123. Ewa.
Listopad 2015 r.
Od kiedy wróciłam do domu, nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Całą sobą czułam, że nie powinnam była wyjeżdżać od niego. Ale przecież musiałam. Miałam Ingę i pracę. Mój ukochany codziennie dzwonił do mnie, ale czasem słyszałam po jego głosie, że jest z nim kiepsko. Kiedy zaś miał świetny humor i grobowe żarty, wiedziałam, że jest na lekach, co zdarzało się coraz częściej.
30 listopada Ingmar do mnie nie zadzwonił. Myślałam, że dostanę zawału ze stresu. Zadzwoniłam do Djamela, a on mi wyjaśnił, że tego dnia właśnie odwiózł go do hospicjum. – A więc to już...
Grudzień 2015 r.
1 grudnia wieczorem Ingmar zadzwonił, jak zawsze:
– Jak się masz, kochanie?
– Teraz już dobrze. Martwiłam się wczoraj.
– Przepraszam, że nie zadzwoniłem, ale musiałem się z tym oswoić...
– Mogłeś chociaż napisać „żyję, nie dzwoń". Djamel mnie uratował od zawału serca.
– Wybacz, skarbie. Wczoraj jednak myślałem tylko o sobie.
– W porządku, Ing. Jak mogłabym robić ci jakiekolwiek wyrzuty? No, sam powiedz...
– Możesz, możesz. Ty wszystko możesz, Ewo. Możesz mnie opieprzyć z góry na dół. I tak jesteś dla mnie zbyt wyrozumiała. Nie chcę się czuć, jak sierota. Wszystkie kobiety kłócą się ze swoimi facetami i ich opierdalają, mają fochy i PMS, strofują ich i sztorcują, a ty mnie nie – zaśmiał się.
– Znowu się naćpałeś, Ing?
– No pewnie – zachichotał.
– Kocham cię. Gdybyśmy mieszkali razem dłużej, na pewno byśmy się kłócili. Nie zdążyliśmy dojść do tego etapu.
– Ale ja właśnie chcę. Zrób mi awanturę, proszę.
– Pogięło cię, Ing.
– Ewo...
– Dobrze. Jak chcesz... Co ty sobie myślisz?! – wydarłam się do telefonu. – Jak mogłeś nie zadzwonić? Umierałam z niepokoju o ciebie, ty łosiu! Nigdy więcej mi tego nie rób!
– Dziękuję, kochanie. – Ingmar zaszlochał. – Naprawdę musisz mnie kochać.
– No pewnie, że cię kocham. Ale wolę już, żebyś wrócił do poprzedniego humoru. Nie płacz, skarbie.
– To są łzy wzruszenia – stwierdził. – Mam jeszcze jedno pytanie...
– Słucham cię.
– To zostaniesz moją żoną?
– Chyba już nią jestem, skoro cię opieprzyłam za brak telefonu wczoraj – zaśmiałam się.
– A formalnie?
– Tylko jeśli ci tak bardzo na tym zależy.
– Zależy mi, kochanie. Ale potrzebuję twoje dokumenty z Polski z tłumaczeniem. Przyślesz do Djamela?
– Dobrze.
– Kiedy przyjedziesz do mnie, Ewo?
– 19 grudnia. I zostanę do 3 stycznia.
– To niesamowite.
– I przyjadę z Ingą.
– Cieszę się.
– Ale ty czekaj na mnie, Ing.
– Sam bym sobie nie wybaczył, gdybym nie dał rady. Ale pogadałem z Adolfem i do świąt mi odpuści.
CZYTASZ
WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO CIEBIE
Romance[NOWOŚĆ - ZAKOŃCZONE]. Romans pełen emocji! Maj 2018 roku, Ewa i Jurij, kobieta i mężczyzna po trzydziestce, spotykają się w sklepie. On tam pracuje, ona robi zakupy. Zamieniają ze sobą kilka zdań. Pozornie nic ich nie łączy i pod koniec dnia żadne...