135. Ewa.
Kwiecień 2016 r.
Miesiące mijały, a ja ciągle miałam w sercu dziurę po Ingmarze. Nic na dłuższą metę mnie nie cieszyło. Michał starał się być mi wsparciem, ale nawet on miał swoje życie. Od kiedy Karol wyszedł ze szpitala w październiku, zaczęli się spotykać prywatnie.
Pati i Djamel pytali mnie od czasu do czasu, kiedy zamierzam przyjechać i zająć się sprawą spadku po Ingmarze, ale ja nie miałam serca do tego. W końcu, za ich namową, postanowiłam pojechać do Paryża z Ingą na długi weekend majowy.Wyjechałyśmy już 29 kwietnia. W piątek wieczorem. Na miejscu byłyśmy w sobotę rano i od razu pojechałam z córką do przyjaciół. Spędziłam z nimi cały dzień, przenocowałyśmy u nich. Wieczorem nagadałam się z Patrycją za wszystkie czasy, bo Inga już spała, a Djamel poszedł położyć Nicolasa.
– Jak się masz, Pati? – spytałam.
– Świetnie – odpowiedziała. – Niko już śpi w nocy, odzyskałam normalny sen – zaśmiała się.
– A mąż jak się spisuje?
– Jak zwykle niezastąpiony, w każdej dziedzinie – odparła. – Wiem już skąd biorą się stereotypy o erotycznych wyczynach facetów Afryki – puściła do mnie oko.
– Aż tak dobrze? – spytałam, zdziwiona, że moja przyjaciółka w ogóle porusza ten temat.
– Tak – odpowiedziała po prostu.
– Ingmar też był boski w łóżku... – westchnęłam. Mina Pati natychmiast się zmieniła.
– Ewuś, nie chciałam się zasmucić, przepraszam.
– To nie twoja wina. Masz prawo czuć się szczęśliwa i o tym mi mówić. Od tego się ma przyjaciół, prawda?
– A ty jak się masz?
– To już nie boli tak, jak na początku – odpowiedziałam po chwili zastanowienia. – Ale ciągle ciężko się mi pogodzić z tym, że go już nie zobaczę. A zwłaszcza, jak jestem w Paryżu, mam wręcz ochotę pobiec do niego i oczekiwać, że on tam będzie – wyjaśniłam.
– Nie znam tego z autopsji, ale słyszałam, że z czasem będzie ci coraz lżej, aż zostanie tylko taki sentyment, jak do kogoś, kogo kiedyś znałaś i lubiłaś.
– Nie sądzę. To nie to samo, co dawno nie widziana koleżanka z podstawówki.
– Nie to miałam na myśli.
– Nieważne, Pati. Nie mówmy o tym, bo nie chcę się ciągle smucić. Muszę zacząć lepiej funkcjonować dla Ingi. Ona już naprawdę zaczęła się przejmować.
– Masz rację. To Inga jest dla ciebie najważniejsza. Jej stan ducha teraz będzie rzutował na całe jej przyszłe życie.
– Dlatego wzięłam ją do Paryża. Chcę, żeby miała trochę rozrywki. Ona wprost uwielbia wszystko, co francuskie. W pokoju kazała sobie powiesić plakat z wieżą Eiffla, muszę jej robić co tydzień naleśniki albo tartę. Naoglądała się Fancy Nancy Clancy i mówi „mais oui", „bonjour" i inne śmieszne słówka. Zwariować z nią można.
– Próbuję to sobie wyobrazić. Pamiętam, jak ty byłaś mała i uparłaś się, że nauczysz się francuskiego. Chodziłaś po ulicy i gadałaś głupoty z francuskim akcentem. – Patrycja zaczęła się śmiać i śmiała się tak chyba z pięć minut, aż się pokładała. W końcu mi też się udzieliło, aż się obie popłakałyśmy ze śmiechu.
Maj 2016 r.
1 maja po śniadaniu wzięłam klucze od Djamela i poszłam z Ingą do mieszkania po Ingmarze.
CZYTASZ
WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO CIEBIE
Romance[NOWOŚĆ - ZAKOŃCZONE]. Romans pełen emocji! Maj 2018 roku, Ewa i Jurij, kobieta i mężczyzna po trzydziestce, spotykają się w sklepie. On tam pracuje, ona robi zakupy. Zamieniają ze sobą kilka zdań. Pozornie nic ich nie łączy i pod koniec dnia żadne...