*Martyna*
Kiedy się budzę, Piotrka już nie ma. No tak, ma dziś dyżur. Idę do kuchni zrobić sobie śniadanie, lecz mój chłopak zadbał i o to. Na talerzu piętrzą się moje ulubione naleśniki. Ewidentnie chce, żebym była gruba. Obok talerza leży kartka, na której, pochyłym pismem, widnieje 'Miłego dnia, królewno. Ps. Możesz zjeść wszystkie, będę Cię kochał nawet, gdy przytyjesz'. Zaczynam się śmiać. Jak dobrze mnie zna. Inne kobiety pewnie strzeliłyby focha, a ja kocham tego mojego wariata. Zabieram się na pałaszowanie naleśników i, ani się obejrzę, z talerza znikają wszystkie. Mam do nich ogromną słabość. To nie najlepiej. Chyba muszę zapisać się na siłownię. Ledwo odchodzę od stołu, słyszę dzwonek do drzwi. Moim oczom ukazuje się Magda, mama Karoliny.
- W kopercie znalazłam jeszcze małą karteczkę - zaczyna, a moje serce przyspiesza. Tak bardzo staram się nie martwić, ale na każdym kroku ta sprawa wraca. - Karolina napisała na niej, że w liście nie wspomniała o pewnej bardzo ważnej osobie. Nie wspomniała, bo za dużo by ją to kosztowało. Ale gdy skończyła, doszła do wniosku, że pomijając ją, popełniła błąd. Jest to osoba, za którą ogromnie tęskni i czasem chciałaby znaleźć się tam, gdzie ona. Gdyby nie równało się to ze śmiercią. - Jej głos jest spokojny, za to mój oddech zdecydowanie nie. - I ja mam za zadanie powiedzieć Wam o tej osobie. To jej brat.
Zamieram. Jaki brat? Wpuszczam kobietę do środka i nalewam jej oraz sobie wody.
- Mateusz był starszy od Karoliny o cztery lata. Jego ojciec zginął w wypadku, gdy ten miał roczek. Z Karoliną tworzyli idealną mieszankę wybuchową. Jako dzieci ciągle razem rozrabiali, wygłupiali się i bawili. Gdy podrośli Mateusz pomagał siostrze w lekcjach, a ta mu w wyrywaniu dziewczyn na 'młodszą, słodką siostrę'. Zawsze mogli na sobie polegać, owszem, zdarzały się kłótnie, ale zwykle nie odzywali się do siebie po nich góra pięć minut, bo potem im się nudziło i z powrotem knuli plany co by tu narozrabiać. Obydwoje byli towarzyskimi dzieciakami, jednak i tak najbardziej lubili spędzać czas ze sobą. Dlatego ciosem była dla Karoliny jego śmierć. Ona miała wtedy trzynaście lat, on zaledwie siedemnaście. Szli razem przez miasto i, gdy przechodzili przez ulicę, zza zakrętu wyjechał tir. Mateusz zdążył odepchnąć siostrę na chodnik, a sam został dosłownie zmiażdżony przez pojazd, prowadzony, jak się okazało, przez pijanego kierowcę. Byłam pewna, że mała się załamie, ale ona dzielnie mnie wspierała i co chwilę powtarzała, że Mati byłby smutny, gdyby płakała. Pochowaliśmy go w Warszawie, bo planowałyśmy przeprowadzkę tutaj. To tyle. Ot, cała historia. Wierzę, że teraz obydwoje są szczęśliwi i to daje mi siłę, by żyć dalej.
- Tak mi przykro - mówię łamiącym się głosem, gdy dociera do mnie ile przeszła ta kobieta. Najpierw śmierć męża, potem syna, a teraz jeszcze córki.
Uśmiecha się, jakby chciała dodać mi otuchy, po czym mówi:
- Jutro przeprowadzam się do sąsiedniego miasta. Chciałabym dalej, ale muszę mieć blisko do dzieci. Dlatego chciałam podziękować za wszystko, co zrobiliście dla mnie i mojej córki. Cieszę się, że Was miała.
Nie mogę wyksztusić ani jednego słowa, a ona wstaje i po prostu mnie przytula, po czym kieruje się do wyjścia.
- Miło było Cię poznać. Gdybyś kiedyś chciała porozmawiać, to dzwoń śmiało - udaje mi się powiedzieć.
- Dziękuję - słyszę, po czym drzwi się zatrzaskują.
Nie wiem, co ze sobą zrobić, więc kładę się na kanapie i, ze łzami w oczach, usypiam.
- Martyna - budzi mnie głos Piotrka. Unoszę delikatnie głowę. - Płakałaś?
Nic się przed nim nie ukryje?
- Już wiem... - szepczę.
- Ale co wiesz?
- Dlaczego chciała umrzeć.
CZYTASZ
Martyna i Piotrek ~ Zaufaj, pokochaj, bądź
Fanfiction*Największa drama w książce zaczyna się w rozdziale 67; jeśli wpadłeś tu, ale nie jesteś pewien, czy chce Ci się czytać 145 części - polecam właśnie te rozdziały!* Ps. #1 W NA SYGNALE - DZIĘKUJĘ! Martyna i Piotrek. Historia tak dobrze nam znana. M...