183. Jurij.
Grudzień 2018 r.
Ewa poprosiła mnie, żebym wrócił z Ukrainy wcześniej, bo na początku stycznia chciała zabrać mnie i Olgę do Paryża.
– Ale po co? – zdziwiłem się. – Czemu potrzebujesz nas do tego?
– Chcę was zabrać do Luwru w pierwszą niedzielę stycznia. Mają wtedy darmowy wstęp i w muzeum są tłumy, ale to jest cudowne! – emocjonowała się.
– Ale mnie do Luwru? Jestem biologiem, nie rozumiem kultury – zaprotestowałem.
– Juri, ale przecież natura i kultura, to tylko dwie strony tego samego medalu. W każdym człowieku jest trochę tego i trochę tego. O tym, jacy jesteśmy, decyduje przewaga któregoś pierwiastka – wyjaśniła.
– Powtarzam ci, że jestem biologiem.
– Ewolucjonistą, tak?
– Tak.
– No to wyobraź sobie, że kultury nie byłoby w ogóle.
– No i?
– Jak to „no i"??? Ludzie do dziś siedzieliby w jaskiniach, nie powstałyby nawet te paleolityczne rysunki na ścianach – stwierdziła. No, miała trochę racji, musiałem to przyznać:
– No dobrze, masz rację. Coś jednak musiało pchać ludzi do rozwoju.
– To jak będzie? Pojedziesz ze mną do Luwru?
– Pojadę, Ewo.
– Obiecuję, że wyjaśnię ci wszystko na miejscu. Zobaczysz, że to nie takie trudne – ucieszyła się. A ja, widząc jej uśmiech, poczułem ciepło w sercu.
Nazajutrz z samego rana wyjechałem z Olgą na Ukrainę. Pierwszy raz jechałem w tak długą trasę swoim autem. Ponad 1250 kilometrów. Cały dzień jazdy. Na miejscu byłem wykończony, ale przyjechaliśmy o wiele szybciej niż autokarem.
Moja mama bardzo ucieszyła się, kiedy nas zobaczyła i zdziwiła, gdy zauważyła, jak Olga urosła. Po tygodniu pobytu odważyłem się jej o to spytać:
– Mamo, a co byś powiedziała, żeby pojechać z nami do Polski?
– Nie wiem, synku – odpowiedziała zdziwiona, że w ogóle jej coś takiego proponuję. – Ja myślałam, że to wy wrócicie tutaj...
– Nie sądzę – musiałem odpowiedzieć szczerze. – W tym kraju nic się nie zmieniło, od kiedy wyjechałem. A w Polsce mam dobrą pracę, Olga chodzi do zerówki...
– I to wszystko?
– Nie. Jest jeszcze Ewa.
– Kim jest Ewa?
– To mama mojej przyjaciółki, Ingi – odpowiedziała Olga.
– I moja przyjaciółka.
– Przyjaciółka? – moja mama zrobiła niedowierzającą minę.
– No dobrze, kobieta, którą kocham – przyznałem się. Mina mojej mamy ewoluowała.
– Cieszę się, że się otworzyłeś na taką ewentualność, synku – powiedziała po chwili. – Ale rozumiem, że ona nie jest Ukrainką?
– Nie, mamo. Ewa jest Polką.
– A czy ona kocha ciebie?
– Myślę, że tak.
– Czyli nie wrócisz?
– Raczej nie. Ale ty powinnaś rozważyć przyjechanie do nas.
– Ale tutaj jest grób twojego ojca, dziadków. I Swietłany.
CZYTASZ
WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO CIEBIE
Romance[NOWOŚĆ - ZAKOŃCZONE]. Romans pełen emocji! Maj 2018 roku, Ewa i Jurij, kobieta i mężczyzna po trzydziestce, spotykają się w sklepie. On tam pracuje, ona robi zakupy. Zamieniają ze sobą kilka zdań. Pozornie nic ich nie łączy i pod koniec dnia żadne...