65. Ewa.
Grudzień 2014 r.
Kiedy Ingmar spytał mnie czy nie sądzę, że Kamil specjalnie zrobił mi dziecko, żebym za niego wyszła, nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Nigdy nie podejrzewałabym nikogo o tak makiaweliczne podejście do tematu. Dla mnie to była wpadka i już. No, rzeczywiście, przypomniałam sobie, że w ogóle nie brzmiał jak zaskoczony, kiedy do niego zadzwoniłam z tą informacją. A powinien być przynajmniej zdziwiony. – O kurczę, a jeśli to prawda? – przemknęło mi przez myśl.
– Ewo, no powiedz coś – poprosił mnie Ingmar.
– Myślę – odpowiedziałam. I po chwili dodałam: – Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób, ale teoretycznie nie jest to niemożliwe. Wystarczyło, że zajrzał do mojego kalendarzyka, wiedział, gdzie go zawsze trzymam. O cholera! – wymknęło mi się.
– Co się stało?
– To by wiele wyjaśniało – odpowiedziałam i z oczu poleciały mi łzy.
– Ewuś, nie płacz, proszę – Ingmar mocniej mnie przytulił. – Czemu płaczesz?
– Właśnie poczułam się jak zakładniczka. Tak, jakby ktoś mnie podstępem uwięził i przetrzymywał wbrew mojej woli przez prawie trzy lata... – wyjaśniłam mu. – A najgorsze jest to, że wykorzystał do tego moje dziecko. Muszę wracać do domu – zdecydowałam. – Chcę to usłyszeć od niego.
– Przecież ci się nie przyzna – zauważył Ingmar.
– Przyzna się. Zrobię to tak, że nie będzie miał wyboru – powiedziałam ze złością. I wtedy popatrzyłam na niego. On wyglądał na przerażonego tym, co oboje właśnie odkryliśmy. Wyszło na to, że ktoś z premedytacją zniszczył nam życie. – Ale wiesz... jedno jest pewne. Nawet jeśli mogę znienawidzić mojego męża, to i tak Ingę kocham najbardziej na świecie. A on, niestety, jest jej ojcem.
– A gdybyś została wtedy ze mną, to ja bym nim był? – spytał.
– Wtedy miałeś jeszcze szansę, żeby zostać jej ojcem. Teraz już zawsze będzie nim on.
– A ja?
– Co ty?
– Co teraz ze mną będzie? Z nami?
– Nie wiem, Ing. Ty masz żonę, a ja muszę wracać do Polski, do dziecka i faceta, który prawdopodobnie zniszczył mi życie. Lepiej będzie, jeśli się już teraz pożegnamy.
– Możemy zostać w kontakcie?
– Oczywiście. Przecież mieliśmy być przyjaciółmi – zażartowałam sobie i puściłam do niego oko.
– Wiedz, że zawsze nim będę dla ciebie. I nigdy cię już tak nie zawiodę. Możesz na mnie liczyć, Ewo.
– Dziękuję – odpowiedziałam i pocałowałam go w usta. A potem wstałam i poszłam do łazienki. Kiedy wyszłam, on nadal leżał w moim łóżku.
– Ingmarze, powinieneś już iść – powiedziałam. – Ja muszę niedługo zejść na śniadanie i pomóc Patrycji z gośćmi.
– Ja też mogę pomóc.
– Ale... – chciałam zaprotestować.
– Nie przejmuj się, proszę. Nikt nie musi wiedzieć, że byłem u ciebie – stwierdził.
– Masz rację. To ubieraj się i idź już. Będę niedługo – powiedziałam.
Patrzyłam, jak on ubiera się w moim pokoju i pomyślałam, że wszystko się kiedyś kończy. Cieszyłam się jednak, że wyjaśniliśmy sobie wszystko to, co wisiało między nami od kilku lat. Tyle niedomówień.
CZYTASZ
WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO CIEBIE
Romance[NOWOŚĆ - ZAKOŃCZONE]. Romans pełen emocji! Maj 2018 roku, Ewa i Jurij, kobieta i mężczyzna po trzydziestce, spotykają się w sklepie. On tam pracuje, ona robi zakupy. Zamieniają ze sobą kilka zdań. Pozornie nic ich nie łączy i pod koniec dnia żadne...