Itachi zjadał resztki makaronu.
-głupku!- krzyknąłem bijąc go w tył głowy
-tylko troche wziąłem- odparł na obrone
-tak troche, że już nie ma
-oj! Faktycznie- dodał przyglądając się pustemu garnku- dobra nie pruj się, ja też byłem głodny
-to trzeba było sobie zrobić- odparłem zabierając garnek
-nie umiem
-nie moja wina!- krzyknąłem gdy mój brat odchodził z obojętnością
Pozmywałem i wróciłem opierkować się Naruto i myślę, że tak właśnie cały dzień będzie wyglądał. Opiekuje się moim chłopakiem, gotuje, kłóce się z moim upierdliwym bratem i chodze do sklepu po produkty.
CZYTASZ
☆ Nie Odchodź ☆ [SasuNaru] (Skończone)
Fanfiction~♡~ Książka pisana dość dawno i jest moją pierwszą, więc "mogą" pojawić się dużo błędów. ⬛⬛⬛⬛⬛⬛⬛⬛⬛⬛⬛⬛⬛⬛⬛⬛ Usunęłam rozdział 22 bo jest zbyt, jakby to ująć... Poprostu mrozi. Jest kluczowy, ale nie było innego wyboru.