79. Sasuke musi zająć się Naruto

245 17 11
                                    

Naruto

Dziś nie poszedłem do szkoły bo źle się czuje, głowa mnie boli i jestem przeziębiony. Chyba wiem przez co jestem chory, wczoraj wieczorem poszedłem w zimną pore na zewnątrz z samą koszulką... dolne ubrania oczywiście miałem ubrane.

Sasuke poszedł do pracy, a Menma do szkoły, nie mówiłem im, że jestem chory no bo nie chce ich zabarczać jeszcze moimi problemami, a Sasuke pracuje dziś do późna, a Menma ma swojego chłopaka i nim musi się zająć.
A Ja sobie sam rade dam, tylko, że ciężko jest mi wstać z łóżka i zaparzyć herbate, ale dam rade.
Jak się przewrócę to spadnę, a później się podniosę. Na szczęście zdążyłem sobie wziąść tabletki i szklanke wody.

Nagle zorbiłem się senny i zasnąłem.

Sasuke

Naruto pewnie myśli, że poszedłem do pracy, a ja jestem w sklepie w sumie już z niego wychodzę z lekarstwami. Neji mnie zastąpił, mam szczęście, że mam takiego przyjaciela ale czasami potrafi on nawiwijać i jeszcze w te problemy wciągnąć i mnie.

Wiem, że Naruto jest chory i jeszcze mi o tym nie powiedział, nie można tak sobie ukrywać przede mną choroby. Ja prędzej czy później się o tym dowiem.

Po chwili byłem już w mieszkaniu. Ściągnąłem buty i kurtke poszedłem do kuchni, do szklanki nalałem wody i zabrałem do ręki tabletki.

Wszedłem do sypialni, a Naruto sobie smacznie śpi. Zauważyłem, że, on już ma przy sobie tabletki ale zabrałem je do dłoń... bo moje są lepsze i bardziej mu pomogą.
A w sumie za chwile powinien przyjść Itachi, lecz on nie może nawet go dotknąć, poprostu mu na to nie pozwole. Ja się nim zajmę.

Nagle poczułem dotyk na moim udzie. Obróciłem się, a Naruto już nie spał.

-Sasuke... co- zakaszlał i cicho mówił- co t-tu robisz?

-jestem żeby się tobą zająć- odparłem z troską w głosie

-ale musisz... iść do pracy, nie sprawiaj, że moje problemy idą na ciebie

-ale chce się tobą zająć, Naruto jesteś chory, do tego nic mi o tym nie mówiłeś

-bo- znowu zakaszlał- nie chce żebyś przeze mnie miał problemy

-Neji za mnie pracuje, więc spokojnie- odparłem dumnie

-tylko uważaj żeby się ode mnie nie zarazić, musisz się trzymać daleko ode mnie

-to teraz mnie wyganiasz

-dobrze wiesz, że nie- dodał próbując wstać ale szybko zareagowałem i znowu położyłem go na łóżko- Sasuke, nie jestem dzieckiem

-w tej chwili poczuj się jakbyś był... A! I zachwile będzie Itachi masz się trzymać od niego z daleka! Ja się tobą zajmę

-no dobrze tylko nie krzycz bo boli mnie strasznie głowa- powiedział trzymając się za czoło

-przepraszam- wyszeptałem

-dobra ide spać, a... mam jeszcze jedną prośbe, zrobiłbyś mi herbate?

-oczywiście!- wykrzyczałem dumnie- a... przepraszam, oczywiście- poprawiłem na szept

Poszedłem do kuchni i po chwili wróciłem z zaparzoną herbatą.

-masz, tylko uważaj bo gorąca- odparłem podając mu gorący napój do ręki

-wiem, dziękuje

Usiadłem obok niego na łóżku i przyglądałem się jego czerwonej twarzy.

-co się stało?- spytał popijając herbatą

-nic, a co?

-no tak dziwnie mi się przyglądasz- odparł patrząc na mnie pytająco

-bo jesteś cały czerwony

-no bo chyba jasne, jak jestem chory to dziwnie wyglądam

-nie dziwnie, słodko

-kłamiesz, zawsze jak jestem chory wyglądam jak błoto

-nie prawda- odparłem głaszcząc jego blond włosy

-to ty nie kłam- powiedział nie zmieniając tonu czyli dalej miał ten cichy, słodki głosik

-dobra nie chce wykłócać się z chorym...

-chciałeś powiedzieć chorym psyhcicznie

-nie...- nagle ktoś zapukał do drzwi, to pewnie Itachi- dobra ide otworzyć

Wstałem z łóżka i skierowałem się w strone drzwi po czym je otwarłem i wpuściłem mojego brata.

-myślałem, że będziesz troche później- odparłem lekko zdziwiony

-a widzisz jakoś się wyrobiłem

-nie kłam i tak pewnie tylko spałeś, bo gdybyś był tu Naruto dawno by cie wygonił z mieszkania

-być może- powiedział obojętnie- a gdzie
Naruto?

-śpi

-o tej godzinie i nie jest w szkole... a ty w pracy- odparł patrząc na mnie dziwnie

-Jezu, chory jest, a ja się nim zajmuje

-to dobrze, że kupiłem warzywa to mu zrobie rosół

-ja mu zrobie!- krzyknąłem szarpiąc z jego ręki siatke z zakupami

-co ty taki dzisiaj naburmuszony?

-a co cie to- odparłem wściekły

-bracie ty chyba jednak jesteś chory- dodał śmiejąc się

-nie rób sobie żartów z chorego Naruto!

-dobra, dobra, bo zachwile na mnie naskoczysz- powiedział ręce dając w góre na obrone

Zacząłem robić rosół po godzinie i coś, był już gotowy. A przez ten cały czas przeszkadzał mi Itachi, ciągle wkaładał swoje łapy do makaronu albo zjadał marchewke. Wkurza mnie to, to ma być rosół do Naruto, a nie mojego durnego brata.

Po chwili zaniąsłem zupe do sypialni i położyłem na niskiej szafce nocnej obok łóżka. A, że zapomniałem łyżki to musiałem się wrócić. Wróciłem, usiadłem na łóżku i zacząłem karmić mojego chłopaka, nawet jego sprzeciwy wobec jego karmienia nie pomogły.

Gdy zjadł zaniąsłem pusty talerz do kuchni, a zauważyłem, że Itachi zjadał resztki makaronu.

-głupku!- krzyknąłem bijąc go w tył głowy

-tylko troche wziąłem- odparł na obrone

-tak troche, że już nie ma

-oj! Faktycznie- dodał przyglądając się pustemu garnku- dobra nie pruj się, ja też byłem głodny

-to trzeba było sobie zrobić- odparłem zabierając garnek

-nie umiem

-nie moja wina!- krzyknąłem gdy mój brat odchodził z obojętnością

Pozmywałem i wróciłem opierkować się Naruto i myślę, że tak właśnie cały dzień będzie wyglądał. Opiekuje się moim chłopakiem, gotuje, kłóce się z moim upierdliwym bratem i chodze do sklepu po produkty.

☆ Nie Odchodź ☆ [SasuNaru] (Skończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz