III.17.

186 31 31
                                    

100. Ewa.

Lipiec 2015 r.

Od powrotu z Francji zaczęłam myśleć nad strategią działania. Ingmar dotrzymał słowa i złożył pozew rozwodowy, ale oprócz tej sprawy było jeszcze tyle niewiadomych. Moja druga sprawa rozwodowa była tuż–tuż, a ja nie wiedziałam, jak się rozstrzygnie. Najważniejsza była dla mnie Inga. Poza tym musiałam znaleźć pracę i nowe mieszkanie, bo w sierpniu miał wrócić z Afganistanu Michał. Nie mogłam mu blokować mieszkania. 

Stypendium też mi się kończyło w sierpniu. Od września mogłabym liczyć tylko na alimenty z zabezpieczenia lub wyroku rozwodowego, a z tego nie dałoby się wyżyć. Zaczęłam wykorzystywać więc letni czas na szukanie pracy w zawodzie. Przygotowałam CV z informacją o ukończonych studiach magisterskich i doktoranckich, o pracy we Francji, w Polsce i praktyce na uczelni. Nie wyglądało to szałowo, ale od czegoś trzeba było zacząć. Zaczęłam wysyłać podania o pracę do wszystkich interesujących firm w okolicy. Miałam wyzwanie, więc myślałam tylko o tym.

W niedzielę wieczorem zadzwonił do mnie Ingmar.

– Co jest, słoneczko? – spytałam.

– Nie wiem, co ci powiedzieć, Ewo... – zaczął.

– Najlepiej powiedz od razu, o co chodzi – zarządziłam. Obudziła się we mnie czujność.

– Nie umiem. – Ingmar płakał. To było szokujące.

– Kochanie, nie ma spraw nie do rozwiązania. Powiedz mi tylko szczerze, co jest – poprosiłam. – Jak chcesz, możemy zobaczyć się na kamerce, włączę Skype'a.

– Dobrze. 

Rozłączyliśmy się i każde z nas włączyło komputer. Połączyliśmy się na Skypie. 

– Ewo, nie mogę rozwieść się z Elsą – powiedział wtedy Ingmar. A mnie wbiło w fotel.


101. Elsa.

Lipiec 2015 r.

Po rozmowie z Ingmarem wróciłam do Sztokholmu z głową pełną idei. Tak, rozwiodę się z mężem, będę wolna. A Olav na pewno ożeni się ze mną. Przecież tak musiało być.

Spotkaliśmy się w poniedziałek po pracy. Tymczasem sprawy wyglądały zgoła inaczej niż sobie wyobrażałam. Kiedy Olav dowiedział się o ciąży, wściekł się:

– Przecież mówiłem ci, że mam już dzieci i nie chcę więcej, głupia. Jak się zabezpieczałaś?

– Nie mówiłeś mi nic takiego. Mówiłeś za to, że chciałbyś być ze mną, gdybyś miał dość siły, żeby rozwieść się z żoną! Ja więc ci daję tę siłę – stwierdziłam.

– Jesteś niespełna rozumu – wyrzucił mi. – To nie takie proste się rozwieść, jak ma się dzieci. Nie wypłaciłbym się na alimenty. Usuń tę ciążę. Jesteś jeszcze młoda, będziesz miała dzieci później.

– Nie ma mowy – zaprotestowałam. – Nie ma takiej możliwości. Będę miała to dziecko, czy tego chcesz, czy nie.

– Nie chcę. Skoro tak, to nie spotkamy się więcej – stwierdził i wyszedł, trzasnąwszy drzwiami. Rozpłakałam się. Nie tak miało to wyglądać. Przecież on miał mnie kochać, mieliśmy być rodziną. Zostałam więc w ciąży sama. I wtedy pomyślałam o Ingmarze. Przecież w maju spałam też z nim. Gdyby mu wmówić, że to mogło być jego dziecko...

Ponieważ Olav milczał do końca tygodnia, w sobotę poleciałam do Paryża. Ingmar nie krył zdziwienia na mój widok. Pozostało mi jednak dobrze go zakręcić, żeby nie miał wątpliwości, że dopiero dowiedziałam się o ciąży i że dziecko zostało poczęte w maju. W ostatnim miesiącu, kiedy spałam z mężem.

WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO CIEBIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz