25. Ingmar.
Styczeń 2012 r.
Ewa zadzwoniła do mnie drugiego stycznia po pracy. Powiedziała mi, że jej narzeczony wyjechał już z powrotem do Polski, ale że będzie mogła się ze mną spotkać dopiero na weekend. Niestety, ja miałem pracę w najbliższy weekend, więc umówiliśmy się dopiero na następny. Nie mogłem się już doczekać, kiedy ją zobaczę, ale miałem tyle zobowiązań w pracy i na uczelni, że nie mogłem nic na to poradzić.
Kiedy w końcu się spotkaliśmy, powiedziała mi, że w sklepie zaproponowali jej stanowisko kierownicze. Kiedy zobaczyli, jak świetnie sobie radzi z zatowarowaniem, kasami, a potem dowiedzieli się, że skończyła studia z zarządzania, uznali, że będzie się do tego świetnie nadawała. Ewa była przeszczęśliwa i oczywiście przyjęła tę propozycję. Wyglądało na to, że naprawdę chce zostać we Francji. To była ogromna szansa dla mnie. Zaprosiłem ją więc ją do teatru i na kolację do restauracji z okazji jej awansu.
Na sztukę poszliśmy w piątek wieczorem. Dawno już nie czułem się tak wyjątkowo. Ubrałem najlepszy garnitur, jaki mam. Właściwie jedyny, jaki mam we Francji, bo nie przepadam za oficjalnymi strojami. Ale fajny. Ewa założyła zieloną sukienkę. Wyglądała obłędnie. Schrupałbym ją bez przystawki, gdyby nie to, że byliśmy w miejscu publicznym. Po wyjściu z teatru, przeszliśmy się do restauracji, która była niedaleko. Zamówiliśmy kolację i dobre wino do tego. Było co świętować.
– Gratuluję ci, Ewo – powiedziałem. – Cieszę się, że inni też poznali się na tym, jak jesteś niesamowita. – Zaśmiała się wtedy.
– Dziękuję ci, Ingmar – odpowiedziała z uroczym uśmiechem. – Nie spodziewałam się tego, ale bardzo się cieszę. Od przyszłego miesiąca będę pracować na nowym stanowisku, ale już dziś mogę to świętować.
– A ja się cieszę z tego, że zostajesz we Francji, wiesz? – powiedziałem wtedy, patrząc na nią wymownie. Zarumieniła się delikatnie.
– Ja też się cieszę.
– Mogę dziś cię zaprosić do siebie? – spytałem wtedy bezpośrednio. Uśmiechnęła się pobłażliwie.
– Możesz. Ale nie wiadomo czy ja przyjdę – zaśmiała się, kiedy to powiedziała. A wtedy to ja się zawstydziłem. Na mojej bardzo jasnej skórze było widać wszystkie emocje. Miałem wrażenie, że moja twarz płonie. Wtedy ona wzięła mnie za rękę i powiedziała jeszcze: – Ale to jednak bardzo prawdopodobne, że się zgodzę. Ulżyło mi. Zacząłem oddychać spokojniej i czerwień zeszła mi z twarzy.
Zjedliśmy pyszną kolację, wypiliśmy dobre wino, zamówiliśmy nawet mały deser. Ewa była już słodka, jak cukierek. A ja bardzo, bardzo szczęśliwy. Kiedy wyszliśmy z restauracji, powtórzyłem pytanie:
– Mogę cię zaprosić do siebie?
– Możesz – zgodziła się.
– A przyjdziesz? – spytałem, pamiętając sposób, w jaki się ze mną droczyła w restauracji.
– Tak – odpowiedziała po prostu. Pojechaliśmy więc do mnie taksówką, bo nasze stroje nie pozwalały na przemieszczanie się metrem. A tam, spieszyło mi się po prostu. Tego wieczoru byłem jednak gotów ponieść wszystkie koszty. Chciałem, żeby Ewa nigdy go nie zapomniała. I ja też nie chciałem go nigdy zapomnieć.
Djamela miało nie być dziś w domu. Załatwił sobie nocleg u kuzyna, którego dawno nie widział. Byłem mu bardzo wdzięczny, bo chciałem mieć mieszkanie tylko dla siebie i Ewy. I tak właśnie było. W domu zaproponowałem jej jeszcze coś do picia, żeby nie wyjść na gbura, ale poprosiła tylko o szklankę wody. Potem poszliśmy do mojego pokoju. Patrzyłem na nią, zachwycony tym cudem natury, który stał przede mną w zielonej sukience i szarych rajstopach.
CZYTASZ
WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO CIEBIE
Romance[NOWOŚĆ - ZAKOŃCZONE]. Romans pełen emocji! Maj 2018 roku, Ewa i Jurij, kobieta i mężczyzna po trzydziestce, spotykają się w sklepie. On tam pracuje, ona robi zakupy. Zamieniają ze sobą kilka zdań. Pozornie nic ich nie łączy i pod koniec dnia żadne...