*Martyna*
Kiedy myślałam, że stracę dziecko, byłam przerażona. Piotrek nie dowiedział się tak, jak powinien i nie zdążył nawet nacieszyć się tym, co mogło nas czekać. Ale to może akurat lepiej, bo ja z kazdym dniem kochałam to dziecko mocniej. Gdy Piotrek dowiedział się, że wszystko jest dobrze, miał łzy w oczach. Dawno nie widziałam go w takim stanie. Nie wiem, czy kiedykolwiek widziałam by płakał. Wiem za to, że przeszliśmy już tak wiele, że nic nie jest w stanie nas złamać. A limit tragedii wykorzystaliśmy już chyba za wszystkie czasy.
Dziś Piotrek ma otrzymać wypis. Już wszystko z nim w porządku, normalnie funkcjonuje. To naprawdę cud. Takie rzeczy po prostu się nie zdarzają. A jednak.
W drodze do domu to ja prowadziłam samochód, bo mimo dobrego stanu Piotrka, dopiero co wyszedł z długiego pobytu w szpitalu. Za długiego. Gdy byliśmy prawie na miejscu, spytał:
- Którego to było?
- Co? - zapytałam, choć znałam odpowiedź.
- Mój wypadek.
Każda rozmowa koniec końców zmierza do wypadku. Wiem, że nie przeskoczę tego tematu, Piotrek ma prawo wiedzieć wszystko.
- 14 stycznia - odparłam. Pamiętam ten dzień doskonale, z wszystkimi szczegółami.
- Czy ty...?
- Nie, Piotrek. Miałam wtedy wolne, nie pamiętasz?
- Tak, faktycznie, przepraszam. Ale to dobrze, to bardzo dobrze...
- Tak, to dobrze... Nie wiem, co by było, gdybym... Gdybym zobaczyła cię tam i...
- Nie myśl o tym, przepraszam, że znów zacząłem ten temat. Po prostu... Mam miesiąc wyjęty z życiorysu. Jest... O, cholera.
- Co się stało? - Spojrzałam na niego kątem oka.
- Nie, nic.
- Piotrek!
- Możesz mi powiedzieć...? Albo nie. Sam nie wiem, czy o to pytać.
- Pytaj.
- Co z moim motocyklem?
- Jego pozostałościami - uściśliłam niepewnie. - Mieliśmy dać je na złom, ale nie umiałam ci tego zrobić. Wszystko, co zostało, jest u Tomka.
*Piotrek*
W trakcie rozmowy z Martyną, przypomniałem sobie, że dziś walentynki. Przez to całe zamieszanie ze szpitalem, na śmierć o tym zapomniałem. Wpadłem na pomysł z motocyklem, by niczego się nie domyśliła. Podejrzewałem, że jest u Tomka i to właśnie stało się moją przykrywką.
- Poczekasz na mnie w domu? Muszę tam jechać.
- Piotrek, musisz? Dopiero wyszedłeś ze szpitala, poza tym moglibyśmy wreszcie spokojnie spędzić razem czas...
- Kotek, przysięgam, że nie potrwa to długo. Potem będę cały Twój.
- Ale... Nie wiem, czy to dobry pomysł, żebyś oglądał ten motocykl... To naprawdę nie wygląda dobrze... - Nie odpowiedziałem. Bo i co? - No dobrze - rzuciła po chwili, lekko zawiedziona. - To zawiozę Cię, co?
- Nie, Tomek zaraz ma przyjechać - skłamałem.
- Okej, to do zobaczenia w domu.
*Martyna*
Czekałam na Piotrka w mieszkaniu, zastanawiając się, czy to był dobry pomysł, że zostawiłam go samego na dole. A gdyby stracił przytomność z powodu jakichś powikłań lub z przemęczenia? Albo... Nie, stop. Czemu ciągle zakładam najgorsze scenariusze? Postanowiłam dla uspokojenia zadzwonić do Tomka, by upewnić się, że są razem. Minęło już prawie pół godziny, więc na pewno są już na miejscu.
- Cześć, bratowa, co tam?
- Jesteś z Piotrkiem?
- W sensie w szpitalu? Nie, dzisiaj nie.
- Nie w szpitalu - odpowiedziałam zdenerwowana, zastanawiając się, o co w tym wszystkim chodzi. - Piotrka dziś wypisali i powiedział mi, że umówił się z Tobą.
- Ze mną? Aaa, faktycznie! Tak, umówiliśmy się, no, tak.
- Tomek, nie umiesz kłamać. Nie ma go u was, prawda? - W tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. - Dobra, mniejsza, muszę kończyć.
Ruszyłam w stronę drzwi, dokładnie tak samo, jak tego pamiętnego dnia, gdy otwarłam je Wiktorowi, modląc się, by to nie było znów to. Po chwili moim oczom ukazał się ogromny bukiet róż i wielki pluszowy miś. Sekundy później zza nich wyłonił się mój narzeczony.
- Wszystkiego najlepszego, Martynka. Wesołych walentynek. Dziś świętujemy we czwórkę.
Rzuciłam mu się na szyję, a gdy wreszcie udało mi się oderwać moje usta od jego, spytałam:
- We czwórkę?
- No tak. My, nasze dziecko i jego nowy przyjaciel. - W tym momencie pomachał w moją stronę łapką pluszaka.
Zaśmiałam się i ponownie zaczęłam go całować.
- Jesteś cudowny, wiesz?
- No pewnie. Miałaś jakieś wątpliwości?
_______________
Siemaneczkooo! Przybywam z nominacją od @fankanasygnale :>
1. Ile lat byś chciała teraz mieć i dlaczego?
W sumie nie wiem, każdy wiek ma swoje prawa i w każdym jest coś fajnego i coś niefajnego. Dzieciństwo było super, ale nie mogłam za wiele samodzielnie robić, np jechać ze znajomymi do galerii or something. Także też słabo. No nie wiem.
2. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Oglądać seriale, czytać książki, leżeć, jeść, jechać gdzieś, czasem pisać jak mam wenę, jeździć na desce jak są wakacje, upiec coś albooo... Znowu leżeć!
3. Jak masz na drugie imię?
Ania
4. Jaki jest Twój ulubiony dzień?
Wiadomix, że sobota. Chyba, że są ferie/wakacje/jakieś dłuższe wolne. Wtedy... Każdy!
5. Jaki jest Twój ulubiony kwiat?
Nie wiem, jest dużo ślicznych, a i tak rzadko dostaję kwiaty, także no xD
6. Masz jakieś zwierzątko? Jak tak, to jakie? Wyślij zdjęcie.
To skomplikowane, ale raczej można powiedzieć, że nie mam XD
7. Ulubiony napój.
Idk dużo dobrych jest
8. Nominuj 10 osób
Nieee, po co XD Jak ktoś chce, to niech się sam nominuje czy coś tam.
Buźka,
K.
CZYTASZ
Martyna i Piotrek ~ Zaufaj, pokochaj, bądź
Fanfiction*Największa drama w książce zaczyna się w rozdziale 67; jeśli wpadłeś tu, ale nie jesteś pewien, czy chce Ci się czytać 145 części - polecam właśnie te rozdziały!* Ps. #1 W NA SYGNALE - DZIĘKUJĘ! Martyna i Piotrek. Historia tak dobrze nam znana. M...