*Martyna*
Myślałam, że po aresztowaniu tamtych ludzi będę spać spokojnie, jednak ciągle wracam myślami do dni, w których byłam uprowadzona i zamknięta. Choć niewiele z nich pamiętam, dręczą mnie koszmary. Czasem śni mi się też, że ktoś próbuje coś zrobić moim bliskim. No i jeszcze sprawa z ojcem, to wszystko nakłada się na siebie i nie daje mi żyć. Nie powiedziałam jednak o niczym Piotrkowi, bo nie chcę go martwić. Zresztą i tak powie mi, żebym szła do psychologa. Wkurza mnie to. Jakiś obcy człowiek ma wchodzić w moje myśli, uczucia? Niedoczekanie. Z zamyślenia wyrywa mnie głos Wiktora, przypominający mi, że jestem w pracy, a wezwanie nie poczeka. Jedziemy, choć właściwie nie wiem nawet dokąd. Gdy jesteśmy na miejscu Adaś mówi mi, że wezwanie jest do dziewczyny przetrzymywanej przez chłopaka w piwnicy. Świetnie, jeszcze tego mi brakowało. Idę za Adamem i Wiktorem, ale po drodze natrafiamy na nieprzytomną kobietę. Wiktor każe mi iść do pacjentki, a on i Adam zostają z kobietą. Gdy znajduję dziewczynę jest związana i pobita. Na jej twarzy maluje się przerażenie, widać, że chce coś powiedzieć. Odwracam głowę i orientuję się, o co chodzi. Za mną stoi jej 'chłopak'.
- Wynocha stąd - mówi, o dziwo, spokojnie.
- Nie - mówię. - Nigdzie nie pójdę, za to Ty owszem. Utrudniasz mi pracę, a poza tym policja zaraz tu będzie i Cię zgarną.
- Nikt mnie nie zgarnie, odwołaj to!
- Wynoś się - mówię ze stoickim spokojem. Nie wiem, skąd się u mnie wziął.
- Nie będziesz mi rozkazywać! - Krzyczy i rzuca się na mnie. Już chce dać mi w twarz, gdy ktoś odciąga go ode mnie tak mocno, że ląduje na ziemi.
- Nawet o tym nie myśl. - Głos należy do Wiktora. - Wszystko w porządku, Martyna? - Tym razem zwraca się do mnie.
- Tak, dziękuję - odpowiadam zmieszana. - Co z tamtą kobietą? - Pytam, próbując zmienić temat.
- Adam z nią został, chyba zawał. Druga ekipa zaraz tu będzie.
Zajmujemy się pacjentką, gdy na miejscu, niemal równocześnie, pojawia się druga ekipa i policja.
- Zabierzcie go - mówi Wiktor. - A do zarzutów dodajcie próbę napaści na funkcjonariusza publicznego. Martyna, będziesz żądała obdukcji?
- Nie, jasne, że nie, przecież nic się nie stało...
- Jakiej obdukcji? Co tu się stało? - Wiedziałam, że Piotrek to usłyszał i nie pozostawi tego bez komentarza. - Martyna, co on Ci zrobił?
- Nic, Piotrek, naprawdę.
- Piotr, zabierajcie ją. - Przerywa Wiktor, a ja jestem mu wdzięczna. - My mamy pacjentkę z zawałem. Ruchy!
Zawozimy pacjentkę, a w szpitalu znów spotykam Piotrka. Wiem, że zauważy, że coś ze mną nie tak, a ja nie chcę go martwić.
- Powiesz mi, co Ci zrobił? - Pyta.
- Próbował - poprawiam. - Postawiłam mu się i chciał mi przywalić, ale Wiktor go powstrzymał, zdążył przyjść na czas.
- Całe szczęście. To dlaczego jesteś taka smutna?
- Nie jestem - odpowiadam, nie do końca zgodnie z prawdą, i uśmiecham się do niego.
W bazie postanawiam się przespać. To błąd. Znów śni mi się tamten dzień, gdy byłam uwięziona. Potem widzę nieprzytomną Olę i Piotrka, który jest pobity. Gdzieś przez głowę przemyka mi też widok szpitala i cmentarza. Budzę się zlana potem. A właściwie zostaję obudzona. Przez Wiktora. Jest mi tak wstyd. Wiem, że musiał widzieć jak płaczę, a może i krzyczę przez sen.
- Martyna, co się dzieje? - Pyta troskliwie, siadając obok mnie. - Tylko bez ściemy. A właściwie... Chodź do gabinetu, tam porozmawiamy.
Tam pierwszy raz opowiadam komuś o moich koszmarach, obawach, o wszystkim. Po raz pierwszy czuję... Może to dziwne, ale pierwszy raz czuję, jakbym miała ojca, któremu mogę zwierzyć się z problemów. Mój nigdy nie był dla mnie oparciem.
- Martyna, mimo wszystko jesteś bardzo wrażliwa i podziwiam, że odnalazłaś się w tej pracy. Zawsze byłaś silna, ale czasem przychodzi taki moment w życiu, że trzeba zostawić przeszłość za sobą i zawalczyć o przyszłość. Nie możesz jednak tego zrobić dopóki nie poradzisz sobie z tym, co było, i nie dasz sobie pomóc.
- Czyli Pan też uważa, że powinnam iść do psychologa? - Pytam zrezygnowana.
- Tu nie chodzi o to, co ja uważam, Martyna. Decyzja należy tylko i wyłącznie do Ciebie. Pamiętaj jednak, że masz wybór. Albo przeszłość będzie się za Tobą ciągnąć do końca życia, albo zawalczysz o szczęście i przeszłość nie będzie miała już żadnego znaczenia.
CZYTASZ
Martyna i Piotrek ~ Zaufaj, pokochaj, bądź
Fanfiction*Największa drama w książce zaczyna się w rozdziale 67; jeśli wpadłeś tu, ale nie jesteś pewien, czy chce Ci się czytać 145 części - polecam właśnie te rozdziały!* Ps. #1 W NA SYGNALE - DZIĘKUJĘ! Martyna i Piotrek. Historia tak dobrze nam znana. M...