*Martyna*
Ojciec znowu zrobił mi awanturę. Tym razem o to, że jutro zaczynam pracę w karetce. Ale dziś to ostatni raz. Wyprowadzam się. Znalazłam całkiem tanie mieszkanie w pobliżu mojej nowej pracy. Pakuję ostatnie rzeczy i za chwilę się wynoszę. Nie chodzi o to, że zrywam kontakty z rodziną. Nie potrafiłabym, kocham ich, a oni kochają mnie. Po prostu już czas zacząć żyć własnym życiem. Wreszcie stanę na własnych nogach.
Nowe mieszkanie jest całkiem ładne, ale postanawiam rozejrzeć się po okolicy. Obok bloku, w którym mieszkam, jest dosyć duży park. Czuję, że polubię to miejsce. Spaceruję, myśląc o tym jak będzie w nowej pracy, gdy nagle słyszę krzyk i widzę, jak jakiś typ bije młodą dziewczynę. Natura nie pozwala mi stać bezczynnie, więc podbiegam do niego i odpycham go od dziewczyny.
- Myślisz, że taki z Ciebie kozak skoro bijesz swoją dziewczynę?! - Tracę panowanie nad sobą, nie mogę patrzeć na takich gnoi.
- Zamknij się - cedzi przez zęby i uderza mnie w twarz, aż ląduję na ziemi.
Leżę skołowana, gdy nagle dobiega mnie całkiem inny, męski głos:
- Może ze mną spróbujesz, cwaniaczku?
Widzę, że dziewczyna ucieka. On też oddala się, wyzywając po drodze chłopaka, którego jeszcze nie zdążyłam nawet zauważyć przez nieustające zawroty głowy. Ten jednak pochyla się nade mną i mówi:
- Odważna jesteś, nic Ci nie zrobił? Możesz wstać? Może zadzwonię po karetkę?
Wstaję gwałtownie, próbując pokazać mu, że dam sobie radę, jednak po chwili tracę równowagę i ląduję w jego ramionach.
- Ej, mała, ja jednak zadzwonię po tą karetkę.
- Nie, proszę, dam sobie radę. Już mi lepiej. Dziękuję Ci. - Wpatruję się w jego duże, brązowe oczy przepełnione niepokojem. - Mieszkam niedaleko, zadzwonię po chłopaka, on posiedzi ze mną w domu.
- Hmm, no dobrze, ale poczekam tu z Tobą na tego chłopaka. Chcę wiedzieć, że na pewno będziesz bezpieczna. - Uśmiecha się do mnie, a ja odwzajemniam uśmiech.
Wybieram numer do Rafała, mojego chłopaka. Po kilku sygnałach odbiera. Opowiadam mu co się stało i proszę, aby do mnie przyjechał.
- Wyluzuj, nic Ci nie będzie, a ja umówiłem się na piwo z chłopakami. Wpadnę do Ciebie kiedy indziej, no, musze kończyć, elo.
Stoję jak wryta, ale tłumaczę sobie, że przecież faktycznie nic mi nie jest. Tylko co mam powiedzieć temu chłopakowi? Problem rozwiązuje się jednak sam, bo tajemniczy nieznajomy, jakby czytając w moich myślach, mówi:
- Olał Cię? Nie martw się, to jakiś dupek, zapraszam Cię na kawę. Chociaż nie, powinnaś się położyć, odprowadzę Cię do domu i, jeśli będziesz chciała, mogę z Tobą posiedzieć. Ale wiesz, nie chcę się narzucać.
- Dopiero się wprowadziłam, ale myślę, że w moim nowym mieszkaniu jakaś kawa się znajdzie - mówię z uśmiechem.
- W takim razie, Panie przodem. A tak właściwie, Piotrek jestem.
CZYTASZ
Martyna i Piotrek ~ Zaufaj, pokochaj, bądź
Fanfiction*Największa drama w książce zaczyna się w rozdziale 67; jeśli wpadłeś tu, ale nie jesteś pewien, czy chce Ci się czytać 145 części - polecam właśnie te rozdziały!* Ps. #1 W NA SYGNALE - DZIĘKUJĘ! Martyna i Piotrek. Historia tak dobrze nam znana. M...