148. Ewa.
Marzec 2018 r.
Wiosna przyszła. I coś zaczęło mnie cieszyć. Wiosenne promienie słońca, zieleniąca się trawa, pierwsze kwiatki, nieśmiało przebijające się z zimnej jeszcze ziemi. Przed moim blokiem ktoś posadził krokusy. Zauważyłam, że uśmiecham się do nich. Popołudniami zaczęłam wychodzić z Ingą na spacery, do parku i na plac zabaw. Chciałam więcej słońca.
Kwiecień 2018 r.
Dostałam w pracy podwyżkę. Szef najwyraźniej uznał, że trzeba mnie jakoś zniechęcić do pomysłu wyjazdu do Francji, chociaż przecież powiedziałam mu, że nie zamierzam wyjeżdżać. To była jednak miła niespodzianka i dowód uznania. Podziękowałam.
Mój prezes od czasu do czasu patrzył jeszcze na mnie maślanym wzrokiem, ale tylko kiedy myślał, że nie patrzę. W pracy zachowywał się profesjonalnie i nie robił mi więcej żadnych niestosownych propozycji. Kiedy się nad tym zastanowiłam doszłam do wniosku, że ja naprawdę zapomniałam o tym, że jestem kobietą. Od śmierci Ingmara nie myślałam o tym, że mogę się komuś jeszcze podobać. Dopiero podstęp Michała, który kazał mi się tak ubrać na szkolenie, otworzył mi oczy. Faceci się jednak za mną oglądali. A ja? Nie byłam gotowa, żeby kogoś sobie szukać, ale przynajmniej zaczęłam rozważać taką ewentualność. Wiedziałam jednak, że nikomu nie będzie łatwo zastąpić mi Ingmara. – Taki mężczyzna, jak on, trafia się niezwykle rzadko.
Maj 2018 r.
– Ten nieszczęsny keczup dla Ingi! – Musiałam się pofatygować do sklepu, żeby mieć czym ją nakarmić. Miałam męczący dzień w pracy, spieszyłam się, żeby ją odebrać z przedszkola, a za nic nie mogłam go znaleźć. Nic dziwnego, że wyładowałam frustrację na biednym pracowniku Biedronki, który okazał się Ukraińcem. Kiedy jednak bezinteresownie mi pomógł, poczułam się głupio.
Podziękowałam mu. Uśmiechnęłam się do niego. I wtedy zobaczyłam, że on się na mnie gapi. W panice nie wiedział, gdzie podziać oczy, szybko odwrócił się i wrócił do swojej pracy. A ja z zakupami wróciłam do domu i wzięłam się za przygotowanie obiadu dla siebie i córki. Do wieczora już praktycznie zapomniałam o tej sytuacji.149. Jurij.
Czerwiec 2018 r.
Czerwiec był dla mnie zawsze stresującym miesiącem. Do tej pory musiałem co pół roku odnawiać wizę w czerwcu, żebym od lipca (lub w grudniu, żebym od stycznia) mógł nadal legalnie pracować i mieszkać w Polsce. Tym razem spotkała mnie miła niespodzianka. Dostałem wizę aż na trzy lata! – Co za ulga...
W pracy też dostałem umowę na trzy lata i symboliczną podwyżkę.
– Jesteś moim najlepszym pracownikiem, Jurij – powiedział mi któregoś dnia Marcin, który był moim kierownikiem. – Muszę o ciebie dbać.
– Dzięki, Marcin. To jest, panie kierowniku – odpowiedziałem i obaj się zaczęliśmy śmiać.
150. Ewa.
Czerwiec 2018 r.
„Bezglutenowe pieczywo w Biedronce" – taka ulotka wpadła mi w ręce, kiedy wychodziłam z pracy. Ucieszyłam się. Chleb bezglutenowy jest naprawdę drogi. Trudno sobie wyobrazić, że ludzie na diecie wydają większość pieniędzy na jedzenie. Kilogram najtańszej mąki to wydatek powyżej dziesięciu złotych, a malutka paczka dwustu lub trzystu gram chleba, zaczyna się od siedmiu-ośmiu złotych. Za wszystko trzeba płacić dużo więcej niż normalnie. Kiedy więc zobaczyłam, że w promocji ma być pieczywo, które lubiła moja córka, od razu poleciałam do najbliższego sklepu tej sieci. Najbliższy był oczywiście ten, w którym zawsze robiłam zakupy po pracy.
CZYTASZ
WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO CIEBIE
Romance[NOWOŚĆ - ZAKOŃCZONE]. Romans pełen emocji! Maj 2018 roku, Ewa i Jurij, kobieta i mężczyzna po trzydziestce, spotykają się w sklepie. On tam pracuje, ona robi zakupy. Zamieniają ze sobą kilka zdań. Pozornie nic ich nie łączy i pod koniec dnia żadne...