67. Ewa.
Grudzień 2014 r.
Kobieta okazała się żoną Ingmara i zrozumiałam, w jak niezręcznej sytuacji się znalazłam. Przywitałam się grzecznie, a niedługo potem wymówiłam koniecznością wyjścia na autobus. Djamel zaproponował, że mnie odwiezie, czując, że Ingmar tego nie udźwignie. I słusznie. Nie udźwignąłby. Zresztą, ja naprawdę nie chciałam, żeby miał przeze mnie przykrości. Pożegnałam się ze wszystkimi gośćmi, uścisnęłam Pati i wyszłam z Djamelem. Zabrałam tylko swoje spakowane rzeczy z pokoju hotelowego, oddałam Djamelowi klucz i wyszliśmy. Kiedy jechaliśmy na przystanek, skąd odjeżdżały zagraniczne autokary, Djamel spytał mnie wprost:
– Ewo, Ingmar spał dziś u ciebie?
– Czy muszę na to odpowiadać?
– Nie musisz, ale to pozwoli mi zrozumieć coś, w czym niechcący musiałem dziś uczestniczyć – wyjaśnił. – Bo chyba uratowałem mu skórę.
– Masz rację, nie muszę, ale powiem ci. Tak, Ingmar nocował dziś u mnie.
– Czy wy...? – Djamelowi chyba nie mogło to pytanie przejść przez usta.
– Tak, Djam. A po co inaczej miałby przychodzić?
– Rozumiem, że to było przemyślane?
– Nie było. Ale czego się spodziewałeś??? Postawiliście nas przed sobą bez żadnego ostrzeżenia! Nie widzieliśmy się prawie trzy lata... – w oczach już miałam łzy.
– Ewo, nie chcieliśmy wyrządzić wam krzywdy. Po prostu on jest dla mnie tak ważny, jak ty dla Patrycji.
– Djamel, myślisz, że to możliwe, żeby się w kimś zakochać drugi raz? – spytałam wtedy.
– Jeśli mówisz o sobie, to nie wiem. A jeśli o nim... Ewo, on nigdy nie przestał cię kochać. – Teraz to już ryczałam jak bóbr. – Za co mnie to spotyka znowu? – Przepraszam cię, Ewo – powiedział po chwili.
– Nie przepraszaj – uspokoiłam się. – Powinnam wam podziękować. Od trzech lat nie byłam taka szczęśliwa, jak dziś w nocy. Nawet jeśli to beznadziejne, to będę miała chociaż to wspomnienie.
– Czemu beznadziejne? – zdziwił się Djamel.
– Tak po prostu myślę.
Przyjechaliśmy na miejsce, wysiedliśmy z auta i Djamel wyciągnął moją torbę z bagażnika.
– Trzymaj się, Ewo. I przyjedź do nas szybciej niż za następne trzy lata – poprosił.
– Wy też się trzymajcie. I bądźcie bardziej szczęśliwi niż ja i Ingmar. – Uścisnęliśmy się i wsiadłam do autokaru, a Djamel wrócił na swoje przyjęcie.
A ja wróciłam do domu, gdzie następnego dnia czekała na mnie niemiła niespodzianka.
68. Ingmar.
Grudzień 2014 r.
Nie spodziewałem się Elsy na weselu, więc w pierwszym momencie nie wiedziałem, gdzie w panice podziać oczy. Czułem się winny, koszmarnie winny, jakbym zdradę miał wypisaną na twarzy. Ale przecież nie miałem, więc szybko się ogarnąłem. Starałem się nie patrzeć w ogóle na Ewę, ale kiedy wychodziła, mimowolnie powiodłem za nią wzrokiem.
Po obiedzie wróciłem z żoną do domu.
– Kto to był? – To było pierwsze, o co spytała.
– Kto? – udałem, że nie wiem o co chodzi.
– Ta dziewczyna, Ewa, świadek Patrycji. Znasz ją?
CZYTASZ
WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO CIEBIE
Romance[NOWOŚĆ - ZAKOŃCZONE]. Romans pełen emocji! Maj 2018 roku, Ewa i Jurij, kobieta i mężczyzna po trzydziestce, spotykają się w sklepie. On tam pracuje, ona robi zakupy. Zamieniają ze sobą kilka zdań. Pozornie nic ich nie łączy i pod koniec dnia żadne...