180. Jurij.
Listopad 2018 r.
Od początku listopada zacząłem nową pracę. To była niezwykła przygoda. W końcu miałem szansę wykorzystać choć trochę mojej wiedzy. Laboratorium firmy Bioderme Polska było najnowocześniejszym, jakie w życiu widziałem. Uniwersytet nie miał takiego sprzętu. Kierownik, pan Roman, gość po sześćdziesiątce, okazał się całkiem sympatycznym facetem. Już na samym początku powiedział mi, że nie zatrudniłby mnie, gdyby nie Ewa, bo nie przepada za obcokrajowcami, ale po dwóch tygodniach po raz pierwszy mnie pochwalił:
– Ewa miała jednak rację. Jesteś nie tylko dobrym pracownikiem, ale też fajny z ciebie chłopak, Jurij.
– Dziękuję, panie Romanie – odpowiedziałem.
– I powiem ci tak w sekrecie... ja też nie lubię ruskich – dodał kierownik. – A więc Ewa rozmawiała z nim o mnie przed rozmową kwalifikacyjną. Ciekawe co jeszcze jej zawdzięczam? – Cieszyłem się, że ją poznałem. Ona zupełnie zmieniła moje życie. Nie tylko zawodowe. Przede wszystkim prywatne.
A jednak między nami nie zawsze było idealnie. Ewa ze mną grała. Pozwalała mi się zbliżać po to, żeby potem mnie odepchnąć. Raz było super, innym razem odbijałem się od ściany. Nigdy nie wiedziałem na jaki jej humor akurat trafię. Problem był taki, że ja byłem w niej zakochany i przez to niejako na łasce jej humorów.
Kiedy jednak pewnego wieczoru po naszej kłótni zaciągnęła mnie do łóżka, nie protestowałem. Pragnąłem jej jak szalony, nie umiałbym jej odrzucić w takim momencie. Ona mnie kompletnie zdominowała. Zrobiła ze mną co chciała, a ja się cieszyłem, jakbym wygrał główną nagrodę na loterii.
Cieszyłem się do czasu aż kazała mi iść spać na kanapie... Dawno nie przeżyłem takiego zawodu. Musiało to być widać na mojej twarzy, bo unikała mojego wzroku nawet następnego dnia. Wróciłem z Olgą do domu i próbowałem to sobie wytłumaczyć tym, co mi opowiedziała poprzedniego wieczoru, ale to nie było takie proste, jak się wydaje. Rozumieć, to jedno, a czuć, drugie. A ja czułem, że ją kocham i chcę mieć całą tylko dla siebie.
Kiedy tydzień później zaprosiła mnie do siebie na weekend, pobiegłem do niej jak na skrzydłach. I znowu spotkał mnie zawód. On wolała udawać, że w ogóle nic się nie stało między nami i że to był „wypadek".– Ładny mi wypadek... – Byłem jeszcze bardziej zawiedziony. W końcu wkurzyłem się i powiedziałem jej, że wolę być „tylko" przyjacielem i żeby nie liczyła na więcej takich „wypadków" z mojej strony. Nie wiedziałem, czy byłbym w stanie jej odmówić, gdyby znowu mnie chciała, ale przynajmniej ona miała myśleć, że tak było.
Rzeczywiście przez jakiś czas było dobrze. Zachowywaliśmy się jak przyjaciele. Ewa unikała sytuacji dwuznacznych. Ja też. Żadnych czułości, spoufalania się, dotyku, który daje ochotę na więcej. Byłem trochę zawiedziony, ale z drugiej strony przynajmniej wszystko było między nami jasne. Jak zwykle do czasu.
Grudzień 2018 r.
Na początku grudnia kupiłem auto, które miało zawieźć mnie i Olgę na Ukrainę na święta, nie zużywać za dużo paliwa i nie zajmować zbyt wiele miejsca. Padło na Opla Astrę w wersji hatchback z oszczędnym silnikiem diesla. Był używany i miał już dwanaście lat, ale był też zadbany i w dobrym stanie technicznym. Dostałem do niego dwa komplety kół i nawet fotelik dla Olgi, bo dziecko poprzedniego właściciela właśnie z niego wyrosło. Wydałem co prawda wszystkie moje oszczędności, ale teraz zarabiałem więcej niż w Biedronce, wiedziałem, że się odkuję. Już zacząłem marzyć o lepszym mieszkaniu... Moje życie naprawdę wyglądało teraz o wiele lepiej niż parę lat temu, kiedy tu przyjechałem. Tylko Ewa spędzała mi sens z powiek. Gdyby nie jej opór i upór, byłbym naprawdę szczęśliwym facetem.
CZYTASZ
WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO CIEBIE
Romance[NOWOŚĆ - ZAKOŃCZONE]. Romans pełen emocji! Maj 2018 roku, Ewa i Jurij, kobieta i mężczyzna po trzydziestce, spotykają się w sklepie. On tam pracuje, ona robi zakupy. Zamieniają ze sobą kilka zdań. Pozornie nic ich nie łączy i pod koniec dnia żadne...