*Piotrek*
- Kiedy - zacząłem ochrypłym głosem - będą wyniki?
- Jutro w południe - odpowiedziała cicho.
- Wezmę wolne.
- Przecież mówiłeś, że Góra nie chce dawać wolnego, bo brakuje ludzi.
- Wezmę - powiedziałem dobitnie.
- Pójdę do Kubusia - rzuciła po chwili spokojnym głosem, jak gdyby żadna rozmowa nie miała wcześniej miejsca. Wygrzebała się z mojego uścisku i powolnym krokiem ruszyła do małego.
Ja za to wyciągnąłem telefon i wybrałem numer Artura.
- Strzelecki, masz przecież wolne, już tęsknisz?
- Potrzebuję wolnego . Jutro.
- Mówiłem ci, że...
- Wiem - przerwałem.
- Nie da rady.
- Pan nie zrozumiał. Powiedziałem, że potrzebuję jutro wolnego - zaakcentowałem ostatnie słowa.
Mój głos chyba musiał brzmieć naprawdę poważnie, bo Góra odchrzaknął zakłopotany.
- Dobra, niech ci będzie - mruknął. - Nie wiem, o co chodzi, ale wyprostuj te sprawy rodzinne, bo następnym razem mogę nie być taki łaskawy.
- Dziękuję - odparłem, ignorując jego uwagę i rozłączyłem się.
Wziąłem głęboki wdech i głośno wypuściłem powietrze z ust. Kolejny raz powtarzałem sobie, że muszę trzeźwo myśleć. Raz jeszcze odetchnąłem nerwowo i ruszyłem za Martyną do pokoju małego. Stała przy oknie, powoli, jakby w rytm jakiejś piosenki, kołysała naszego synka i raz po raz całowała go w główkę.
Zaszedłem ją od tyłu i przytuliłem, kładąc dłonie na jej brzuchu. Na ułamek sekundy spięła ciało, lecz kiedy poczuła, że to ja, delikatnie rozluźniła mięśnie.
- Nie powinnaś się przeciążać. Młody nie jest już taki lekki.
Westchnęła cicho.
- Weźmiesz go? - spytała.
- Jasne - odparłem. - No, chodź tu, bohaterze - dodałem, biorąc od niej Kubusia, który natychmiast wyciągnął rączki do Martyny, która odwróciła się i ruszyła w stronę drzwi.
- Ma-ma! - zawołał, a my zastygliśmy. To było... jego pierwsze słowo.
Spojrzałem na brunetkę, która odwróciła się gwałtownie. Była wyraźnie wzruszona i, co najważniejsze, wyglądała jakby zapomniała na chwilę o tragedii, z którą się mierzymy, i była po prostu szczęśliwa.
- Co? - wykrztusiłem z szerokim uśmiechem. - Co ty powiedziałeś, maluchu?
Chłopiec spoglądał na nas wyraźnie zadowolony, że udało mu się nas czymś zaskoczyć. Jego oczka błyszczały, a usta rozciągały się w uśmiechu.
- Ma-ma - mruknął cicho, opierając główkę na moim torsie, rączkę nadal wyciągając do Martyny, która natychmiast ją złapała i pocałowała małego w policzek.
- A ja? - rzuciłem oburzony.
- Co: ty? Nie zrobiłeś ostatnio nic spektakularnego - odparła od niechcenia, lecz kąciki jej ust nieznacznie drgnęły.
- Ty nawet sobie nie wyobrażasz, jak wiele spektakularnych rzeczy zrobiłem w ostatnim czasie. Na przykład wczoraj, pojechaliśmy na wezwanie do...
CZYTASZ
Martyna i Piotrek ~ Zaufaj, pokochaj, bądź
Fanfiction*Największa drama w książce zaczyna się w rozdziale 67; jeśli wpadłeś tu, ale nie jesteś pewien, czy chce Ci się czytać 145 części - polecam właśnie te rozdziały!* Ps. #1 W NA SYGNALE - DZIĘKUJĘ! Martyna i Piotrek. Historia tak dobrze nam znana. M...