*Piotrek*
- Nie wierzę, po prostu nie wierzę! - wykrzyczał Adam, krztusząc się ze śmiechu, gdy wypadł z sali do ogrodu, gdzie przebywałem z Martyną.
Spojrzałem na niego pytająco, na co zaczął śmiać się jeszcze bardziej. Kiedy wreszcie choć trochę się uspokoił, oznajmił:
- Musicie to zobaczyć, po prostu musicie! Szybko, zanim się skończy!
Rozbawieni ruszyliśmy za chłopakiem, a to, co zobaczyliśmy po wejściu na salę, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania.
- Co... - zacząłem, ale nie dokończyłem, bo wybuchnąłem śmiechem. - Zgadzam się z tobą, Adaś, ja też nie wierzę.
- Dajesz, doktorku, nieźle ci idzie - usłyszeliśmy doping Lidki, kiedy wszyscy stali dookoła sali wpatrując się w Górę, który wywijał na parkiecie niczym Michael Jackson. Dookoła było słychać brawa i okrzyki. Po chwili zmęczony Artur ukłonił się szarmancko i ogłosił:
- No, i tak się to robi, dziękuję za uwagę.
Goście zareagowali na te słowa jeszcze większym śmiechem i brawami.
- Noo, doktorze, to było naprawdę dobre. Dziękujemy - powiedziałem ze śmiechem, gdy przechodził obok nas.
- Polecam się - odparł, po czym ruszył do stolika.
- W życiu bym się tego nie spodziewała - wykrztusiła rozbawiona Martyna.
- Kolejny cud - odpowiedziałem, a po chwili obok zjawił się Banach. - A pan co zaprezentuje? Bo chyba konkurs talentów nam się rozwinął.
- A co można wygrać? Bo nie wiem, czy warto.
- Chwałę tłumów. Chociaż Góry chyba pan nie pobije...
- Podpuszczasz mnie? - spytał rozbawiony.
- Oj, Wiktor, Wiktor - usłyszeliśmy zza pleców. - Może i w kwestiach medycznych jesteś uważany za bardziej bohaterskiego. Czy słusznie nie mnie oceniać - mruknął Góra. - Ale w talent show mnie nie pokonasz.
- Nie będę próbował - odpowiedział Banach, powstrzymując śmiech. - Odpocznij, Artur, bo chyba się zmęczyłeś.
*Martyna*
Goście z czasem powoli się rozchodzili, aż wreszcie zostaliśmy sami.
- Było cudownie - szepnęłam, zachodząc chłopaka od tyłu.
- Cudownie to dopiero będzie - odparł ze swoim słynnym cwaniackim uśmiechem, po czym odwrócił się do mnie i dotknął mojego brzucha. - Już się nie mogę doczekać.
2 miesiące później
Temperatury znacznie wzrosły, bo właśnie zaczął się lipiec, a ja ledwo żyję. Zaczął się siódmy miesiąc, więc brzuch już lekko mi przeszkadza. Wolne mam od dawna, więc umieram w domu z nudów.
Tego dnia jak zwykle leżałam na sofie, przeglądając artykuły na temat pielęgnacji noworodków ze skierowanym w moją stronę wiatrakiem.
- Już jestem! - krzyknął Piotrek, wchodząc do mieszkania. - Jak się dziś czujecie? - zapytał, całując mnie, a potem nasze dziecko.
- A jak może się czuć ciężarówka przy trzydziesto stopniowym upale?
Roześmiał się, po czym ruszył do kuchni.
- Na co macie ochotę?
- Zapiekanka ziemniaczana jest w piekarniku, powinna być jeszcze ciepła.
- Gotowałaś? - odparł zdziwiony.
- Czemu cię to dziwi? Nie mogę cały czas leżeć, bo przykleję się do tej kanapy.
- Ale... Ty, ciężarówka przy trzydziesto stopniowym upale? - Spojrzał na mnie wielkimi oczami, udając powagę.
- O, nie, tak się nie będziemy bawić! - obruszyłam się, po czym zaczęłam wstawać.
- Pięć godzin później... - wyszeptał teatralnym głosem, nabijając się ze mnie. - Nie przemęcz się, kotek.
- Przymknij się, bo oberwiesz - ostrzegłam.
- Okej, przepraszam. - Uniósł ręce w geście poddania. - Jesz ze mną?
- Już jadłam, idę pod prysznic. A potem jedziemy na zakupy.
- Co?
- Trzeba kupić jakieś ubranka i zacząć kompletować wyprawkę. W sumie nie miałam tego w planach, ale nagrabiłeś sobie, więc kara musi być.
- Skarbie, jeździłem dziś z Górą.
W odpowiedzi jedynie wzruszyła ramionami. Bezlitosna kobieta.
_________
Hej, kochani!
Obiecałam Wam, że dodam dziś rozdział i musiałam się z tego wywiązać, a z weną trochę kiepsko, dlatego trochę krótki i, możliwe, że nie powalający, wybaczcieee
W każdym razie, wiecie, co jest jutro?
Dam, dara, dam, dam, daaaam...
Rocznica naszej książki!!! NASZEJ, ponieważ gdyby nie Wy, to, co robię nie miałoby sensu. Wzięło mnie dziś na refleksje i zdałam sobie sprawę, że czytając Wasze komentarze lub po prostu widząc, jak nabijacie mi wyświetlenia, czuję się niesamowicie. Uwielbiam Was i kolejny raz BARDZO DZIĘKUJĘ, skarby. Chciałabym wyściskać każdego z Was, bo to dzięki Wam czuję się w jakimś tam stopniu spełniona. Jesteście najcudowniejsi <333
Miałam z okazji rocznicy zrobić ten obiecany konkurs, ale już późno, więc nie będę kombinować i konkursik pojawi się na sto rozdziałów, czyli i tak już wkrótce. Za to z okazji rocznicy ogłaszam Q&A, zadawajcie w komentarzach każde pytanie, jakie tylko chcecie, niezależnie, czy dotyczy ono mojego podejścia (?) do Na Sygnale, czy najprywatniejszych elementów mojego życia XD Odpowiem na wszystko!
Całuję mocno każdego z Was, do następnego,
Karolina
CZYTASZ
Martyna i Piotrek ~ Zaufaj, pokochaj, bądź
Fanfic*Największa drama w książce zaczyna się w rozdziale 67; jeśli wpadłeś tu, ale nie jesteś pewien, czy chce Ci się czytać 145 części - polecam właśnie te rozdziały!* Ps. #1 W NA SYGNALE - DZIĘKUJĘ! Martyna i Piotrek. Historia tak dobrze nam znana. M...