120. "Gdyby trzeba było, zrobiłbym to jeszcze raz"

693 42 19
                                    

*Piotrek*

Kochałem ją. Kochałem tak bardzo, że aż mnie to przerażało. Patrząc na łzy w jej oczach, myśląc o tym, co przechodziła... Nie potrafiłem, po prostu nie potrafiłem dłużej tego ciągnąć.

- Ja też cię kocham... - wyszeptałem jej na ucho, po czym ująłem jej dłoń i złożyłem na niej pocałunek. - I nigdy nie przestanę. W ciągu ostatnich dni - kontynuowałem po chwili milczenia - padło zbyt wiele słów.

- Tak - przytaknęła cicho.

Zapadła chwila milczenia, nie potrzebowaliśmy słów, żeby wyrazić skruchę. Trwaliśmy w bezruchu, lecz wiedziałem, że muszę w końcu to powiedzieć.

- Wiesz, że powinienem zgłosić się na policję?

- Nie, proszę - zareagowała szybko.

- Skarbie...

- Zostań. Ja dopiero cię odzyskałam. Nie możesz znowu...

- Przykro mi.

- Chociaż kilka minut. - Spojrzała na mnie błagalnie.

Opuściłem głowę i przymknąłem oczy. Wiedziałem, że i tak zostanę. Zwykle nie potrafiłem jej odmawiać.

- No chodź tu - powiedziałem w końcu, a dziewczyna mocno się we mnie wtuliła.

Siedzieliśmy tak przez dobrych kilka minut. Ja, głaszczący ją po aksamitnych, ciemnych włosach i ona, błądząca palcami gdzieś w okolicach mojej klatki piersiowej. Robiła tak, odkąd pamiętam. W pewnym momencie wstała i wzięła mnie za rękę. Ruszyłem za nią i po chwili byliśmy już razem przy Kubusiu. Spojrzała na mnie, a ja od razu zrozumiałem jej intencję. Chciała, żebyśmy choć te kilka chwil spędzili razem, jak rodzina. Jeszcze rok czy dwa wcześniej pewnie taką chwilę spędzilibyśmy kochając się gdzieś w składziku na mopy. Dziecko naprawdę zmienia wszystko. Nie wprowadza rutyny ani nie psuje relacji, ale uświadamia, co w życiu jest najważniejsze i scala dwójkę zakochanych w sobie ludzi.

Kiedy Martyna usunęła napisałem wiadomość na kartce, po czym pocałowałem ją w czoło i cicho wyszedłem. Wiedziałem, że tak zwane wyjście po angielsku będzie łatwiejsze dla nas obu. Wsiadłem w samochód i pojechałem prosto na komisariat. Z duszą na ramieniu popchnąłem drzwi, nie mając pojęcia, kiedy będzie mi dane opuścić to miejsce.

*Martyna*

Otworzyłam oczy i dostrzegłam, że nie ma obok mnie Piotrka. Zaczęłam zastanawiać się, czy to wszystko nie było tylko snem. Spojrzałam jednak na szafkę obok i stało się jasne, że Piotrek naprawdę mi wybaczył. Odetchnęłam z ulgą, ale uświadomiłam sobie, że fakt, iż nic mi się nie przyśniło, nie oznaczał, że powinnam się cieszyć. Dowód rzeczywistości pozostawiony mi przez męża był listem, który natychmiast wzięłam w dłonie.

"Gdyby trzeba było, zrobiłbym to jeszcze raz. Wszystko się ułoży."

Łza zakręciła się w moim oku, ale szybko otarłam ją grzbietem dłoni. Musiałam być silna. Na pewno będzie dobrze. Przecież obiecał. 

- Wszystko w porządku? - usłyszałam za plecami niski głos należący do Wiktora.

- W sumie tak - odpowiedziałam zdawkowo.

- Więc gdzie Piotr?

- Tam, gdzie zaprowadził go honor. - Wbiłam wzrok w okno, by nie złapać z mężczyzną kontaktu wzrokowego.

- A jak Kuba? - zmienił temat.

- Nic mu nie będzie. - Pogłaskałam śpiącego synka. - Jak pan myśli, zamkną go?

Banach odchrząknął.

- Nie, nie sądzę...

- Nie brzmi pan przekonywująco - odrzekłam z kpiącym, acz przyjaznym, uśmiechem.

- Bronił cię - stwierdził obojętnie, po czym zapadła cisza.

- Niech pan to przeczyta. - Podałam mu wiadomość, którą zostawił mi Piotr przed wyjściem. Przeczytał ją i spojrzał na mnie pytająco, jakby nie rozumiejąc, o co mi chodzi. - Zrobiłbym to jeszcze raz - zacytowałam. - Co ja mam o tym myśleć?

- Przepraszam, ale chyba nadal nie rozumiem.

- Jest w stanie poświęcić dla mnie, dla nas, wszystko. Tylko z jakim skutkiem? Co mi po tym, skoro konsekwencje tego są... wszyscy wiemy jakie. Na pewno sprawy da się załatwić inaczej, a on... zawsze popada w skrajność, jak walczy, to idzie na całość.

- Takiego już sobie wybrałaś - skwitował z uśmiechem. 

Całkiem celne spostrzeżenie.

__________

Hej! Wybaczcie, że w zeszłym tygodniu nie było rozdziału, jednak (jak pisałam w odpowiedziach do komentarzy o next) byłam na wczasach. Teraz wróciłam, a wraz ze mną wrócił rozdział. Na szczęście już prawie wakacje (moje zawczasu wykorzystałam na wyjazd), baaardzo na to czekałam! Spędźcie je tak, jak sobie wymarzycie <3

Buziaki,

K.

Martyna i Piotrek ~ Zaufaj, pokochaj, bądźOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz