III.8.

187 30 3
                                    

84. Ingmar.

Luty 2015 r.

Ostatnio Ewa często do mnie pisała. Lubiłem jej maile. Wnosiły powiew świeżości w moje szare życie. Kiedy jednak zaczęła opisywać mi sytuację z mieszkaniem, zdenerwowałem się. To, że jej mąż był psycholem, już wiedziałem. Nikt normalny by nie postępował w ten sposób. Nie podobało mi się, że ją nachodził i próbował grozić, ale co mogłem zrobić na odległość? Ale naprawdę ubodło mnie coś innego. – Jakiś facet próbuje zająć moje miejsce? – Uznałem, że ten Michał, który wynajął jej mieszkanie, to sprytna sztuka. Na razie nie było go w kraju, a ja musiałem upewnić się co do uczuć Ewy zanim on wróci. Napisałem jej więc dość emocjonującego maila.

85. Michał.

Luty 2015 r.

Na miejsce przyjechaliśmy po długiej, kilkudniowej podróży. Wszyscy byliśmy zmęczeni i podekscytowani. –Czym tym razem przywita nas ta spalona wojną ziemia? – Kiedy już rozlokowaliśmy się w barakach i namiotach, wyjąłem laptopa i napisałem maila do Ewy.

„Droga Ewo, jestem na miejscu. Podróż była długa i męcząca, ale warto było tu przyjechać. Już czuję złotówki wpadające na konto. Kiedy pójdę na emeryturę, będę mógł dzięki nim zacząć nowe życie. Dziękuję ci za powiew świeżości, który wniosłaś w moje życie. Już myślałem, że jestem skazany na samotność i nieszczęście, ale ty dałaś mi znowu uśmiech. Cieszę się, że mam cię za przyjaciółkę. Dbaj o siebie, proszę, i nie pozwól nikomu się skrzywdzić. Pisz od czasu do czasu, co u ciebie, co nowego w kraju. Będę z tęsknotą wypatrywał wiadomości od ciebie. Mam nadzieję, że nie pogniewasz się, że będziesz moją „przykrywką"? Przecież zdjęcia Karola nie będę trzymał w telefonie ;–). Zresztą, jest tu ze mną, choć teraz dowodzi innym pododdziałem. Trzymaj się. Ściskam cię mocno. Twój przyjaciel, Michał."
Wysłałem jej e–mail i uśmiechnąłem się do siebie. – Jest dobrze. A będzie jeszcze lepiej – powtórzyłem w myślach, jak mantrę. I położyłem się spać. Od jutra miał zacząć się prawdziwy wycisk. To była już druga baza w Afganistanie, w której byłem. Ta była mniejsza niż tamta, była też mniej wysunięta na północ. Krajobraz jednak był podobny. Powoli wszystko zaczęło mi się przypominać...

86. Ewa.

Luty 2015 r.

Michał wyjechał, a ja zaczęłam nowe życie. Sama z Ingą. Kamil dzwonił często, ale nie odważył się więcej przyjechać. Przynajmniej na razie.
W środę, 4 lutego, poszłam do centrum pomocy ofiarom przemocy w rodzinie, tego, w którym byłam tydzień wcześniej. Pokazałam pani Eli pozew rozwodowy, który napisałam. Była pod wrażeniem:

– Bardzo dobrze, to pani napisała, pani Ewo.

– Dziękuję – uśmiechnęłam się wdzięcznie. – Ale to i tak było straszne przeżycie, opowiadać o tym wszystkim.

– Musi się pani uzbroić w grubą skórę, bo będzie musiała pani jeszcze o tym opowiadać w sądzie i odpierać fałszywe oskarżenia męża. Na pewno coś wymyśli, żeby panią zdyskredytować.

– Postaram się o tym pamiętać. A więc mówi pani, że pozew jest w porządku?

– Tak. Proszę pamiętać, żeby zaznaczyć tylko, że wnosi pani o zabezpieczenie powództwa i opieki nad dzieckiem z dniem złożenia pozwu oraz że rozwód ma być z winy męża.

– Tak zrobię, chociaż naprawdę mam wątpliwości czy powinnam iść z nim na wojnę.

– Powinna pani. Musi mieć pani z czego żyć z córką.

– A co z jego widzeniami z dzieckiem? Co jeśli znowu ją otruje?

– Proszę o tym też napisać w pozwie. Może pani zażądać widzeń w pani obecności jeśli dziecko jest tak małe.

– Jest, ma niecałe dwa i pół roku. Dziękuję pani za wszystko – podziękowałam.

– Proszę. Sama by pani do tego doszła, ale tak jest łatwiej i sprawniej – stwierdziła pani Ela. – Proszę uzupełnić pozew o te informacje i wysłać go do sądu z potwierdzeniem przelewu. Tak będzie szybciej.

– Dziękuję. Do widzenia.
Pożegnałam się i wyszłam. Wróciłam do domu i poprawiłam pozew, a potem wydrukowałam go jeszcze raz, zrobiłam przelew na sześćset złotych, co spowodowało, że zostałam prawie bez kasy, ale nazajutrz miałam dostać stypendium, a w końcu wpakowałam dokumenty w kopertę i zaniosłam na pocztę. Potwierdzenie nadania listu poleconego zabrałam ze sobą. Pozostało mi czekać.

Wieczorem, kiedy już położyłam Ingę spać, napisałam do Ingmara. Opowiedziałam mu o tym, że wynajęłam mieszkanie od żołnierza, który pojechał na misję i że zanim wyjechał zdążyliśmy się zaprzyjaźnić. Napisałam mu też o sytuacji z mężem i że Michał mnie uratował przed jego atakiem. W końcu napisałam mu też, że wysłałam do sądu pozew rozwodowy. Dumna z siebie zamknęłam komputer i poszłam spać.

Trzy dni później sprawdziłam skrzynkę. Dostałam dwa maile. Jeden był od Michała, a drugi od Ingmara. Najpierw przeczytałam ten od Michała. Pisał, że dojechał na miejsce. Ucieszyłam się, że jest cały i zdrowy. I że Karol tam jest. – Może w końcu uda im się pogadać? – Nie zdążyłam spytać Michała, czy Karol kogoś miał. Ale skoro Misiek nadal go kochał, to chyba on nie miał żony ani dziewczyny?

Drugi e–mail był od Ingmara. W tym już można było wyczuć dużo emocji:

„Kochana Ewo, twoja ostatnia wiadomość bardzo mną poruszyła. Z jednej strony, cieszę się, że złożyłaś pozew rozwodowy. To naprawdę wielki krok w stronę twojej wolności, tak upragnionej przez ciebie i przeze mnie. Trzymam kciuki za powodzenie tej misji. Jednocześnie, boję się o ciebie, bo wyobrażam sobie, że twój mąż, postawiony pod ścianą, może być zdolny do gorszych rzeczy niż nachodzenie cię w nowym mieszkaniu. Mam nadzieję, że nigdy więcej nie uda mu się ciebie uderzyć ani skrzywdzić w inny sposób. Martwi mnie za to inna sprawa. Czy jesteś pewna, że ten nowy znajomy wynajął ci to mieszkanie bezinteresownie? Nie chciałbym, żebyś wpadła z deszczu pod rynnę. Uważaj, na mężczyzn, którzy interesują się tobą. Nie każdy ma dobre zamiary... Dbaj o siebie i pisz do mnie często. Już tęsknię i marzę, że niedługo cię zobaczę. Twój Ingmar."
Przeczytałam wiadomość od Ingmara i zdecydowałam się mu odpisać od razu:

„Drogi Ingmarze, czy mi się wydaje, czy jesteś zazdrosny? ;–) Nie masz powodu, naprawdę. Michał jest przyjacielem, jest dla mnie jak brat. Nigdy nie będzie nikim innym z prostego powodu. Myślę, że ty byłbyś w jego typie bardziej, niż ja :–P. Ja też się martwię i stresuję nadchodzącą sprawą rozwodową, ale mam nadzieję, że na jej końcu czeka moja wolność, a o niczym innym nie marzę. Boję się mojego męża, masz rację, ale nie mogę bać się aż tak, żeby nic nie zrobić. Nie chcę całe życie się ukrywać. Też za tobą tęsknię, nie da się ukryć, ale pamiętam, że twoja sytuacja rodzinna wcale nie jest mniej skomplikowana niż moja. Oboje musimy się zastanowić, czego chcemy od życia, choć nie ukrywam, że chciałabym się z tobą zobaczyć jak najszybciej. Całuję. Twoja Ewa."  
Wysłałam wiadomość do Ingmara, a potem odpisałam Michałowi.



A jeszcze Was nie pytałam... Co myślicie o Ewie, o zmianie, jaka w niej zaszła? Dojrzała?

WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO CIEBIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz