III.9.

181 32 6
                                    

87. Ingmar.

Luty 2015 r.

Odebrałem wiadomość od Ewy i przeczytałem ją dwa razy. – A więc jej nowy znajomy woli chłopców... No cóż, dla mnie to lepiej. Jak to dobrze, że trafiła na kogoś takiego. – Ktoś musiał czuwać nade mną. Ewa wypomniała mi też, że ciągle byłem żonaty. Powiedziała jednak, że za mną tęskniła i chciałaby się spotkać. To dużo sprzecznych informacji naraz. Nie wiedziałem czy mnie chciała, czy nie. Jedno było pewne. Ewa zamierzała się rozwieść, a to oznaczało, że za jakiś czas będzie wolna. A ja nie.

W połowie miesiąca spotkałem się z Djamelem. Opowiedziałem mu o moich wszystkich rozterkach i o tym, że Ewa się miała rozwieść:

– Ale ty jesteś żonaty, przyjacielu – przypomniał mi.

– No jestem, nie da się ukryć. Ale mojej żonie też to chyba zaczęło przeszkadzać – zauważyłem. – W ciągu ostatnich dwóch tygodni więcej jej nie ma w domu, niż jest. Ciągle lata do Szwecji.

– Może taką ma pracę?

– A może mnie unika? – spytałem. Wiedziałem, że nie dojdziemy do porozumienia w tej sprawie. Djamel zawsze uważał, że nie powinienem był żenić się z Elsą, ale też stwierdził, że skoro już się ożeniłem, powinienem być wobec niej uczciwy. Miał rację, jak zwykle. Właśnie zacząłem żałować, że nie słuchałem go wcześniej. Ile przykrości by to oszczędziło mi i Ewie. Jakie mielibyśmy dziś cudowne życie, gdyby nie moja głupota!

Minęły następne dwa tygodnie, kończył się luty, a ja wciąż nie miałem jasności, co powinienem zrobić. I jak. Tymczasem Elsa praktycznie zamieszkała w Sztokholmie. Dostała tam mieszkanie służbowe i spędzała ze mną coraz mniej czasu. W końcu zaczęła przebąkiwać o tym, że mają zlikwidować filię jej firmy w Paryżu i musiałaby przeprowadzić się do Szwecji albo zmienić pracę. Tego było mi już za wiele. W końcu wkurzyłem się i wygarnąłem jej to:

– Jak to sobie wyobrażasz? Więcej cię nie ma, niż jesteś! Wiesz doskonale, że mam tu wymarzoną pracę i latami pracowałem na to stanowisko na Beaux–Arts.

– Wiem. Ale ja też się rozwijam zawodowo, jak byś nie zauważył – odparła zdenerwowana.

– Zauważyłem. Tylko co z naszym małżeństwem, skoro ty chcesz mieszkać w Szwecji, a ja zostać w Paryżu?

– Nie wiem – spuściła głowę. – A może zrobimy tak, jak do tej pory? – zaproponowała.

– Co masz na myśli?

– Że w tygodniu będę w Szwecji, a na weekendy będę przyjeżdżać do Paryża?

– A co ja miałem do gadania? Postawiłaś mnie przed faktem dokonanym...

– To co, mam przyjechać na następny weekend czy nie?

88. Elsa.

Luty 2015 r.

Ingmar zaczynał mnie irytować. Jego ciągłe niezadowolenie i zrzędzenie przyprawiały mnie o mdłości. Miałam prawo prowadzić swoją karierę tak, jak chciałam. A on, zamiast być ze mnie dumny, wymyślał problemy. Ja byłam z niego dumna i nie wyobrażałam sobie, żeby zostawił swoją ambitną pracę na uczelni. Dlaczego on nie mógł zaakceptować, że ja też chciałabym osiągnąć sukces? Umykała mi jedna kwestia. – Co się stanie z naszym małżeństwem, kiedy będziemy się widywać tylko w weekendy?

Marzec 2015 r.

W końcu zadałam mu to pytanie: „Mam przyjechać na następny weekend czy nie?". Zastanowił się chwilę i stwierdził, że to zależy ode mnie. Jeśli będę chciała do niego przyjechać, tym lepiej. Jeśli nie, byłoby miło, gdybym go o tym wcześniej powiadomiła. Nie wyglądał na zawiedzionego. A ja już w myślach obracałam dni i tygodnie, które spędzę w Szwecji z moim kochankiem Olavem. Olav nie zrzędził. Też był żonaty, ale czas, który spędzaliśmy razem, poświęcał mi w stu procentach.

WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO CIEBIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz