21. Djamel.
Grudzień 2011 r.
Kiedy Ingmar wysłał mi smsa, że będziemy mieli gości, wiedziałem, że coś się kroi. Przyjaciel nigdy nie poprosiłby mnie o sprzątanie w domu, wiedząc jak tego nie znoszę, gdyby to nie była sprawa życia i śmierci. A więc była. Ogarnąłem jego pokój, kuchnię, łazienkę i korytarz. Zanim Ing przyprowadził swojego cennego gościa, zdążyłem nawet zrobić kolację.
Nie pomyliłem się. To była ta słodka czarownica z muzeum. Miał rację. Była bardzo ładna, choć nie była to lansowana uroda w stylu tych modelek czy aktorek z pierwszych stron gazet. Ing miał też rację, że jest w niej coś przyciągającego uwagę. Nie rozumiałem jego fascynacji, dopóki nie zaczęliśmy rozmawiać. Po chwili i ja nie umiałem od niej oderwać uwagi. Było w niej coś z tak bezpretensjonalnego naturalnego uroku, jakby rzeczywiście była wróżką. W końcu Ing wygonił mnie wzrokiem, bo dawno już zjedliśmy kolację, a ja się zasiedziałem. Poszedłem więc do siebie. Oni poszli do jego pokoju. Nie zarejestrowałem, żeby ktokolwiek z niego wychodził zanim się położyłem, uznałem więc, że mój przyjaciel zaliczył jedną z najlepszych nocy w swoim dotychczasowym życiu i z zazdrości ciężko mi było zasnąć.
Kiedy wstałem w sobotę, później niż zwykle, zastałem ich w kuchni. Z daleka przyciągał mnie zapach tych jego pysznych placków śniadaniowych, a oni całowali się przy stole. Kiedy spytałem głośno czy nie przeszkadzam, Ing odpowiedział mi nerwowo, że owszem. Ona się chyba trochę speszyła. Wziąłem więc sobie placki na śniadanie, a oni niedługo wyszli. Pół godziny później Ingmar wrócił z miną jak gradowa chmura.
– Co jest, Ing, że masz taką minę, miałeś fartowną noc, co? – spytałem ze śmiechem.
– Tak i nie – odpowiedział zagadkowo.
– Co to ma znaczyć? Bzyknąłeś ją czy nie?
– Nie.
– Naprawdę? – niedowierzałem. – To po co ją w ogóle przyprowadziłeś?
– Bo jestem w niej zakochany, ty głąbie – odpowiedział mój przyjaciel.
– No to w takim razie miałeś raczej nieudaną noc... – zaryzykowałem.
– Nieprawda. Było cudownie.
– Spałeś w jednym pokoju...
– ... w jednym łóżku – wtrącił.
– ... w jednym łóżku z kobietą, w której jesteś zakochany, nie uprawialiście seksu i twierdzisz, że to była cudowna noc?
– Była, bo miałem ją blisko, mogłem ją tulić w ramionach, całowaliśmy się...
– Takie rzeczy się robi w liceum. Wy mi wyglądacie na dorosłych.
– Tak, ale to nie znaczy, że ja nie chciałem się z nią kochać – zaprotestował. – Po prostu ona nie była gotowa, a ja nie chciałem jej naciskać.
– Naprawdę się zakochałeś, przyjacielu – westchnąłem wtedy. I pomyślałem sobie, ile bym dał za to, żeby się tak zakochać. I żeby ktoś zakochał się we mnie.
22. Ewa.
Grudzień 2011 r.
– Czy można czuć się gorzej? – pomyślałam, kiedy wracałam do domu po nocy spędzonej na przytulaniu i całowaniu Ingmara. – Co mam zrobić? Niech ktoś mnie oświeci i powie mi, co mam zrobić? – prosiłam w myślach.
Patrycja najwyraźniej usłyszała te prośby, bo od wejścia zajęła się naprostowywaniem mnie. Nie o takie rady mi jednak chodziło. Dla niej to było proste. Trzeba spławić jednego z nich. Kamila albo Ingmara. Innego wyjścia nie było. Ale kiedy mnie spytała, którego z nich kocham, nie umiałam odpowiedzieć albo odpowiedziałabym, że obu. To się nie mieściło w jej światopoglądzie, ale taka była prawda. Kamila jeszcze kochałam. Ale chyba chciałabym przestać. Najwyraźniej, od kiedy tu przyjechałam, zaczęłam nowe życie. Gdybym była z nim tak mocno związana, nigdy nie zwróciłabym uwagi na kogoś innego. Co do Ingmara, to nie mogłam powiedzieć jeszcze, że się w nim zakochałam. A jednak fascynował mnie tak mocno, a przyciągał jeszcze mocniej, że wiedziałam, że coś z tego mogłoby być. Musiałabym tylko zostać we Francji. I nie powiem, że nie przechodziło mi to już przez myśl. Przez te trzy miesiące przyzwyczaiłam się do tego kraju. A najbardziej podobało mi się, że nie muszę martwić się czy starczy mi na życie.
CZYTASZ
WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO CIEBIE
Romance[NOWOŚĆ - ZAKOŃCZONE]. Romans pełen emocji! Maj 2018 roku, Ewa i Jurij, kobieta i mężczyzna po trzydziestce, spotykają się w sklepie. On tam pracuje, ona robi zakupy. Zamieniają ze sobą kilka zdań. Pozornie nic ich nie łączy i pod koniec dnia żadne...