*Piotrek*
Zabieram Martynę do mojego domu. Mama zaprosiła nas na kolację bo chce ją lepiej poznać. Utrzymuję to w tajemnicy, bo wiem, jaka byłaby jej reakcja. Na którą, zresztą, nie muszę długo czekać.
- Piotrek, czy my jedziemy do Twojego domu?
Kąciki moich ust się unoszą.
- Chyba żartujesz, ja nie jestem przygotowana, jak mam zrobić dobre wrażenie, muszę się przebrać, pomalować i przygotować przemowę - mówię, udając dziewczęcy głos.
- Może Ciebie to bawi, ale tak faktycznie jest! No, może poza tą przemową - odpowiada. - Jak możesz narażać mnie na tyle stresu w ciągu jednego dnia?
- Tęsknie za tą adrenaliną - cytuję, znów udając dziewczęcy głos.
- No bardzo śmieszne - słyszę w odpowiedzi.
Kiedy dojeżdżamy na miejsce, mama czeka już przy drzwiach.
- Cieszę się, że przyjechaliście - mówi. - Martynka, miło mi wreszcie Cię poznać w przyjemnych okolicznościach.
- Mnie również jest bardzo miło.
- Witam szanowną bratową. - Tomek jak zwykle pojawia się nie wiadomo skąd.
- Chodźcie do domu, wszystko stygnie - przerywa mama. - Czemu tak późno? Mieliście być wcześniej.
Martyna spogląda na mnie zestresowana i postanawiam tym razem oszczędzić jej stresu i nie żartować sobie z jej fochów.
- Tak wyszło, ale ważne, że w końcu jesteśmy, czyż nie?
- Jasne, pewnie znowu Piotrek coś nawywijał i przez to się spóźniliście - żartuje mama, a gdy słyszę nerwowy śmiech Martyny, ledwo powstrzymuję swój własny. Z tą różnicą, że szczery.
Wieczór mija bardzo przyjemnie, moja dziewczyna trochę się rozluźnia i, aktualnie, plotkuje w kuchni razem z mamą. Kiedy dochodzi do momentu, w którym mama wyjmuje stary album ze zdjęciami, muszę interweniować.
- My musimy się zwijać, jutro mamy dyżur. Martyna, kiedy indziej będziesz miała okazję się ze mnie ponabijać, no już, idziemy.
- Zapomnij! - słyszę w odpowiedzi i wiem już, że nie mam szans.
- Jeśli jesteś zmęczony, prześpij się tutaj - wtóruje jej mama.
- Stary, ratunku - mówię do mojego rozbawionego brata. Gdy nie otrzymuję pomocy, wpadam na inny plan. - Nie zapominaj, że są tam też Twoje zdjęcia.
- O nie! Nie wyrażałem zgody na publikację mojego wizerunku!
- Poczekaj, zadzwonimy po Twoją dziewczynę, niech też poogląda.
- Piotruś, uspokój się łaskawie, bardzo Cię proszę. Może wyjdziemy? Czy wolisz wysłuchiwać jaki to z Ciebie uroczy bobas?
- Masz rację, zwijamy się stąd.
Po jakiejś godzinie wracamy z Tomkiem do domu z nadzieją, że skończyły im się zdjęcia. Na szczęście tak. W drodze powrotnej, po wysłuchaniu jak słodkim dzieckiem byłem, Martyna opiera głowę o szybę i usypia. Jej policzki są lekko zaróżowione, a usta delikatnie się rozchylają. Kosmyk ciemnych włosów opadł jej na twarz. Odgarniam go delikatnie, by jej nie obudzić. Mógłbym z nią tak jechać przez całą noc.
CZYTASZ
Martyna i Piotrek ~ Zaufaj, pokochaj, bądź
Fanfiction*Największa drama w książce zaczyna się w rozdziale 67; jeśli wpadłeś tu, ale nie jesteś pewien, czy chce Ci się czytać 145 części - polecam właśnie te rozdziały!* Ps. #1 W NA SYGNALE - DZIĘKUJĘ! Martyna i Piotrek. Historia tak dobrze nam znana. M...