91. "Cudownie to dopiero będzie" + ROCZNICA I Q&A :)

889 40 48
                                    

*Piotrek*

- Nie wierzę, po prostu nie wierzę! - wykrzyczał Adam, krztusząc się ze śmiechu, gdy wypadł z sali do ogrodu, gdzie przebywałem z Martyną.

Spojrzałem na niego pytająco, na co zaczął śmiać się jeszcze bardziej. Kiedy wreszcie choć trochę się uspokoił, oznajmił:

- Musicie to zobaczyć, po prostu musicie! Szybko, zanim się skończy!

Rozbawieni ruszyliśmy za chłopakiem, a to, co zobaczyliśmy po wejściu na salę, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania.

- Co... - zacząłem, ale nie dokończyłem, bo wybuchnąłem śmiechem. - Zgadzam się z tobą, Adaś, ja też nie wierzę.

- Dajesz, doktorku, nieźle ci idzie - usłyszeliśmy doping Lidki, kiedy wszyscy stali dookoła sali wpatrując się w Górę, który wywijał na parkiecie niczym Michael Jackson. Dookoła było słychać brawa i okrzyki. Po chwili zmęczony Artur ukłonił się szarmancko i ogłosił:

- No, i tak się to robi, dziękuję za uwagę.

Goście zareagowali na te słowa jeszcze większym śmiechem i brawami.

- Noo, doktorze, to było naprawdę dobre. Dziękujemy - powiedziałem ze śmiechem, gdy przechodził obok nas.

- Polecam się - odparł, po czym ruszył do stolika.

- W życiu bym się tego nie spodziewała - wykrztusiła rozbawiona Martyna.

- Kolejny cud - odpowiedziałem, a po chwili obok zjawił się Banach. - A pan co zaprezentuje? Bo chyba konkurs talentów nam się rozwinął.

- A co można wygrać? Bo nie wiem, czy warto.

- Chwałę tłumów. Chociaż Góry chyba pan nie pobije...

- Podpuszczasz mnie? - spytał rozbawiony.

- Oj, Wiktor, Wiktor - usłyszeliśmy zza pleców. - Może i w kwestiach medycznych jesteś uważany za bardziej bohaterskiego. Czy słusznie nie mnie oceniać - mruknął Góra. - Ale w talent show mnie nie pokonasz.

- Nie będę próbował - odpowiedział Banach, powstrzymując śmiech. - Odpocznij, Artur, bo chyba się zmęczyłeś.

*Martyna*

Goście z czasem powoli się rozchodzili, aż wreszcie zostaliśmy sami.

- Było cudownie - szepnęłam, zachodząc chłopaka od tyłu.

- Cudownie to dopiero będzie - odparł ze swoim słynnym cwaniackim uśmiechem, po czym odwrócił się do mnie i dotknął mojego brzucha. - Już się nie mogę doczekać.

2 miesiące później

Temperatury znacznie wzrosły, bo właśnie zaczął się lipiec, a ja ledwo żyję. Zaczął się siódmy miesiąc, więc brzuch już lekko mi przeszkadza. Wolne mam od dawna, więc umieram w domu z nudów.

Tego dnia jak zwykle leżałam na sofie, przeglądając artykuły na temat pielęgnacji noworodków ze skierowanym w moją stronę wiatrakiem.

- Już jestem! - krzyknął Piotrek, wchodząc do mieszkania. - Jak się dziś czujecie? - zapytał, całując mnie, a potem nasze dziecko.

- A jak może się czuć ciężarówka przy trzydziesto stopniowym upale?

Roześmiał się, po czym ruszył do kuchni.

- Na co macie ochotę?

- Zapiekanka ziemniaczana jest w piekarniku, powinna być jeszcze ciepła.

- Gotowałaś? - odparł zdziwiony.

- Czemu cię to dziwi? Nie mogę cały czas leżeć, bo przykleję się do tej kanapy.

- Ale... Ty, ciężarówka przy trzydziesto stopniowym upale? - Spojrzał na mnie wielkimi oczami, udając powagę.

- O, nie, tak się nie będziemy bawić! - obruszyłam się, po czym zaczęłam wstawać.

- Pięć godzin później... - wyszeptał teatralnym głosem, nabijając się ze mnie. - Nie przemęcz się, kotek.

- Przymknij się, bo oberwiesz - ostrzegłam.

- Okej, przepraszam. - Uniósł ręce w geście poddania. - Jesz ze mną?

- Już jadłam, idę pod prysznic. A potem jedziemy na zakupy.

- Co?

- Trzeba kupić jakieś ubranka i zacząć kompletować wyprawkę. W sumie nie miałam tego w planach, ale nagrabiłeś sobie, więc kara musi być.

- Skarbie, jeździłem dziś z Górą.

W odpowiedzi jedynie wzruszyła ramionami. Bezlitosna kobieta.

_________

Hej, kochani!

Obiecałam Wam, że dodam dziś rozdział i musiałam się z tego wywiązać, a z weną trochę kiepsko, dlatego trochę krótki i, możliwe, że nie powalający, wybaczcieee

W każdym razie, wiecie, co jest jutro?

Dam, dara, dam, dam, daaaam...

Rocznica naszej książki!!! NASZEJ, ponieważ gdyby nie Wy, to, co robię nie miałoby sensu. Wzięło mnie dziś na refleksje i zdałam sobie sprawę, że czytając Wasze komentarze lub po prostu widząc, jak nabijacie mi wyświetlenia, czuję się niesamowicie. Uwielbiam Was i kolejny raz BARDZO DZIĘKUJĘ, skarby. Chciałabym wyściskać każdego z Was, bo to dzięki Wam czuję się w jakimś tam stopniu spełniona. Jesteście najcudowniejsi <333

Miałam z okazji rocznicy zrobić ten obiecany konkurs, ale już późno, więc nie będę kombinować i konkursik pojawi się na sto rozdziałów, czyli i tak już wkrótce. Za to z okazji rocznicy ogłaszam Q&A, zadawajcie w komentarzach każde pytanie, jakie tylko chcecie, niezależnie, czy dotyczy ono mojego podejścia (?) do Na Sygnale, czy najprywatniejszych elementów mojego życia XD Odpowiem na wszystko!

Całuję mocno każdego z Was, do następnego,

Karolina

Martyna i Piotrek ~ Zaufaj, pokochaj, bądźOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz