72. Djamel.
Styczeń 2015 r.
W sobotę, 3 stycznia umówiłem się z Ingmarem na piwo w barze, tak jak to czasem robiliśmy, od kiedy przestaliśmy razem mieszkać. Ja, oczywiście, piłem zawsze bezalkoholowe, ale lubiłem jego smak. Ing tym razem też pozostał przy bezalkoholowym;
– O, a co jest z tobą, brachu? – spytałem zdziwiony.
– Nic, za dużo wypiłem na waszym weselu i czuję, że muszę zrobić przerwę. A poza tym, chciałbym zachować trzeźwy umysł.
– A co się dzieje?
– Otóż to. To jest dobrze postawione pytanie, mój przyjacielu.
– Co jest, Ing? – dopytywałem się.
– Powiedz mi najpierw, czemu zawdzięczam to zaproszenie?
– A nie domyślasz się? – zdziwiłem się.
– Mam pewną teorię. A więc?
– Ewa. I Elsa. I co jest, do cholery? – spytałem go wprost.
– Zacznijmy od tego, co już pewnie wiesz...
– To znaczy? – Chciałem, żeby mówił precyzyjniej.
– Od tego, że zaprosiliście nas na wesele, a ja i Ewa nie widzieliśmy się prawie trzy lata...
– Nie mogliśmy was nie zaprosić. To już ustaliliśmy. Ale kto ci kazał z nią tańczyć i iść za nią do jej pokoju w hotelu?
– Nikt mi nie kazał z nią tańczyć. Sam chciałem. I ona też. Zaczęliśmy rozmawiać i przypomnieliśmy sobie wszystko. A potem już poszło z górki. To ona zaprosiła mnie do swojego pokoju.
– Ale ty się szczególnie nie opierałeś...
– No co ty! A mógłbym się opierać? Poleciałem za nią jak pies. A ty co byś zrobił na moim miejscu?
– Zastanowiłbym się, co na to moja żona?
– Djam, do cholery, mojej żony nie było, ja byłem pijany, a to była Ewa, miłość mojego życia. Miałbym jej odmówić?
– A więc przyznajesz, że ją kochasz?
– Przyznaję. Kiedy ją zobaczyłem, wszystko we mnie odżyło. Tak, jakby te trzy lata w ogóle nie minęły. Teraz już jestem pewien, że popełniłem największy błąd w moim życiu, pozwalając jej wyjechać. To powinna być moja żona i moje dziecko. A teraz zrobił się jeszcze większy problem.
– Jaki?
– Oddałem Ewę i jej córeczkę w łapy psychopaty, Djam. Ona napisała do mnie w Sylwestra. Podobno ten zwyrodnialec podtruł dziecko i uderzył ją.
– Otruł własne dziecko? – nie dowierzałem. – I uderzył żonę?
– No właśnie.
– I co jej powiedziałeś?
– Kazałem jej od niego odejść z dzieckiem, jak najszybciej. I powiedziałem, że może na mnie liczyć.
– A może?
– Oczywiście. Nie zostawię jej więcej samej w takiej trudnej sytuacji.
– Ing, jest jeszcze jeden problem.
– Co?
– Jesteś żonaty, pamiętasz?
– Pamiętam. I na razie nie wiem jeszcze, jak to rozwiązać.
– Ale już mieszasz w głowie Ewie?
– Wiesz co? Niech ona się najpierw rozwiedzie, to jest ważniejsze. A ty nie waż się mnie wydać przy Elsie.
CZYTASZ
WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO CIEBIE
Romance[NOWOŚĆ - ZAKOŃCZONE]. Romans pełen emocji! Maj 2018 roku, Ewa i Jurij, kobieta i mężczyzna po trzydziestce, spotykają się w sklepie. On tam pracuje, ona robi zakupy. Zamieniają ze sobą kilka zdań. Pozornie nic ich nie łączy i pod koniec dnia żadne...