VI.6.

197 33 3
                                    

165. Michał.

Sierpień 2018 r.

Tata zmarł 31 sierpnia. Marskość wątroby. Nic dziwnego przy ilościach alkoholu, które zawsze w siebie wlewał. Kiedy przyjechała policja i pomoc społeczna, wyjaśniłem, że zamierzam zostać opiekunem prawnym brata i nie zgadzam się, żeby trafił do żadnej opieki tymczasowej. Maciek to potwierdził. Zostawili go ze mną.

Wrzesień 2018 r.

3 września pochowaliśmy ojca, a następnego dnia wystąpiłem do sądu o przyznanie mi opieki nad bratem. Założyłem też sprawę w procedurze spadkowej. Pozostało czekać na rozprawy.

Maciek poszedł do szkoły. Ojciec zapisał go do technikum rolniczego, ale on twierdził, że wcale nie chce tam chodzić. Musiał jednak się uczyć do momentu, aż znajdę mu nową szkołę. Zadzwoniłem do pracy, że muszę przedłużyć urlop z powodów rodzinnych. Dowódca mi przyznał jeszcze tydzień urlopu okolicznościowego i dwa tygodnie nagrodowego. Byłem mu bardzo wdzięczny. Musiałem też zadzwonić do Ewy, że oddam jej samochód trochę później... Było mi wstyd, ale nie mogłem tego rozwiązać inaczej.

– Nie ma sprawy, Miśku – odpowiedziała. – To ważne. Ja sobie poradzę bez autka do końca września.

– Mam jeszcze jedną prośbę... – i wyjaśniłem jej, że szukam szkoły dla brata, który interesuje się elektroniką.

– Pójdę jutro do tej szkoły niedaleko nas i zapytam, co potrzeba, żeby go przyjęli – odpowiedziała mi.

– Dziękuję, Ewciu... Jesteś kochana.

– Wiesz, że to nic takiego.

Maciek spytał mnie oczywiście, kim jest ta Ewa, z którą tak często rozmawiam. Powiedziałem, że to moja przyjaciółka i pokazałem mu nasze zdjęcia z wakacji z Ingą.

– A to twoja córka?

– Nie, to jest córka Ewy i jej byłego męża.

– Ale ożenisz się z nią? – dopytywał.

– Nie.

– Czemu? Lubisz ją, kochasz chyba, jest piękna...

– Tak, ale kocham ją jak siostrę.

– A masz kogoś innego?

– Tak.

– A z kim rozmawiasz po angielsku?

– Właśnie z nim – odpowiedziałem, czując, że muszę być od początku szczery z moim bratem, żeby mi zaufał.

– Z nim???

– Tak, Maciek. Jestem w związku z facetem, bo jestem gejem.

– Tak się przyznajesz? Nie boisz się, że cię pobiją?

– Ja żyję w trochę innym miejscu. Poza tym nikt mi nie podskoczy, bo umiem się bronić. Sam zobaczysz.

– No, może. Nie znam innego świata, poza tym, który tu widzisz.

– Zdajesz sobie sprawę z tego, że teraz całe twoje życie się zmieni, Maciek? – spytałem brata, zanim podjęliśmy ostateczną decyzję co do gospodarstwa.

– Tak. Ale ja chcę być taki, jak ty, bracie – odpowiedział. – No, może poza tym, że jednak podobają mi się dziewczyny – zaśmiał się.

– W takim razie pozbędziemy się tego domu i gospodarstwa i zabiorę cię do mnie. Pójdziesz do nowej szkoły, a potem na studia. Jasne?

– Jak każesz, Michał. Będę się starał, żeby cię nie zawieść – odparł. Ucieszyłem się, że mój brat chce coś zmienić w swoim życiu. Ja w jego wieku nie miałem takiej szansy.

Przez ten miesiąc, który spędziłem w Dobromyślu, lepiej się poznaliśmy. Widziałem, czym się interesuje, w czym jest dobry. Wiedziałem, że mogę mu pomóc. Po jakimś czasie zacząłem dostrzegać w bracie podobieństwo do mnie, mimo że było między nami dziewiętnaście lat różnicy i mieliśmy tylko wspólnego ojca. To było jednak miłe uczucie. Pokrewieństwo.

Propozycję kupna domu z gospodarstwem złożyłem wszystkim sąsiadom z wioski i z najbliższej okolicy. Do połowy września miałem już trzy oferty. Wybraliśmy z Maćkiem najkorzystniejszą. Co ciekawe, wcale nie była to najwyższa oferta. Po prostu Maciek stwierdził, że ten sąsiad jest najporządniejszy i będzie dbał o ziemię naszych przodków. Zgodziłem się z nim.
W międzyczasie odbyły się sprawy w sądzie. Ja zostałem prawnym opiekunem Maćka, a sąd przyznał nam obu po połowie spadku po ojcu, przy czym ja miałem nim zarządzać do osiągnięcia przez brata pełnoletności. Sprzedałem więc dom i ziemię sąsiadowi, wrzuciłem pieniądze na dwie lokaty – jedną na imię i nazwisko Maćka, a drugą na swoje, a potem kazałem mu się spakować do jednej dużej torby. Powiedziałem mu, żeby zabierał tylko rzeczy najbardziej osobiste, takie, z którymi nie chciałby się rozstać, bo wszystko inne mogę mu kupić. Maciek wziął więc głównie ubrania i zdjęcia, które znalazł w komodzie ojca.
Na dnie leżały też stare albumy, a w nich zdjęcia z moją matką i ze mną. Zabrałem też mały stolik i krzesełko, które podobno zrobił mój pradziadek, kiedy się urodziłem, żebym miał na czym się bawić. I wszystkie książki, jakie znalazłem w domu. Więcej nie zmieściło się do małego samochodu Ewy.

Wyjechaliśmy stamtąd w piątek, 28 września rano. Tak, jak się umówiłem z sąsiadem, przekazałem mu wtedy klucze do domu.

Maciek przez całą drogę był zamyślony. Patrzył przez okno samochodu i nie odzywał się. Czasem zatrzymywaliśmy się na przerwę i coś do jedzenia, wtedy ze mną rozmawiał, tak ogólnie. Wiedziałem, że potrzebuje czasu. Dopiero co stracił ojca, który go wychował i zawalił się cały jego świat. Dopiero dowiedział się, że ma brata. Mnie. Nie naciskałem go więc.

Na miejsce dojechaliśmy koło osiemnastej. Cały dzień w drodze. W domu oczywiście nie miałem niczego do jedzenia, ale Ewa wpadła na to szybciej niż ja. Zadzwoniła, kiedy miałem jeszcze godzinę do celu i zaprosiła nas na kolację.
Na miejscu wysłałem jej więc wiadomość, że odświeżymy się tylko i niedługo przyjdziemy.

– Maciek, jesteśmy zaproszeni na kolację do Ewy. Fajnie, bo ja nie mam w domu nic do jedzenia. Pokażę ci mieszkanie, a potem pójdę pod prysznic. Ty się za ten czas rozpakuj i też się wykąpiesz przed wyjściem, okej?

– Jasne.
Pokazałem Maćkowi całe mieszkanie. W końcu umieściłem go w tym pokoju, w którym kiedyś spała Inga, kiedy Ewa mieszkała u mnie. Miał tam kanapę, biurko, szafę na ubrania i sporo miejsca.

– To będzie twój pokój. Czuj się tu jak u siebie – powiedziałem.

– Dzięki, Michał.

– Dobra, to ja idę pod prysznic, a ty się rozpakuj i przygotuj sobie czyste ubrania.

Kiedy obaj byliśmy już gotowi, poszliśmy do Ewy.

– Cześć, Ewciu – przywitałem się z nią, przytulając ją i całując w policzek. – To jest właśnie mój brat, Maciek – przedstawiłem jej młodego.

– Cześć, Maciek. Jestem Ewa – przywitała się z moim bratem, wyciągając do niego rękę. Kiedy ją uścisnął, przyciągnęła go do siebie i przytuliła. – Jesteś u nas mile widziany – dodała. – A to jest moja córka, Inga. Jutro kończy sześć lat. Jesteście zaproszeni na przyjęcie.

– Jest śliczna – powiedział Maciek do mnie cicho, kiedy Ewa zniknęła w kuchni.

– Wiem – uśmiechnąłem się. – A jeszcze milsza.



Jak myślicie? Jak Maciek zaadaptuje się w nowej rzeczywistości? Czy Michał da radę zastąpić mu ojca?

WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO CIEBIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz