*Piotrek*
Wczoraj po pogrzebie każdy odszedł w swoją stronę, a emocje zaczęły opadać. Wszyscy zaczynają godzić się z tym, że to już koniec. Karoliny już nie ma i nigdy nie będzie. Jej życie dobiegło końca, a nasze trwa, choć to tak strasznie niesprawiedliwe. Martyna jeszcze śpi, odreagowuje emocje. To dobrze, moja mama zawsze powtarzała, że sen to najlepsze lekarstwo. Jesteśmy nadal w moim mieszkaniu, bo nie zostawię jej teraz samej. To raczej nie jest najlepszy moment na propozycję przeprowadzki, ale na pewno potrzebuje teraz mojej obecności, czyjejkolwiek obecności. Nie może być sama. Kiedy tak leżę obok niej i wpatruję się w jej prześliczną twarz, zaciągam się jej zapachem, na który składa się kwiatowy szampon i brzoskwiniowe perfumy, zastanawiam się co by było, gdyby Karolina nie zdecydowała się na taki akt odwagi i poświęcenia. To Martyny by tutaj nie było. Kocham je obydwie, ale... Gdyby to Martyna nie żyła, nie wiem, jakbym sobie poradził. Ba, po prostu bym sobie nie poradził. Nie potrafię wyobrazić sobie życia bez niej i nawet nie próbuję. Zamykam oczy i nie pozwalam myślom dalej wchodzić w mój umysł.
*Martyna*
"Jestem na plaży, słyszę szum morza i rozglądam się wokoło. Siadam na gorącym piasku, kiedy słyszę głos Karoliny.
- Nie rób tego, dlaczego mi to robisz?
Odwracam się i uświadamiam sobie, że słowa były skierowane do mnie.
- Słucham? O czym Ty mówisz? I właściwie... Co ja tu robię? - pytam zdezorientowana.
- Spotykasz się ze mną, bo mamy coś do omówienia - mówi i delikatnym uśmiechem, po czym wraca do głównego wątku. - Obiecałaś mi, że nie będziesz rozpaczać, nie pamiętasz?
- Ale... Przecież Ty... Ty nie żyjesz. I to przeze mnie, jak mam się z tym pogodzić?
- Przestań, Martyna, bo naprawdę się wkurzę. Już nigdy nie chcę usłyszeć, że to Twoja wina. Poza tym, jestem teraz naprawdę szczęśliwa. Szczęśliwsza, niż kiedykolwiek wcześniej. Uwierz mi, proszę. Gdyby sytuacja powtórzyła się raz jeszcze, postąpiłabym tak samo. Cieszę się, że żyjesz, że Piotrek ma nadal dziewczynę, którą kocha nad życie, że... Cieszę się, że umarłam. A Wy wszyscy, którzy po mnie płaczecie, nie powinniście być smutni. Wiem, że łatwo mi mówić, ale życie toczy się dalej. Moje jest teraz lepsze.
- Co znaczy 'lepsze'? - pytam zaskoczona. - Jak może być Ci lepiej, skoro wszyscy, którzy Cię kochają i wszyscy, których kochałaś Ty, zostali na ziemi?
- Nie do końca wszyscy - mówi cicho. - A poza tym żyjesz, więc tego nie zrozumiesz. Nie mogę i nie potrafię Ci tego wytłumaczyć. Kiedyś się przekonasz.
- Powiedz mi, jak ja mam żyć dalej bez rozpaczy i poczucia, że to ja powinnam być na Twoim miejscu?
- Gdybyś powinna, byłabyś. Tak po prostu miało być i już. Tak chciał Bóg. No i po części ja.
- Ty... Chciałaś umrzeć?
- To nie jest takie proste, Martyna. To nie do końca tak, że chciałam umrzeć, ale... Zresztą, nieistotne. Uwierz, że jest mi tu naprawdę dobrze. Daję Ci słowo. - Uśmiecha się szeroko. - Niedługo znajdziecie coś, co wszystko Wam wyjaśni. Bądźcie cierpliwi - mówi tajemniczo. - Swoją drogą - zmienia temat - dziękuję Wam. Wasze przemowy były... No po prostu ogromnie wzruszające i kochane.
- Słyszałaś je?
- Ba, cały pogrzeb widziałam, jakbym tam była. To znaczy, prawie, choć po części rzeczywiście tam byłam... A, nieważne. - Macha ręką z uśmiechem. - To ciekawe wydarzenie, móc oglądać taką uroczystość. I powinno być mi smutno, powinnam płakać, ale tu, gdzie jestem, nie ma smutku. I co, nadal będziesz kwestionować, że jest mi tutaj dobrze? - żartuje. - Posłuchaj mnie, Wasze życie toczy się dalej. Rozumiem, że jest Wam przykro, ale postaram się, by to uczucie szybko minęło. A do Ciebie mam jedną, bardzo ważną prośbę. - Podchodzi do mnie i mocno mnie przytula. Czuję, jak jej ciepło wnika we mnie i nagle czuję się lepiej. - Bądź silna."
Moje oczy się otwierają. Obok śpi Piotrek. Oddycham głęboko i przypominam sobie mój sen, całą rozmowę z Karoliną. A może to nie był sen? Słyszałam kiedyś o wizjach, ale czy to było to? Nie mam pojęcia, nigdy coś takiego mnie nie spotkało. Jej każde słowo pamiętam, jakby nadal brzmiało w moich uszach. Jej uścisk, kiedy mówiła, że postara się, aby rozpacz każdego szybko minęła. Naprawdę mi lepiej. Pomogła mi stanąć na nogi i przestać się zadręczać. Powiedziała 'bądź silna' i sama mi tę siłę ofiarowała.
CZYTASZ
Martyna i Piotrek ~ Zaufaj, pokochaj, bądź
Fanfiction*Największa drama w książce zaczyna się w rozdziale 67; jeśli wpadłeś tu, ale nie jesteś pewien, czy chce Ci się czytać 145 części - polecam właśnie te rozdziały!* Ps. #1 W NA SYGNALE - DZIĘKUJĘ! Martyna i Piotrek. Historia tak dobrze nam znana. M...