VI.11.

214 30 9
                                    

173. Ewa.

Wrzesień 2018 r.

28 września, kiedy Michał wracał z bratem do domu, zwolniłam się wcześniej z pracy, żeby zapisać Maćka do technikum elektronicznego. Szkoła była tuż obok mojego bloku, a dyrektor bardzo miły. Kiedy wyjaśniłam mu, w czym rzecz, powiedział, że będzie potrzebował jeszcze dokumenty chłopca i najlepiej, żeby przyszedł z nim jego opiekun prawny. Powiedziałam, że Michał przyprowadzi Maćka w poniedziałek i przyniesie dokumenty ze sobą. Chodziło mi tylko o to, żeby mieli gdzie przyjść, żeby młody nie tracił lekcji.

– Oczywiście. Zapraszam ucznia do szkoły na ósmą, a jego brata prosto do mojego gabinetu – zadecydował dyrektor.

– Przekażę to mojemu przyjacielowi – odpowiedziałam. Podziękowałam dyrektorowi i się pożegnałam. Wysłałam Michałowi smsa, jak wygląda sprawa, bo wiedziałam, że jest w trasie. Potem poszłam na zakupy.

W sklepie spotkałam Jurija. Wypytywał mnie, co Inga by chciała na urodziny. I co on może kupić dla mnie. Wykręciłam się, że niczego nie potrzebuję, a w sprawie Ingi zostawiłam mu szerokie pole wyboru. Pożegnałam się z nim, mówiąc „do jutra", co samo w sobie było sympatyczne. Bo wiedziałam, że jutro się naprawdę zobaczymy. I poszłam po Ingę. Do wieczora miałam dużo pracy w domu. Próbowaliście zrobić kiedyś tort i ciasto bez jajek? Ja jednak miałam już wprawę i sprawdzone przepisy.

Wieczorem na kolację wpadł Michał z bratem. Maciek był do niego bardzo podobny. Pewnie obaj byli podobni do ojca. Kiedy się pożegnaliśmy, wiedziałam już, że mój przyjaciel jest najlepszą osobą, która mogła się zająć piętnastoletnim Maćkiem. On po prostu do tego się urodził. Pomyślałam sobie, że byłby bardzo dobrym ojcem, ale nie wiedziałam, jak on sam wyobraża sobie rodzicielstwo w takiej sytuacji, w jakiej był. Dobrze więc, że miał się kim zająć.

W sobotę do południa wszystko było gotowe. Inga biegała po domu podekscytowana, ale pomagała mi na tyle, ile umiała. Potem zjadłyśmy obiad i zostało nam czekać na gości.

Pierwsi przyszli Michał i jego brat. Przywitałam się z nimi oboma, a moja córka rzuciła się na nich z entuzjazmem, od razu anektując Maćka, jako swojego starszego brata. Michał tylko spojrzał na mnie z uśmiechem. Jeszcze dwa miesiące wcześniej żadne z nas nie wyobrażałoby sobie takiego scenariusza.

Posadziłam ich w salonie i zrobiłam im coś do picia. Wtedy zadzwonił dzwonek. Przyszedł Jurij z Olgą. Złożyli życzenia Indze i dali jej prezent. Dziewczynki pobiegły do pokoju mojej córki, a Jurij dał mi czerwoną różę, patrząc na mnie wyczekująco. Podziękowałam mu i pocałowałam go w policzek. Wtedy do przedpokoju wszedł Michał. Widziałam, że mina Jurija się zmieniła i domyśliłam się, że chodzi o Michała. Zaprosiłam go do salonu i przedstawiłam ich sobie. A potem zaproponowałam, żeby Jurij poszedł ze mną do kuchni i wybrał sobie kawę, bo nie umiał się zdecydować, jaką chce. 

Korzystając z okazji, bo byliśmy sami, wyjaśniłam mu, prosząc o dyskrecję, że Michał jest dla mnie jak brat. Nie uwierzył mi chyba za bardzo. W końcu powiedziałam mu o orientacji przyjaciela. Zrozumiał od razu. I wtedy stało się coś, na co nie byłam przygotowana. Jurij przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Nie spodziewałam się, że tym jednym pocałunkiem on wywoła we mnie takie emocje. Po chwili odsunął się ode mnie zakłopotany, a ja zobaczyłam w kuchni Michała.

– Misiek, musisz przeszkadzać? – spytałam, zła, że przyjaciel mnie nakrył w takiej sytuacji, gdzie sama nie kontrolowałam tego, co się dzieje, nawet ze mną. Michał speszył się i wyszedł z kuchni.

– Przepraszam – powiedziałam. – Nie sądziłam, że on jest taki wścibski.

– To ja przepraszam – odpowiedział. – Chyba mnie poniosło?

WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO CIEBIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz